Zostałem sam z Riką, to znaczy nie sam bo Izaya był w salonie i pracował na laptopie. Wydawałoby się, że jest kompletnie pochłonięty tym, co dzieje się na ekranie monitora. Ale ja tak wewnętrznie wiedziałem, że on dokładnie wie co robimy i ma nad wszystkim kontrolę.
Dziewczyna namawiała mnie do zabawy, ale ja nie umiem... Znam zasady wszystkich zabaw ale nigdy się w nie bawiłem, bo nie miałem z kim. Do tego trochę się obawiałem bo mogłem jej zrobić krzywdę. Przecież jak złapię ją za rękę i mocniej ścisnę to ona pęknie jak zapałka.
- Nie wiem w co chce się bawić.- mruknąłem.
- W berka?
Pomachałem przecząco głową, a jak zamiast ją klepną to ją uderzę? Nie to odpada.
- W dom?
- Nie.
A jeśli się zdenerwuje?
- W chowanego?
A jeśli...?
- Dobrze...- w końcu się zgodziłem to jest chyba bezpieczna zabawa.
Rika uśmiechnęła się szeroko i powiedziała, że mam policzyć do 20 z zamkniętymi oczami i potem szukać. Tak zrobiłem, 1,2,3,4...15,16...20!
- Szukam!- krzyknąłem i szybko z ciszyłem głos. Rozejrzałem się trochę po parterze mieszkania szukając gdzieś wystających blond kosmyków lub ogona. Ale Rika chyba dobrze się schowała.
Poszedłem do salonu i spojrzałem na Izaye który siedział za biurkiem i skupiał się na laptopie. Gdy poczuł, że na niego patrzę to podniósł wzrok, uśmiechnął się i spojrzał na schody. Już wiedziałem, że siostra jest na górze. Wdrapałem się po drewnianych schodach na piętro i od razu poszedłem do sypialnie rodziców. Zajrzałem pod łóżko, ale nie było jej tam, otworzyłem więc szafę. Była tam! Siedziała skulona w kącie!
- Znalazłem!- uśmiechnąłem się.
- A myślałem, że dłużej tu posiedzę!- zachichotała i wygramoliła się stamtąd.
Wychodząc zaczepiła nogą o jakieś pudełko i coś z niego wyleciało.
- To broń?- szepnęła.
Tak to była broń, czarny pistolet, prawdopodobnie bez magazynku. Wychyliłem się i zajrzałem do pudełka.
- Tutaj jest tego więcej...- mruknąłem.
[Rika? Izaya?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz