- Tak, ja ciebie też.- pocałowałem ją w czubek głowy.- Co
teraz masz?
- Japoński.
- Odprowadzę cię.- uśmiechnąłem się i tak też uczyniłem.
Gdy siedziałem na lekcji biologi, to wręcz cały czas o niej
myślałem. Jest moją dziewczyną, ale nadal też siostrą. I dobrze czuję się z
tym, że mówię jej "kocham cię", bo to bardzo fajne słowo. A do tego
Rika jest taka ładna...
Może nie skupiałem się na paplaninie nauczycielki, ale
dokładnie słyszałem co mówią uczniowie. Siedziałem na końcu więc te dźwięki jakoś
same tu przylatywały.
Chłopcy głównie gadali o jakiś grach i obstawiali się czy
dzisiaj coś w szkole rozwalę. W ogóle ostatnio przez okno wyleciało krzesło,
ale to dlatego, że pewien szczyl mnie wkurwił.
Wracając do tematu, dziewczyny gadały tylko o mnie i o Rice.
Paplały, że jestem przystojny, umięśniony i takie tam, ale mówiły też, że Rika
to podła suka i, że nie oddadzą mnie tak łatwo.
Zaśmiałem się cicho, przecież ja już jestem jej chłopakiem,
a poza tym ją wychował Izaya Orihara i Edvard Herlay, żadna dziewczyna nie ma z
nią szans.
Lekcje ciągnęły się w nieskończoność, a na każdej przerwie
siedzieliśmy sobie z Riką na dachu, na barierce. Byliśmy do siebie przytuleni i
rozmawialiśmy wesoło śmiejąc się co jakiś czas.
W końcu lekcje się skończyły i ruszyliśmy do domu. Wyjąłem z
kieszeni papierosy i od razu jednego zapaliłem.
- Zamierzasz dzisiaj iść na zlecenie?- zapytała obejmując
moją rękę.
- Tak, ale bez taty.
- Co?!- krzyknęła.
- Uspokój się, nic mi się nie stanie, mieliśmy zrobić im
dzisiaj kolację, pamiętasz? I wypytać o ślub.
- Pamiętam, ale nigdzie nie pójdziesz! Zostaniesz ze mną!
- Rika, będzie dobrze, spisałem sobie kiedyś kilka numerów z
telefonu taty. Dzwoniłem do jednego gościa i ma dla mnie zlecenie. Rodzice będą
zajęci kolacją, a ja spokojnie załatwię co mam załatwić i zdobędę kasę. Potem
kupię ci co chcesz.
[Rika?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz