niedziela, 19 stycznia 2014

Od Nuan'a

Taniec z Eri sprawiał mi niemal tyle przyjemności co seks z nią. I na dodatek wywoływał u mnie podobną reakcję, bo moje spodnie zrobiły się stanowczo za ciasne, a oddech miałem przyspieszony i bynajmniej nie chodziło tu o to, że się zmachałem. Z resztą Eri była w podobnym stanie, nie tylko ona, bo kilka osób, które nam się przyglądało przygryzało wargi.
- Dobra, ja mam dość tego tłumu - wyszeptałem do ucha dziewczyny. - Jak Ricco mógł się zmyć na małe co nie co to my tym bardziej możemy.
- Jesteś zboczony - wymruczała Eri.
- Tak, owszem i to we mnie lubisz... - skwitowałem i wyprowadziłem dziewczynę z lokalu.
- To dokąd teraz? Od razu do domu? - zapytałem obejmując ją w pasie i całując namiętnie.
- A może na plażę? - zapytała.
- Wedle woli - wymruczałem.
Całą drogę walczyłem z chęcią zatrzymania samochodu i przetransportowania Eri na tylne siedzenie. Kiedy dotarliśmy na miejsce porwałem Eri w ramiona i zacząłem namiętnie całować.
- Emm... skarbie.. poczekaj chwilkę - wyszeptała.
- Co się dzieje? - zapytałem ni zdejmując dłoni z jej kształtnych pośladków.
- Chciałabym ci coś pokazać. Wiem, że powinnam była zrobić to wcześniej, ale jakoś... sama nie wiem.
Z zainteresowaniem spoglądałem na dziewczynę, która chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wody.
- Oj... ja nie przepadam za wodą - wymamrotałem.
- Co? Dlaczego?
- Z kilku powodów. Po pierwsze, w płynącej wodzie nie można migać, bo można pogubić własne cząsteczki, a nawet jak się uda to ma się w płucach sporo wody, a to sprawia ból, plus... nie umiem pływać i zwyczajnie idę na dno jak kamień - wyliczałem.
- Tak czy owak chodź - powiedziała.
Eri ściągnęła z siebie ubranie, co przykuło moją uwagę ze względów oczywistych, po czym weszła do wody ponaglając bym do niej dołączył. No cóż mignąłem i zanurzyłem się w wodzie za dziewczyną. Kiedy woda zaczęła sięgać mi do pasa, przestałem czuć się pewnie i miałem odruch typu "w tył zwrot na stały grunt". Uszliśmy jeszcze kawałem. Wtedy dziewczyna zanurzyła się i zniknęła mi z oczy. Przyznam, że spanikowałem, ale uspokoiła mnie dłoń dziewczyny.
- I jak? - zapytała.
Obejrzałem się i zobaczyłem... ogon... rybi ogon "przyczepiony" w miejsce ślicznego tyłeczka mojej rudej ślicznotki.
- Emm... - zacząłem. Pierwszy raz widziałem coś takiego, znaczy na żywo, bo w jakiejś bajce mi się to obiło o oczy. - Jesteś syreną?
- W połowie, ale potrafię przybierać taką postać.
- Cóż nadal masz swoją śliczną buzię i zderzaki, szkoda troszkę twoich zgrabnych nóg, ale i tak jesteś śliczna - powiedziałem, a ona podciągnęła się tak, by mnie pocałować.
Cofnąłem się w stronę plaży, ale nie dotarłem, bo oparłem się plecami o jakiś wystający kamień. Obróciłem się opierając dziewczynę na kamieniu i całując ją namiętnie, to było w gruncie rzeczy dość ciekawe doświadczenie, gdy jej łuskowaty, śliski ogon ocierał się między moimi nogami. Zostawiłem jej usta i schyliłem się do piersi piszcząc je. Później zjechałem niżej, chciałem dokładnie obejrzeć jej ogon. Był gładki i błyszczał. W oczy rzucił mi się fragment, gdzie jej łuski układały się inaczej, wypadał akurat ww miejscu, które powinno znajdować się między jej nogami.
- Albo mi się wydaje, albo znalazłem plac zabaw - powiedziałem podnosząc się.
- Co? - zapytała dziewczyna, chyba chciała powiedzieć coś więcej, ale przeszkodziły jej moje palce badające nowe znalezisko.
I dobrze mi się wydawało, bo kiedy wsunąłem palce głębiej natrafiłem na znajomy teren, a dziewczyna pisnęła rozkosznie. Tak, wiem, to głupie i chore... no, ale cóż, ja to ja i wszystko co ma w nazwie seks, jakkolwiek dziwne by nie było, pociągało mnie ogromnie.
Po krótkim rozgrzaniu Eri, bo moja ciekawość tak mnie nakręciła, że ledwo mogłem wytrzymać, zacząłem wślizgiwać się do wnętrze mojej syrenki. Była jeszcze bardziej ciasna niż w swojej ludzkiej postaci. Zawahałem się, ale Eri przyciągnęła mnie do siebie. Wszedłem w nią głębiej co poskutkowało rozkoszny jękiem ze strony dziewczyny i moim żałosnym piskiem, bo Erika wykręciła ogon ku górze i dosłownie zacisnęła się na mnie jak imadło. Na dodatek łuski przestały być gładkie i śliskie, a zaczęły zachowywać się jak małe żyletki.
- Eri - wychrypiałem.
Kiedy tylko odgięła ogon do tyłu wycofałem się migiem i dziękowałem Bogu, za chłodną wodę, która przynosiła ulgę moim obolałym klejnotom rodzinnym

<Eri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz