Spojrzałam na uroczy obrazek który tworzył tata z mamą. Nawet podziwiałam mamę że jeszcze wytrzymuje z tatą, on czasami jest irytujący.
-Wiesz chcę byście spędzili ten wieczór razem w romantycznej atmosferze. Ja pójdę do koleżanki a Shizuo już się zmył.- powiedziałam i wróciłam do kuchni. Gotowanie dobrze mi szło, kurczak był dobrze przygotowany ja jeszcze pokroiłam warzywa i wrzuciłam na patelnie. Ryż odcedziłam do gorącej wody i włożyłam do ładnego półmiska. Też upiekłam tort truskawkowy, był taki duży ozdobiony owocami i lukrem własnej roboty. Gdy skończyłam wszystko, pięknie podałam do stołu. Tata i mama już siedzieli, do tego były zapalone świeczki.
-Smacznego, ja biorę torbę i wrócę rano.- pomachałam im na dowodzenia i szybko wyszłam z mieszkania. Na ulicach było ciemno, tylko pojedyncze latarnie oświetlały mi drogę. Spojrzałam na kartkę z adresem zamieszkania, niestety ale się zgubiłam. Błąkałam się po ciemnych uliczkach, zrobiło się dość chłodnawo. Nie zadzwonię do rodziców bo nie chce im zepsuć wieczoru. A Shizuo pewnie jest zajęty zleceniem i nie chce mu zawracać głowy. Nagle ktoś pociągnął mnie w głąb uliczki. Byłam przerażona, szybko pokazałam swój ogon i uszy by oszołomić przeciwnika. Wyrwałam się i zaczęłam uciekać szybko, słyszałam jak ktoś mnie goni.
-Zostaw mnie!- machnęłam ręką a za mną powstała linia błękitnego ognia by odgrodzić mnie od tego kogoś.
<Shizuo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz