poniedziałek, 20 stycznia 2014

Od Nuan'a cd. Eriki

Chciałem ją powstrzymać, bardzo chciałem, ale moja silna wola odpłynęła w nicość z całą resztą rozsądku, gdy jej język i usta pieściły mojego członka. To jaka była delikatna i ostrożna, a przy tym sprawiało mi to nieziemską przyjemność. Zamruczałem jak kot czując rosnące pożądanie. Każdy jej ruch sprawiał, że kolejny impuls rozchodził się po moim ciele, ale kiedy poczułem, że już niedługo dojdę odsunąłem ją od siebie. Na, aż tyle nie chciałem jej pozwolić, nie mogłem...
- Zmień się - wymruczałem kładąc ją na piasku.
Zrobiła o co prosiłem i po chwili leżałem między jej pełnymi udami całując ją namiętnie. Uwielbiałem ją w każdym najmniejszym calu. Jej smak, głos, to jak jej dłonie wędrowały po moim ciele jakby nie do końca pewne tego co robiły, jej uda, które drżały delikatnie gdy wsuwałem się w nią powoli. Dlaczego tak na mnie działała? Co w niej takiego było? Nie mam pojęcia, ale nie chciałem, żeby to się zmieniało. Przy niej czułem się szczęśliwy, żywy. Była jak słońce, moje słońce, które rozgrzewało mnie od środka.
Eri krzyknęła, a w końcu i ja do niej dołączyłem. Osunąłem się na mokry piach, a dziewczyna zawisłą nade mną spoglądając na mnie.
- O czym myślisz? - zapytałem.
- O niczym konkretnym - powiedziała po chwili i wstała.
Erika ubrała się, ja jedynie mignąłem i ruszyliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę.
- A i.....  - zaczęła. - Jest jeszcze jeden mały szczegół związany z tym, kim jestem..
- Mianowicie?
- Ciąża u syren trwa trzy miesiące...
- Co?! - zawołałem i  nie do końca kontrolowanie nadepnąłem na pedał hamulca.
No ładnie, nie dość, że nie do końca oswoiłem się z myślą, że zostanę ojcem, to jeszcze okazało się, że wszystko będzie działo się w tempie ekspresowym.
Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną. Potarłem nerwowo kark.
- No cóż to dość.... szokujące, ale... Jakoś to będzie, prawda? - zapytałem, bo sam do końca nie byłem pewien.
W życiu nigdy nawet nie trzymałem dziecka na rękach, a co dopiero noworodka. Nie mówiąc już o tym, że miałem o nich dość skromną wiedzę, a na domiar złego nasze dziecko miało być... no cóż dość dziwną krzyżówką genetyczną. Nie miałem pojęcia jakie moce będzie posiadać, bo jeżeli będzie mogło się dematerializować to może być ogromny problem.
- Słuchaj, ja... gubię się w tym wszystkim, ale zrobię wszystko, żeby... żeby ci pomóc, żeby to wszystko jakoś się poukładało. Jakoś sobie damy radę - powiedziałem obejmując ją i całując we włosy.

<Erika?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz