- Dobra... - powiedziałem lekko obrażony i usiadłem na miejscu pasażera. - A poza tym to chyba wiesz co będziemy robić, ne? - Zapytałem i uśmiechnąłem się do niego zadziornie.
- Może... - odpowiedział wymijająco, ale też się uśmiechnął. Drogę do domu przejechaliśmy w ciszy. Ale nie była to niezręczna cisza, tylko taka zwyczajna... to wspaniałe uczucie kiedy nie musisz nic mówić by wiedzieć, co druga osoba myśli. Wiedziałem, że Law trochę się martwi tym, że będę przyglądał się jego pracy. Sam też bym się denerwował. W końcu nie jest to rzecz, którą powinno się chwalić. Kiedy dojechaliśmy pod dom, nie czekając długo od razu złapałem ukochanego za rękę i prawie wciągnąłem go po schodach na górę. Zamknąłem drzwi od mieszkania i od razu zacząłem go, nachalnie wręcz, całować. Moje ręce zjechały na jego pośladki i zaczęły je rytmicznie ugniatać. Taki zwykły dotyk sprawił, że Traff jęknął wspaniale w moje usta.
- Ile mamy czasu? - Zapytałem przerywając na chwilę zabawę z jego językiem.
<Law?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz