Ona się tak zmieniła... Nie mogłem tego ogarnąć... Wróciły też lęki z przeszłości, a co jeśli zrobię jej krzywdę. Matko... Muszę ochłonąć...
Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda zazwyczaj działała. Przytknąłem czoło do zimnej ściany i stałem tak, a krople ciepłej wody obmywały moje ciało i włosy.
Zaczynało pomagać, mój umysł się rozjaśniał i lepiej mi się myślało.
Wtedy ktoś otworzył drzwi od kabiny, odwróciłem się gwałtownie. Myślałem, że to mama, albo tata, nigdy nie robili czegoś takiego ale tak myślałem. Ale to nie byli oni, to była Rika. Zasłaniała się swoim ogonem, włosy opadały jej na piersi i twarz miała czerwoną.
- Braciszku, umyję ci plecki!- uśmiechnęła się.
Zasłoniłem rękoma swój sprzęt i warknąłem na nią:
- Rika, puka się.
- Oj braciszku...
- Wyjdź.- moja złość powróciła ze zdwojoną siłą, bałem się, że zrobię jej krzywdę.- Albo ja wyjdę.
Przepchnąłem się obok niej, złapałem ręcznik i wyszedłem z łazienki trzaskając drzwiami. Nawet tam nie mam spokoju.
- Shizuo-chan, co ty na golasa biegasz?- zaciekawił się mama, szybko owinąłem się ręcznikiem, niby się go nie wstydziłem bo to mój ojciec, ale wolałem być zakryty.
- Rika weszła mi do łazienki.- warknąłem i poszedłem do swojego pokoju.
Wytarłem się tam szybko i ubrałem w standardowy strój barmana. Nie wyrobię tutaj, jestem przecież jej bratem, a nie kochankiem! Co ona wyrabia?!
Sprawdziłem czy wszystko mam papierosy, nóż, telefon... Wszystko jest, można iść.
Wyszedłem z pokoju i ruszyłem do drzwi.
- Shizuo gdzie idziesz?
- Na spacer.
- Mógłbyś się siostrą zainteresować.- a ten tylko w nią wpatrzony...- Dopiero wróciła.
- No właśnie, pewnie jest zmęczona, mogę iść?
- Idź.- westchnął.- Masz czas do drugiej i nie zdemoluj całego miasta.
- Ta, zdemoluję tylko połowę.
Już miałem wychodzić gdy zatrzymał mnie głos Riki.
- Shizu-chan, gdzie idziesz?
Odwróciłem się i zobaczyłem, że stoi w wejściu do łazienki, miała na sobie szlafrok.
[Rika? Rodzice?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz