Zjadłam pospiesznie śniadanie, ubrałam się i wyszłam. Droga do biblioteki była długa, ale bardzo przyjemna. Nigdy o tej porze nie było korków, więc jechałam szybko i prawie bez zatrzymania. Od wejścia przywitała mnie jak zwykle pogodna atmosfera. Przełączyłam się na "bibliotekarkę" i zapomniałam na chwilę o zmartwieniach "agentki". Niestety jedno zmartwienie tyczyło się obu. I 'bibliotekarka" i "agentka" martwiła się tym co działo się poprzedniej nocy i dzisiejszego ranka. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam wyrzucając go z domu bez żadnych wyjaśnień. Jeszce jedną rzecz widziałam w jego wspomnieniach. Od śmierci żony, a potem i córki nie miał żadnej partnerki... nawet na jedną noc. Niepokoiło mnie to i czułam się źle, bo w pewnym sensie zmusiłam go do spania ze mną. A potem wyrzuciłam jak zużytego kondoma przez okno... Jak on się teraz czuje? Przełamał się i na moje życzenie przerwał kilku roczny celibat, a teraz co? Koniec? Przez cały dzień gdy tylko słyszałam dzwonek oznaczający wejście czytelnika, podnosiłam szybko głowę i sprawdzałam czy to nie przypadkiem Ricco. Czułam się podle... W końcu tak naprawdę tego chciałam. Facet mnie pociągał i to jak nikt inny. Ale jednak... mimo wszystko... czułam, że to nie powinno się wydarzyć. Między nami było około dwadzieścia lat różnicy. To zdecydowanie zbyt dużo...
<Ricco? Wpadniesz do mnie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz