Życie toczyło się dalej, mało rzeczy się zmieniło. Edvard zachowywał się normalnie ja też, tylko Shizuo stał się bardziej osowiały, a poza domem nieobliczalny. Nawet zaczął nam pyskować. Ja sobie z nim radziłem, ale Var czasem już nie miał siły i oddawał pałeczkę mnie. Ale tak było tylko czasami, zwykle synek był miły, cichy, pracowity i nerwowy.
Pewnego dnia gdy wróciłem z oglądania spraw gangu (siedziałem na dachu, słuchałem ich rozmów i podśmiewałem się.), poczułem jakiś dziwny zapach w powietrzu. Shizu-chan miał dzisiaj odwołane lekcje więc zalegał w domu.
- Shizu-chan~! Jesteś~?
- Tak!- odkrzyknął z łazienki.
- Co robisz~?
- Farbuję włosy.- mruknął.
- Co?!- nawet nie zdejmowałem kurtki, pobiegłem do łazienki i zobaczyłem swojego syna z farbą do na włosach.- I od tak się do tego przyznajesz?!
- Przecież i tak byście zobaczyli...
- Mam nadzieję, że to nie fioletowy, ojciec by cię zabił.
- Blond.- uśmiechnął się.- Chcę być bardziej męski.
- Rozumiem~!- zachichotałem.- Dawaj, pomogę ci~!
Założyłem foliowe rękawiczki, zdjąłem kurtkę i pomogłem wcierać farbę by nie miał żadnego ciemnego kosmyka. Sądziłem, że tak będzie mu ładniej, a poza tym, to jego włosy.
- Wiesz co u Riki?- zapytał w końcu.
- Wszystko dobrze~! Bardzo dobrze się uczy i ma przyjaciółki~!- wtedy zadzwonił mój telefon.- Uh, zaczekaj.
Ściągnąłem rękawiczkę z dłoni i odebrałem telefon.
- Co tam Varuś~?
- Wracam do domu, kupić coś po drodze?
- Nie, nie trzeba~!
- Co robisz? Shizuo jest w domu?
- Pomagam mu farbować włoski~!- zachichotałem, byłem strasznie ciekawy jak zareaguje.
[Edzio?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz