Pocałowałem ją w czółko i mocno do siebie przytuliłem, moja mała
córeczka ma dylematy i cieszę się, że uważa, że jej pomogę je rozwiązać.
Przecież jestem bogiem, ne~?
- Rób to co ci serce podpowiada, ale rób to rozsądnie używając do tego
mózgu. Nie możesz tak nagle na niego naskakiwać bo on nie wytrzyma, no i
twój ojciec też.
- Ale on się tak zmienił...- wtuliła głowę w moją pierś.- Jest taki
przystojny i do tego zabija ludzi... Dlaczego mu na to pozwoliliście.
- Wiesz skarbie... To było od początku zaplanowane, ja i tata sami go
szkolimy. Ale nie martw się tak o niego jest bardzo wytrzymały~!-
uśmiechnąłem się.
Wiedziałem, że może jej się nie podobać co robi Shizuo i będzie się
martwić. Ale ja też się martwię, za każdym razem gdy wychodzi z domu,
gdy dzwoni do mnie dyrektorka liceum, gdy widzę w wiadomościach lub
gazecie "Tokijska Bestia znów demoluje miasto".
- Shizuo jest w pokoju?- szepnęła.
- Nie poszedł do taty by zabrał go na zlecenie. Nie chcemy go jeszcze puszczać samego.
Ona nagle posmutniała jeszcze bardziej i ścisnęła łapki na mojej koszuli.
- A jak coś mu się stanie?
- Nic mu nie będzie. Chodź, może coś porobimy? Poprawi ci to humorek~!
- Mamo...
- Tak~?
- Jak myślisz... Co teraz robią?
[Edvard? Shizuo? Rika?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz