czwartek, 23 stycznia 2014

Od Ricco cd. Emily

Obudziła mnie Emily, próbująca się wyswobodzić z moich objęć.
- Puść mnie... - nakazała stanowczym głosem.
Pospiesznie wykonałem polecenie, dość zdezorientowany. Dziewczyna wstała zakrywając się szczelnie kołdrą.
- Coś się stało? - zapytałem.
Wiedziałem, że w najciekawszej sytuacji nie jesteśmy, ale wydawało mi się w nocy, że Emi jest pewne tego co się stało i w pełni to akceptuje. Coś mi jednak mówił, że wcale tak nie jest.
- Tak! Nie... ja, nie wiem... - powiedziała i potrząsnęła głową jakby chciała się z czegoś otrząsnąć.
Wstałem i ubrałem się pospiesznie. Podszedłem do dziewczyny, ale nie odważyłem się jej dotknąć.
- Przepraszam - powiedziałem. Tylko tyle mogłem zrobić. Wiedziałem, że nie powinno do tego dojść, że Emily będzie tego żałować. Zachowałem się nieodpowiedzialnie.
- Nie przepraszaj... tylko... Idź już, proszę - wyszeptała.
- Nie chciałem w żaden sposób cię skrzywdzić - powiedziałem i wyszedłem.
Od bardzo dawna nie czułem się tak fatalnie. Usiadłem na ławce w jakimś parku i ukryłem twarz w dłoniach. Zachowałem się jak gówniarz. Tyle morałów prawiłem Nuan'owi, a sam co zrobiłem? Najgorsze, że skrzywdziłem Emi. Mimo tego co mi mówiła w nocy powinienem się zachować jak na faceta w moim wieku przystało.
Do domu Eriki dotarłem w tak wielkim kacem moralnym, że nawet oddychać mi się nie chciało. Zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, nacisnąłem klamkę, drzwi były jak zwykle otwarte. Nauczą się jak ich ktoś okradnie...
Wziąłem z torby swoje ciuchy i poczłapałem do łazienki. Długo stałem pod prysznicem licząc na to, że ciepła woda nieco poprawi mi nastrój, na próżno. Kiedy wyszedłem jedyną żywą duszą wydawał się Ugryź, który zrobił sobie przekąskę z jakichś wygrzebanych z szafki kapci. Poszedłem więc do kuchni i zająłem się robieniem śniadania, jak Eri wstanie będzie pewnie nieźle wygłodzona, znając Nuana nie pomyślał o kolacji.

<Eri? Nuan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz