poniedziałek, 13 stycznia 2014

Od Riki c.d Shizuo

Byłam przerażona, braciszek stanął w mojej obronie. Musiałam szybko się nauczyć chować uszy i ogon bo będę sprawiać kłopoty. Szybko pobiegłam po tatę, cała zapłakana.
-Tatusiu!!! Pomóż Shizuo obije się z panem, który był dla mnie nie miły.- zaczęłam go budzić. On wstał i spojrzał na mnie, ja chwyciłam go za rękę i poprowadziłam do miejsca całej tej bójki.
-Shizuo już starczy, twojej siostrze nic nie jest.- pociągnął go by się odczepił od faceta.
-Zadzwonię po policję! Pójdziecie siedzieć za to, mutanty!- ten pan zaczął krzyczeć na tatę. Podszedł do niego, a jego oczy błyskały na czerwono.
-Nie waż się obrażać moje dzieci! Ludzie jesteście tacy słabi, a teraz wypierdalaj stąd albo jutro rano się już nie obudzisz.- warknął na niego. On od razu przerażony uciekł. Spojrzał na nas i od razu się uspokoił.
-Wracamy do domu, a ty dobrze się spisałeś.- pogłaskał braciszka po głowie. Ja cała oburzona poszłam za nimi. Gdy wylądowaliśmy w domu pobiegłam do mamy.
-Mamo wróciliśmy!- przytuliłam się do niego.  Po chwili podeszłam, do braciszka.
-Dziękuję ci że mnie broniłeś, ale uważaj na siebie bo możesz mieć kłopoty.- przytuliłam go mocno.
-Var co się stało?- mamusia spojrzała ostro na tatę.
-E tam, po prostu mocno przypierdolił jakiemuś pedofilowi! Moja krew!- powiedział.
-Jak ty się do jasnej cholery wypowiadasz przy dzieciach?- mama krzyknęła na tatę.

<Izaya, Shizuo, Rika?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz