Szedłem
niespiesznie ciemną ulicą. Kierowałem się do „Edanu” jednego z popularnych
klubów nocnych. Wybrałem tym razem tylne wejście, żeby nie robić zbytniego
rabanu.
Kolejna noc i kolejny występ.
Wszedłem na zaplecze. Ricco, właściciel, przywitał mnie z westchnieniem ulgi. Ledwie zdążyłem wejść do garderoby, a usłyszałem:
- Inkub, pospiesz się, bo mi lokal rozniosą!
To Ricco lamentował. Nic dziwnego, bo krzyki słyszałem nawet tutaj. Szybko przebrałem się w strój „roboczy”, byłem teraz stróżem prawa. Spodnie, marynarka, nawet czapka do kompletu.
Kiedy wyszedłem i skierowałem się w stronę sali Ricco znowu wydał z siebie serię nieartykułowanych dźwięków. Ledwie wyszedłem, a powitał mnie rozentuzjazmowany wrzask.
- No, to która z pań była niegrzeczna? – zapytałem machając kajdankami.
Każda ze zgromadzonych kobiet wrzeszczała „Ja! JA!”, a ja zacząłem występ.
Stopniowo zrywałem z siebie warstwy odzieży poruszając się przy tym w takt ostrej muzyki. Każdy zrzucony ciuch wywoływał piski i wrzaski. A ja napawałem się tymi dźwiękami. Uwielbiałem to i każdą formę tańca, być może nawet taką, która przysparzała mi grona gotowych na wszystko wielbicielek, szczególnie. Złapałem przelatującą bieliznę którejś z rozochoconych kobiet. Na majteczkach wypisany był numer telefonu. Podszedłem na sam kraniec sceny i pozwoliłem by jednak z kobiet zdarła mi spodnie. Rozpoczęło to spore zamieszanie, bo spodnie dziewczynie nie wystarczyły.
- A, a, a – mruknąłem i wycofałem się.
Muzyka się skończyła, a ja zszedłem ze sceny. Słyszałem jeszcze wyznania miłości i prośby o bis, ale nie maiłem już na to ochoty. Może później.
Mignąłem i znów stałem w pełni ubrany.
Wyszedłem z lokalu tylnym wyjściem, po drodze zabrałem bulkę whisky. Otworzyłem ją i pociągnąłem spory łyk. Zawsze lubiłam alkohol. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że kawałek dalej stoi jakaś zbłąkana dusza i mi się przygląda.
<No to kto mi odpisze? Erika~!>
Kolejna noc i kolejny występ.
Wszedłem na zaplecze. Ricco, właściciel, przywitał mnie z westchnieniem ulgi. Ledwie zdążyłem wejść do garderoby, a usłyszałem:
- Inkub, pospiesz się, bo mi lokal rozniosą!
To Ricco lamentował. Nic dziwnego, bo krzyki słyszałem nawet tutaj. Szybko przebrałem się w strój „roboczy”, byłem teraz stróżem prawa. Spodnie, marynarka, nawet czapka do kompletu.
Kiedy wyszedłem i skierowałem się w stronę sali Ricco znowu wydał z siebie serię nieartykułowanych dźwięków. Ledwie wyszedłem, a powitał mnie rozentuzjazmowany wrzask.
- No, to która z pań była niegrzeczna? – zapytałem machając kajdankami.
Każda ze zgromadzonych kobiet wrzeszczała „Ja! JA!”, a ja zacząłem występ.
Stopniowo zrywałem z siebie warstwy odzieży poruszając się przy tym w takt ostrej muzyki. Każdy zrzucony ciuch wywoływał piski i wrzaski. A ja napawałem się tymi dźwiękami. Uwielbiałem to i każdą formę tańca, być może nawet taką, która przysparzała mi grona gotowych na wszystko wielbicielek, szczególnie. Złapałem przelatującą bieliznę którejś z rozochoconych kobiet. Na majteczkach wypisany był numer telefonu. Podszedłem na sam kraniec sceny i pozwoliłem by jednak z kobiet zdarła mi spodnie. Rozpoczęło to spore zamieszanie, bo spodnie dziewczynie nie wystarczyły.
- A, a, a – mruknąłem i wycofałem się.
Muzyka się skończyła, a ja zszedłem ze sceny. Słyszałem jeszcze wyznania miłości i prośby o bis, ale nie maiłem już na to ochoty. Może później.
Mignąłem i znów stałem w pełni ubrany.
Wyszedłem z lokalu tylnym wyjściem, po drodze zabrałem bulkę whisky. Otworzyłem ją i pociągnąłem spory łyk. Zawsze lubiłam alkohol. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że kawałek dalej stoi jakaś zbłąkana dusza i mi się przygląda.
<No to kto mi odpisze? Erika~!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz