wtorek, 7 stycznia 2014

Od Nuan'a cd Eriki

Wywaliła mnie za drzwi. Tak po prostu. I do tego... kochanie!? Ten facet i ona? Ale jak to? Nie do wiary. Złapałem się za głowę i zacząłem się cofać. Cały drżałem byłem wściekły, chciałem przetrącić tamtemu kolesiowi kark. Musiałem się stąd zabrać. Ochłonąć.
Wszedłem do jakiegoś klubu. Tłum ludzi, masa roześmianych twarzy. Super miejsce na relaks. Zamówiłem sobie drinka, później drugiego i kolejnego. Piłem szybko. Napawałem się zalotnymi spojrzeniami, którymi obrzucały mnie przechodzące kobiety. Wreszcie jakaś wysoka czarnula w kusej mini podeszła do mnie i usiadła eksponując zgrabne uda.
- Może postawić ci drinka? – zapytałem i nie czekając na odpowiedź wziąłem dwa.
- Dzięki – zaszczebiotała i sięgając po szklankę otarła się o mnie.
- Jesteś tu sama? – zapytałem i wypiłem alkohol jednym haustem.
- Niestety tak, sama i samotna – zrobiła minkę niewiniątka i spojrzała na mnie niedwuznacznie.
- To może potrzebujesz pocieszenia? – zapytałem.
W gruncie rzeczy to ja potrzebowałem zapomnieć, o Niej i jej kolesiu, o całym tym bajzlu.
Dziewczyna wymruczała krótkie „tak” i położyła mi dłoń na udzie.
Posłałam jej czarujący uśmieszek i wziąwszy za rękę wyprowadziłem z klubu.
Czarnula była tak napalona, że rzuciła się an mnie jak tylko weszliśmy w ciemną uliczkę. Próbowała wspiąć się i pocałować mnie, ale nie pozwoliłem jej na to. W mgnieniu oka zdarłem z niej bluzkę. Nie siliłem się na delikatność. Byłem brutalny, jak zwierze. Ściskałem i gryzłem jej wijące się ciało. Dziewczyna piszczała z rozkoszy. Obróciłem ją tyłem do siebie i siłą zmusiłem by oparła się o ławkę, wypinając zgrabną pupę. Koronkowe stringi puściły bez problemu. Wszedłem w nią mocno i brutalnie. Nie przejmując się tym, że szarpnęła się. Złapałem ją za włosy i zacząłem najzwyczajniej w świecie rżnąć ją szukając spełnienia. 
Kiedy skończyłem czarnula opadła zdyszana i w półprzytomna. A ja zostawiłem ją jak zepsutą zabawkę. Wszedłem do sklepu i kupiłem najmocniejsze co mieli. 

Która to już butelka? Zastanawiałem się. Siódma? Ósma? 
Siedziałem na jakimś chodniku. W głowie mi szumiało, a każdy ruch sprawiał, że świat zaczynał wirować. 
Nagle go zobaczyłem, szedł ulicą ten cholerny laluś. Jak mu tam? Nie pamiętam. Ten dupek, który uważał się za lepszego ode mnie. Że niby co? Ma dobrą robotę? I tak nie zarabiał tyle co ja w jedną noc. A ten jego ryj niewiniątka. Pierdolona cnutka niewydymka. Samo wyobrażenie sobie, że jego łapy mogłyby dotykać Eriki... 
Zanim zdałem sobie sprawę z tego co robię, wstałem. Podszedłem do strojącego na przystanku mężczyzny. Zauważył mnie i chciał zwiać, ale mu nie pozwoliłem. Złapałem go za fraki i zaciągnąłem w bardziej ustronne miejsce.
- Czego chcesz? – zapytał wyraźnie wystraszony.
- Żebyś się od niej odpierdolił – warknąłem. 
- Ja!? – zapytał kpiąco. Chwyciłem go za koszulę i uniosłem nad ziemię.
Naprawdę wielkiej siły woli kosztowało mnie powstrzymanie się przed skręceniem mu karku an miejscu.
- Jak położysz a niej łapy to ci je utrącę i każę zeżreć – warknąłem potrząsają nim.
- Ale ja... ja nigdy... my nie... – charczał.
- Jak to? – zapytałem i postawiłem go.
- My nie jesteśmy ze sobą, ja nigdy bym jej nie... – pisnął.
Poczułem się jakby mnie ktoś obuchem rąbnął w łeb. Okłamała mnie!
Pędem pognałem do jej domu. Nie zwracając uwagi na to, że koleś zsunął się bezwładnie po murze widząc jak znikam.
Wleciałem od razu tam gdzie jej zapach był najsilniejszy. Do sypialni.
Leżała tam. Owinięta pościelą, wciąż szlochała przez sen.
Usiadłem obok niej i dotknąłem jej policzka.

<Eri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz