Do
samolotu wsiadałem w podłym nastroju. Nie wiem dlaczego, ale nie miałem zbyt
dobrych przeczuć. Nie miałem czym zająć rąk, uśmiechające się przymilnie
stewardessy irytowały mnie, cała podróż tak się dłużyła, że miałem ochotę iść
do pilota i na niego nawrzeszczeć, że tak się wlecze. Nie mogłem spać, a
wpatrywanie się w widoki za oknem doprowadzało mnie do szewskiej pasji.
- Ależ pan nerwowy – usłyszałem.
Starsza pani siedząca obok spojrzała na mnie krytycznym okiem.
- Spieszy mi się, po prostu – powiedziałem jak najłagodniej umiałem. Nie miałem zamiaru jej urazić czy coś.
- Jak, kocha to poczeka – skwitowała.
- Słucha? – zapytałem.
- Mamrotał pan o jakiejś Ericę, mniemam, że to pańska narzeczona – powiedziała staruszka z ciepłym uśmiechem. – Dlaczego jest pan taki zdziwiony? Słuch mam jeszcze dobry.
- Ona... nie jest moją narzeczoną – wydukałem.
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się głupio.
- Oj, tam, oj, tam. Jak się pan postara to będzie – kobieta poklepała mnie po dłoni, a ja miałem ochotę zniknąć.
Świat wielu starszych ludzi jest taki prosty. Dwoje ludzi, których łączy miłość, biorą ślub, mają dzieci. Tylko, że w praktyce nic nie było takie łatwe. Nie wiedziałem co czułem do Eriki. Coś na pewno, bo nie mogłem przestać o niej myśleć. Samo to, że gnałem za nią przez pół świata... To było coś na co nigdy wcześniej, dla nikogo, bym się nie zdobył. Nasza znajomość zaczęła się dokładnie na odwrót tego, co można by nazwać dobrym związkiem. Erika była w ciąży, a ja, ja... Nie wiedziałem czy się w tym wszystkim odnajdę.
Z jednego samolotu przesiadałem s ę migiem do następnego. Teraz lot był krótki. Mimo to byłem jeszcze bardziej zdenerwowany. Miałem wrażeniem że się duszę kiedy wskoczyłem do taksówki i podałem kierowcy adres.
Koleś marudził non stop, ale nie miałem pojęcia o czym. Moje myśli krążyły wokół tego co miało się niedługo wydarzyć. Czy wreszcie ją znajdę?
Kiedy stanąłem przed domem, w którym wedle przewidywań mieszkała Erika czułem się totalnie rozbity. Zawahałem się. Stałem tak dobre piętnaście minut. Wreszcie zrobiłem te kilka kroków i zadzwoniłem do drzwi.
Otworzył mi jakiś koleś. Zamurowało mnie.
- Czy mieszka tu Erka Iwasaki? – zapytałem.
- Eri, do ciebie – krzyknął.
<Erika?>
- Ależ pan nerwowy – usłyszałem.
Starsza pani siedząca obok spojrzała na mnie krytycznym okiem.
- Spieszy mi się, po prostu – powiedziałem jak najłagodniej umiałem. Nie miałem zamiaru jej urazić czy coś.
- Jak, kocha to poczeka – skwitowała.
- Słucha? – zapytałem.
- Mamrotał pan o jakiejś Ericę, mniemam, że to pańska narzeczona – powiedziała staruszka z ciepłym uśmiechem. – Dlaczego jest pan taki zdziwiony? Słuch mam jeszcze dobry.
- Ona... nie jest moją narzeczoną – wydukałem.
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się głupio.
- Oj, tam, oj, tam. Jak się pan postara to będzie – kobieta poklepała mnie po dłoni, a ja miałem ochotę zniknąć.
Świat wielu starszych ludzi jest taki prosty. Dwoje ludzi, których łączy miłość, biorą ślub, mają dzieci. Tylko, że w praktyce nic nie było takie łatwe. Nie wiedziałem co czułem do Eriki. Coś na pewno, bo nie mogłem przestać o niej myśleć. Samo to, że gnałem za nią przez pół świata... To było coś na co nigdy wcześniej, dla nikogo, bym się nie zdobył. Nasza znajomość zaczęła się dokładnie na odwrót tego, co można by nazwać dobrym związkiem. Erika była w ciąży, a ja, ja... Nie wiedziałem czy się w tym wszystkim odnajdę.
Z jednego samolotu przesiadałem s ę migiem do następnego. Teraz lot był krótki. Mimo to byłem jeszcze bardziej zdenerwowany. Miałem wrażeniem że się duszę kiedy wskoczyłem do taksówki i podałem kierowcy adres.
Koleś marudził non stop, ale nie miałem pojęcia o czym. Moje myśli krążyły wokół tego co miało się niedługo wydarzyć. Czy wreszcie ją znajdę?
Kiedy stanąłem przed domem, w którym wedle przewidywań mieszkała Erika czułem się totalnie rozbity. Zawahałem się. Stałem tak dobre piętnaście minut. Wreszcie zrobiłem te kilka kroków i zadzwoniłem do drzwi.
Otworzył mi jakiś koleś. Zamurowało mnie.
- Czy mieszka tu Erka Iwasaki? – zapytałem.
- Eri, do ciebie – krzyknął.
<Erika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz