O w
mordę, same problemy z tą dziewczyną. Za jakie grzechy mnie to spotyka?
- Chodź – powiedziałem i pociągnąłem marzącą się dziewuchę za sobą.
Chata Williamsów będzie pusta. Mieli bodaj wyjechać na miesiąc.
Stanąłem przed domem, na szczęście nie czułem nikogo w środku, a zapachy były przytłumione, to dobrze nikogo nie ma i nie będzie w czasie najbliższym.
- Zapomniałem kluczy. Poczekaj tu – mruknąłem i obszedłem budynek.
Kiedy zniknąłem z oczu dziewczyny dosłownie rozpłynąłem się w powietrzu. Przenikanie przez twarde obiekty jak mur do przyjemnych nie należały, ale cóż, czasami trzeba. Stanąłem w ciemnym pomieszczeniu i otrząsnąłem się. Brr... czułem się dość skołowany. Podbiegłem do wieszaka na klucze, zawsze były tu zapasowe. Otworzyłem drzwi frontowe wpuszczając rozhisteryzowaną dziewczynę i psa.
- Do łazienki to tam – wskazałem drzwi po prawej.
Nie raz tu bywałem więc znałem rozkład pomieszczeń.
Kopciuszek w tempie błyskawicy wsadziła węża do wanny i odkręciła wodę, a następnie zaczęła przeszukiwać szafki w poszukiwaniu soli. Denerwowała się bardzo bo nie mogła znaleźć. Podszedłem więc do niej i sięgnąłem na górną półkę. Tak się złożyło, że musiałem sięgać ponad nią, więc mimowolnie moje krocze otarło się o jej kształtne pośladki. Podałem jaj woreczek z solą choć obecna pozycja bardzo mi się podobała. Dziewczyna spojrzała na mnie zakłopotana, a następnie biegiem pognała do łazienki.
Po chwili wróciła, na jej buzi malowała się wyraźna ulga. Opadła ciężko na kanapę. Usiadłem naprzeciw niej.
- To co teraz? – zapytałem.
- Muszę trochę poczekać, aż Papi dojdzie do siebie. A tak przy okazji jestem Erika, bo nie wiem czy przedstawiłam ci się wczoraj – powiedziała, znów była zakłopotana.
- Czyli mamy trochę czasu... – mruknąłem. – To może nadrobimy to co zaczęliśmy wczoraj?
- Chyba sobie kpisz! – warknęła.
Ja jednak nie koniecznie pytałem ją o zdanie. Miałem na nią ochotę i to sporą, a rzadko mi się zdarzało, żebym jakiejś osoby faktycznie pragnął. Podniosłem się, ona też. Chyba chciała dać nogę ale nie zdążyła. Złapałem ją i obróciłem w swoją stronę. Wpiłem się brutalnie w jej usta. Dziewczyna chciała mnie ugryźć, wyrywała się i szarpała.
- Mała kobra – zaśmiałem się i dalej trzymając ją w ramionach skierowałem się na kanapę.
- Będę krzyczeć! – stwierdziła i szarpnął znowu.
- Krzycz – poprosiłem. – Lubię twój głos.
Zmusiłem szamoczącą się dziewczynę żeby się położyła i przygniotłem ją swoim ciężarem. Znów odszukałem zachłannie jej usta. Jedną dłonią krępowałem jej nadgarstki, drugą zjechałem niżej i wsunąłem ją w spodnie dziewczyny.
Erika zaszlochała i próbowała mnie kopnąć.
<Erika?>
- Chodź – powiedziałem i pociągnąłem marzącą się dziewuchę za sobą.
Chata Williamsów będzie pusta. Mieli bodaj wyjechać na miesiąc.
Stanąłem przed domem, na szczęście nie czułem nikogo w środku, a zapachy były przytłumione, to dobrze nikogo nie ma i nie będzie w czasie najbliższym.
- Zapomniałem kluczy. Poczekaj tu – mruknąłem i obszedłem budynek.
Kiedy zniknąłem z oczu dziewczyny dosłownie rozpłynąłem się w powietrzu. Przenikanie przez twarde obiekty jak mur do przyjemnych nie należały, ale cóż, czasami trzeba. Stanąłem w ciemnym pomieszczeniu i otrząsnąłem się. Brr... czułem się dość skołowany. Podbiegłem do wieszaka na klucze, zawsze były tu zapasowe. Otworzyłem drzwi frontowe wpuszczając rozhisteryzowaną dziewczynę i psa.
- Do łazienki to tam – wskazałem drzwi po prawej.
Nie raz tu bywałem więc znałem rozkład pomieszczeń.
Kopciuszek w tempie błyskawicy wsadziła węża do wanny i odkręciła wodę, a następnie zaczęła przeszukiwać szafki w poszukiwaniu soli. Denerwowała się bardzo bo nie mogła znaleźć. Podszedłem więc do niej i sięgnąłem na górną półkę. Tak się złożyło, że musiałem sięgać ponad nią, więc mimowolnie moje krocze otarło się o jej kształtne pośladki. Podałem jaj woreczek z solą choć obecna pozycja bardzo mi się podobała. Dziewczyna spojrzała na mnie zakłopotana, a następnie biegiem pognała do łazienki.
Po chwili wróciła, na jej buzi malowała się wyraźna ulga. Opadła ciężko na kanapę. Usiadłem naprzeciw niej.
- To co teraz? – zapytałem.
- Muszę trochę poczekać, aż Papi dojdzie do siebie. A tak przy okazji jestem Erika, bo nie wiem czy przedstawiłam ci się wczoraj – powiedziała, znów była zakłopotana.
- Czyli mamy trochę czasu... – mruknąłem. – To może nadrobimy to co zaczęliśmy wczoraj?
- Chyba sobie kpisz! – warknęła.
Ja jednak nie koniecznie pytałem ją o zdanie. Miałem na nią ochotę i to sporą, a rzadko mi się zdarzało, żebym jakiejś osoby faktycznie pragnął. Podniosłem się, ona też. Chyba chciała dać nogę ale nie zdążyła. Złapałem ją i obróciłem w swoją stronę. Wpiłem się brutalnie w jej usta. Dziewczyna chciała mnie ugryźć, wyrywała się i szarpała.
- Mała kobra – zaśmiałem się i dalej trzymając ją w ramionach skierowałem się na kanapę.
- Będę krzyczeć! – stwierdziła i szarpnął znowu.
- Krzycz – poprosiłem. – Lubię twój głos.
Zmusiłem szamoczącą się dziewczynę żeby się położyła i przygniotłem ją swoim ciężarem. Znów odszukałem zachłannie jej usta. Jedną dłonią krępowałem jej nadgarstki, drugą zjechałem niżej i wsunąłem ją w spodnie dziewczyny.
Erika zaszlochała i próbowała mnie kopnąć.
<Erika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz