piątek, 3 stycznia 2014

Od Nuan'a cd Eriki

Zacząłem się niecierpliwić, więc zwyczajnie chwyciłem dziewczynę i zmusiłem do klęknięcia. Zadrżała kiedy odgarniałem jej włosy, a Ugryź obwąchał ją.
- Szukaj! – rozkazałem, a pies zaczął krążyć wkoło z nosem przy ziemi.
Dziewczyna wstała niepewnie, na twarzy miała wypieki.
- Aż tak ci się spodobał mój pies, czy to jednak ja? – zapytałem.
W odpowiedzi zgromiła mnie wzrokiem. Wypiłem duszkiem sporą część płynu, który jeszcze został w butelce. Moja towarzyszka skwitowała to zniesmaczonym spojrzeniem.
Ugryź zaczął zataczać coraz szersze koła, aż w końcu zatrzymał się i intensywnie węszył. Puścił się biegiem, a z jego gardzieli wydobył się gardłowy szczek.
- Chodź – złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem ją za sobą, puszczając się biegiem za psem.
- Nuan! – wrzasnął ktoś za nami. – Miałeś dać jeszcze występ!
To był Ricco. Pomachałem mu z uśmiechem niewiniątka i pognałem dalej. Słyszałem jeszcze serię przekleństw pod moim adresem. Najbardziej urzekło mnie „pieprzony lowelas”.
- Nuan? – zapytała dziewczyna kiedy zatrzymaliśmy się, bo pies znów szukał tropu.
- Nuan, Leo, Inkub, Arlek... – wymieniałem. – Co to tam jeszcze było...? Długo by opowiadać.
Znowu musieliśmy biec, tym razem Ugryź biegł dość długo. Znaleźliśmy się na jakimś parkingu. Miejsce było ponure i zasyfione. Niemiła okolica.
- Nie dość, że podły lowelas, alkoholik to jeszcze kłamca ... Po prostu pięknie – wysapała dziewczyna.
- Ćśśś... – mruknąłem.
- Nie uciszaj mnie... ty...! – zaczęła, ale zamknąłem jej usta dłonią i przycisnąłem ją do ściany. Jej unoszący się i opadając gwałtownie biust był niebezpiecznie blisko mojego torsu. Uśmiechnąłem się widząc rumieńce na jej policzkach.
Nie było teraz na to czasu. Z magazynu wyszło dwóch drabów nieśli jakąś torbę, w której coś się poruszało.
- Niezłą sumkę zgarniemy za jego skórę – odezwał się jeden.
Dziewczyna szarpnęła się, ale powstrzymałem ją. Zauważyłem coś czego ona z pewnością nie. Faceci mieli brooń.
- Zostań tu – wyszeptałem jej do ucha.
Niechętnie, ale pokiwała głową. Puściłem ją i wyszedłem przez mężczyzn.
- To w worze, jest moje – stwierdziłem.
Faceci roześmiali się nieprzyjemnie. Jeden z nich wyciągnął broń i wycelował we mnie. Najwidoczniej byli z tych co to najpierw zabijają.
- Bierz! – warknąłem, a Ugryź rzucił się do mężczyzny, który trzymał worek.
Ja doskoczyłem do tego z bronią. Facet nacisną spust. Kula wedle wszystkich przewidywań powinna przeszyć mój brzuch i tak też zrobiła, z tym, że zdążyłem mignąć i przeszła przeze mnie jak przez powietrze. Złapałem kolesia za rękę i złamałem ją jak zapałkę. Szybki kopniak i facet leżał na asfalcie. Usłyszałem strzał. Ugryź pisną i odskoczył.
- O nie, do kurwy nędzy, nikt mi nie będzie strzelał do psa! – warknąłem.
W mgnieniu oka znalazłem się koło faceta, wyrwałem mu broń i wsadziłem do gardła. Posłałem jeszcze drabowi uśmiech i pociągnąłem za spust.
Strzepałem krew z rąk. Zabijanie to strasznie brudna robota.
Dziewczyna podbiegła do worka i rozwiązała go. Wypełznął z niego średnio zadowolony gad. 

- No to masz swoją zgubę – mruknąłem.

<Erika?>




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz