Było miło, ale nie przepadam za ciszą, wolę chaos, bo tam mogę sobie na coś popatrzeć. Nie odzywałem się jednak tylko szedłem tam gdzie chciał Edvard. Wylądowaliśmy na plaży, na molo. Robiło się coraz ciemniej i wiał lekki wiatr. Edzio trzymał mnie za rękę i nic nie mówił. Nie chciało mi się wierzyć, że taka bestia jak on umie być spokojna. Czułem się jak nastolatek na randce, a to przecież nie była randka.
- Lubię ciszę.- szepnął.
- A ja chaos.
- Wolę morze.- spojrzał na mnie.
- A ja miasto.
- Jesteś słodki.
- Wcale nie.- oburzyłem się.
- Lubię cię.
- Ta... Ja też.- zarumieniłem się i odwróciłem wzrok.
- Skoro nie przepadasz za spokojem to pokaż mi twój chaos.
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.
- Nie to, że nie przepadam, po prostu wolę jak coś się dzieje. Jak czuję adrenalinę~! Nie wiem czy ci się to spodoba, no i czy dasz radę.- spuściłem wzrok.
[Edvard?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz