Te wszystkie pytania, które zadawał mi Ricco... zmartwiły mnie. Czułam się trochę jakby ojciec przyłapał mnie na jakimś złym uczynku i próbował to wszystko za mnie naprawić. Co jest dziwne, bo nigdy nie poznałam ojca. Jednocześnie zdałam sobie sprawę z powagi całej sytuacji. O ile wcześniej podchodziłam do tego prawie, że na luzie, to teraz nie mogłam wyrzucić tego z głowy. Jakie będzie to dziecko? W końcu będzie mieszańcem dwóch różnych gatunków... Nuan nawet nie wiem, że jestem syreną. Jakoś nie miałam czasu mu o tym powiedzieć. Tak jak o tym, że syreny rodzą w ciągu trzech miesięcy... No i, że prawdopodobnie będę musiała ostatnie dni ciąży spędzić w wodzie. Ricco poszedł gdzieś mówiąc, że chce pozwiedzać okolice, a ja skończyłam jeść śniadanie. Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam jak Ugryź przeleciał obok mnie, a potem zaczął na mnie szczekać.Nie wiedziałam o co chodzi, ale wstałam i poszłam za zwierzakiem. Pies wbiegł z kuchni i zaczął znów szczekać, ale tym razem na drzwi wyjściowe. Złapałam za klamkę i wyszłam na zewnątrz. No cóż... to co zobaczyłam było niemniej interesujące...
- Nuan... - Powiedziałam i zrobiłam wściekłą minę. Od razu OBOJE zwrócili wzrok na mnie. Nuan pochylał się nad kobietą i szeptał jej coś do ucha, a ta uśmiechała się jak wariatka.
- A więc Nuan! Czemu nie chciałeś mi powiedzieć? - zachichotała nasza urocza blond sąsiadka. Po chwili spojrzała ponownie na mnie.
- Masz przystojnego brata, wiesz!? - Moje oczy rozszerzyły się ogromnie. Brata!?
- Aha... brata tak? Też tak uważam... ale chyba niedługo już nie będzie tak przystojny. Nuan patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- O co chodzi? - zaczęła dopytywać się kobieta, ale ignorowaliśmy ją.
- Wracaj do środka... BRACISZKU! - ostatnie słowo wyrwało mi się trochę zbyt głośno. Niedoszły mężczyzna mojego życia oddalił się od słodkiej sąsiadeczki i wszedł do mieszkania. Odprowadziłam go wzrokiem, a potem jak już zniknął za drzwiami zwróciłam się do kobiety.
- Czy ty przypadkiem nie masz męża!? Albo chłopaka!? A może jesteś zdzirą, która rzuca się na każdego kogo spotka!? I dla twojej wiadomości... Nuan nie jest moi bratem! Jest moim... - i tu się zacięłam. Kim on tak naprawdę dla mnie jest? Kochankiem? Ojcem mojego dziecka? Kim!?
- Nieważne... - wydukałam i zatrzasnęłam drzwi mieszkania. Nuan siedział sobie jak gdyby nigdy nic na kanapie. Obok niego siedział Ugryź i przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- Co to było do cholery!? - Wrzasnęłam na powitanie. Chłopak nawet się nie odwrócił. Patrzył się na ścianę i próbował mnie ignorować. - Czy ty w ogóle przejmujesz się tym co czuje!? Jak ty, kurwa wychowach moje dziecko!?
- Dlaczego jesteś taka zazdrosna? To nie tak, że się z nią przespałem... - powiedział obojętnie. Poczułam jak robię się cała czerwona, a moja ciało zrobiło się jakoś dziwnie lżejsze. Chwyciłam jakąś lampę i z całej siły rzuciłam nią w wystająca z zagłówka kanapy, głowę Nuan'a.
- Czy ty jesteś jakiś upośledzony!? Najpierw ta kelnereczka, a teraz moja sąsiadka!? Wiesz co czuje!? Czuje się nie potrzebna! - Mężczyzna ocierał obolałe miejsce, a potem spojrzał za kanapę, żeby zobaczyć czym do niego rzucono. Następnie jego oczy spoczęły na mnie. Jego źrenice się rozszerzyły, a na twarzy malowało się zdziwienie.
- Erika ty...
- Nie próbuj się tłumaczyć! Wiem co widziałam i żadne twoje słowa, ani uczynki tego nie zmienią! - Chwyciłam jakiś mały drewniany zegarek z szafki i znów wymierzyłam w Nuan'a. Uchylił się, przez co przedmiot rozwalił się na ścianie.
- Erika! Ty...!
- Ugryź! - zawołałam do psa. - Ugryź go! Tak porządnie! Wiesz co się stało! Nie pozwół by uszło mu to na sucho! - Zwierzak od razu się poruszył, a chwilę później warczał na swojego pana.
- Eri... Co ty mu zrobiłaś... ? - Pies rzucił się na niego z zębami, a ja nadal nabuzowana zaczęłam dalej krzyczeć:
- Nie mogę tak żyć! Nie mogę żyć, nie wiedząc kim dla ciebie jestem! I dlaczego pomimo tylu wad... - mój głos zaczął się załamywać, a nogi uginać pode mną. - Ja wciąż cię kocham... - Uklękłam na ziemi i schowałam twarz w dłoniach. Czułam się wyczerpana i załamana. Kiedy moje dłonie dotknęły twarzy, od razu poczułam coś dziwnego. Byłam naga... a moje ubrania leżały na ziemi całe mokre. Moje ciało było wilgotne i na pewno nie z powodu łez, które teraz płynęły moimi policzkami.
<Nuan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz