- Hej, hej, hej.- odepchnąłem go.- Ty się tutaj nie rozpędzaj, to, że wczoraj ci pozwoliłem to nie znaczy, że pozwolę znowu.- wypiłem całą kawę z filiżanki.- I ja się nie puszczam tak jak ty, a co do zabawek to ja tutaj jestem bogiem, nie ty. Ty jesteś tylko potworem.- mruknąłem i odstawiłem puste naczynie.
Moje słowa chyba nie zrobiły na nim większego wrażenia, zsunąłem się z blatu i ruszyłem po swoją kurtkę, niestety nie mogę tutaj zostać bo mam sporo pracy i jestem głodny.
- Gdzie się wybierasz?
- Jak to gdzie~? Do domciu~!- zachichotałem.- Co ty myślałeś, że z tobą zamieszkam~?
- Przyjdź jeszcze dzisiaj.- złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i cmoknął w czoło.
- Zobaczymy~!
Uśmiechnąłem się, poklepałem go po piersi, założyłem kurtkę i po pożegnaniu się wyszedłem z jego domu. Szedłem sobie powoli rozmyślając. Dlaczego jak jestem przy Edziu czuję jakieś przyjemne ciepło, które chciałbym czuć cały czas? Dlaczego ta ciekawość jest taka wielka?
W takim stanie mniej zwracałem uwagę na ludzi, ale nie zapomniałem o swoim posiłku. Zaciągnąłem pierwszego lepszego faceta do jakiegoś zaułka i wyssałem mu krew. Nie była tak dobra jak posoka Edzia, ale nie wolno narzekać.
Potem skocznym krokiem ruszyłem do domu.
Gdy już tam dotarłem i zamknąłem drzwi na klucz, nie mogłem uwierzyć jaki tam bałagan. Wszędzie kurz, porozwalane ciuchy, a w kuchni resztki jedzenia walały się po podłodze, nawet nie wiem jak się tam dostały, bo przecież nie otwierałem lodówki...
Westchnąłem i poszedłem do salonu który był jednocześnie moim biurem. Zasłoniłem okno i odpaliłem laptopa. Jeśli szybko wykonam pracę, to szybciej zabiorę się za sprzątanie.
Zbieranie informacji i dostarczanie ich do klientów nie było trudne i nie trwało tego dnia długo. Uporałem się ze wszystkim w cztery i pół godziny.
Potem poszedłem się przebrać. Założyłem jakiś stary T-shirt i zostałem w bokserkach, do tego na stopy wsunąłem takie fajne czarne puchate skarpety które najczęściej nosze jak jestem chory. Jestem w swoim mieszkaniu, ne~? Tutaj się mogę czuć swobodnie i mogę chodzić tak jak chce~! Koszulę Edvarda włożyłem do prania, jak wyschnie to mu ją oddam.
Będąc w łazience ochlapałem twarz zimną wodą i założyłem na głowę opaskę by podczas sprzątania włosy nie właziły mi do oczu.
Potem poszedłem poszukać odkurzacza. Za cholerę nie wiedziałem gdzie jest, bo dawno nie sprzątałem. Robiła to za mnie sekretarka~! A właśnie, muszę jakąś zatrudnić.. Chociaż sądzę, że gosposia byłaby lepsza. Te wszystkie baby które zgłaszają się do mnie do pracy są okropne, ale za to jakie ciekawe~!
W końcu znalazłem to ustrojstwo i już miałem zabrać się za sprzątanie, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Serio~? Nikt przecież nie miał przyjść~..- ruszyłem do drzwi marudząc pod nosem.- Uh.. Jeśli to jakiś mafioza to go wsadzę do więzienia, słowo daję~...
Otworzyłem drzwi i nieźle się zdziwiłem. Edvard szczerzył się za dwóch, no nie dziwię mu się skoro byłem tak ubrany.
- Po co przyszedłeś~?- uśmiechnąłem się maskując zaskoczenie.
[Edzio?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz