- Muszę na chwilę wyjść miśki. Jak wrócę to zrobię wam kolację~! Nie hałasujcie i nie przeszkadzajcie tacie~!
- Dobrze mamo!- Rika uśmiechnęła się i posłużyła się Shizusiem jak poduszką.
Wyszedłem z mieszkania i ruszyłem po schodach na dół do wyjścia z budynku. Potem pokierowałem się w stronę centrum.
------------------- 2 godziny później-----------------
Wyssałem krew z piątki ludzi, tak na zapas. Gdy wracałem do domu, o wiele mniej oglądałem ludzi i napawałem się ich emocjami, chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu z rodziną. Uh.. to takie dziwne słowo. Rodzina. Nie przyzwyczaiłem się do niego, ale podoba mi się.
Droga do domu nie zajęła mi długo. Gdy tylko znalazłem się w mieszkaniu to od razu przywitały mnie dzieci z talerzem kanapek.
- Mamo! Zrobiliśmy kolację!
- To super~! A kto pokroił pomidora~?
- Shizuo. Zrobiliśmy coś złego?
- Nie królewno, a nie pokaleczyłeś się Shizu-chan~?
- Nie. Spróbujesz?- dał mi kanapkę z serem i ogórkiem.
Wziąłem ją od niego i od razu zjadłem, trochę przesadzili z solą, ale tak, to była dobra~! Pochwaliłem ich dzieło kulinarne i poszedłem do sypialni.
Edvard leżał na łóżku i spał. Położyłem się obok niego i zacząłem głaskać po włosach. Ten debil nadal mnie onieśmielał, ale teraz byłem pewny, że go kocham. Jego i dzieci.
Przysunąłem się do niego i złączyłem nasze usta. Wtedy Var otworzył oczy, zanim zdążyłem się odsunąć to jego język tańczył z moim. Miałem wrażenie, że się rozpływam. Zrobiłem się cały czerwony, ale nie chciałem przerywać. Wsunąłem mu rękę pod koszulkę i oderwałem swoje usta by zaczerpnąć powietrza.
- Var jak się czujesz?
- Śpiący.- zobaczyłem jego uśmiech.- A ty się najadłeś?
- Tak, dziękuję ci.
[Var? Dzieciaki?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz