-Spacer, czyli chcesz iść ze mną na randkę?- wyszczerzyłem się do niego.
-Nic takiego nie powiedziałem.- oburzył się, ja jedynie wstałem i się rozciągnąłem.
-Dalej wstawaj i się ubierz, nie pójdziesz chyba w bokserkach.- zaśmiałem się i podszedłem do niego.
-Chyba że mam ci pomóc?- on na te słowa pobiegł do łazienki i się ubrał bardzo szybko. Wyszliśmy w ciszy z mieszkania ja poprowadziłem go na odludzie by było mało osób. Wieczory są najlepsze ,wtedy mogę rozkoszować się ciszą. Molo było opustoszałe, ja chwyciłem Izaye za rękę i szedłem pewnym krokiem. Nawet mi się spodobało tak chodzenie bez sensu w ciszy.
<Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz