Wbiegłam jak torpeda do mieszkania Law'a i zamknęłam za sobą drzwi. O dziwo nikogo nie było w domu. Myślałam, że będzie przynajmniej Xsawier, bo wiedziałam, że Law miał nockę w pracy i że mogło go coś potrzymać. Nie myślałam o tym długo, bo mi nawet na rękę, że ich nie ma. Było mi zimno i czułam, że chyba sobie coś zbyt mocno przewietrzyłam. Pobiegłam do pokoju i wzięłam siatkę z ciuchami, które kupiłam jak tylko tu przyjechałam. Przebrałam się szybko, a brudne ciuchy i ręcznik włożyłam do torby, którą znalazłam na dnie szafy. Schowałam tam jeszcze trochę jedzenia i picia, a co najważniejsze słoną wodę, którą w tragicznym wypadku będę mogła oblać Papi'ego. Na blacie w kuchni zostawiłam trochę gotówki i kartkę z listą rzeczy, które zabrałam i z podziękowaniami za nocleg. I to w sumie wszystko. Zaczęłam zakładać cieplejsze buty, bo czułam, że stopy mi trochę przemarzły, od chodzenia po dworze na boso, ale zatrzymało mnie pukanie do drzwi. Szybko wsunęłam drugiego buta i podbiegłam do wejścia. W drzwiach nie było wizjera, więc nie mogłam zobaczyć kto jest po drugiej stronie. Po chwili rozległo się drugie pukanie. Tym razem dużo głośniejsze i zdradzające, że ktoś jest bardzo niecierpliwy. Uchyliłam lekko drzwi. Oczywiście ten ktoś nie mógł poczekać, aż otworze je do końca, tylko wepchnął się na siłę do mieszkania.
- Gdzie jest Law! - Wrzasnął zamykając za sobą drzwi, stając na przeciwko mnie i mierząc do mnie z pistoletu. Stałam nieruchomo nie do końca zdając sobie sprawę z tego co się dzieje. Moje ciało było rozgrzane, ale było mi zimno, a nogi nagle zrobiły się za słabe by utrzymać całe ciało. Oparłam sie o ścianę, co wywołało jeszcze większą wściekłość faceta.
- Gadaj! - Krzyknął, przyciskając palec do spustu.
- Nie wiem. - Odparłam spokojnie. - Gdzieś poszedł. Poszukaj go w pracy czy gdzieś... Ja tu nie mieszkam- Facet był chyba zdziwiony moją odpowiedzią, bo zaczął się niepewnie rozglądać. Wyglądał na jakiegoś żółtka, który pierwszy raz ma broń w reku. Był bardziej zdenerwowany ode mnie.
- Idź już sobie. - Warknęłam. - Muszę... iść stąd. - Moja zdolność mówienia jakby zanikła, z niewiadomych powodów.
- Nigdzie nie idę! Masz mi powiedzieć gdzie jest Law! - Wrzasnął po raz kolejny. Moja głowa zaczęła pulsować bólem, a nogi odmówiły już dalszego posłuszeństwa. Osunęłam się na podłogę i oparłam o ścianę. Możliwe, że zachorowałam od tego całego biegania po dworze w samym ręczniku, a do tego z mokrymi włosami... No cóż... syrenki nie są zbyt odporne na choroby. Zamknęłam oczy i zaczęłam odpływać. Słyszałam jeszcze jakieś głuche niezidentyfikowane dźwięki, potem głośny trzask, ale nie wiem czym był do końca spowodowany... czy strzłem z pistoletu, czy czymś zupełnie innym. Ważne, że czułam się spokojna i odprężona, gdyby nie ten nagły piekący ból w prawym udzie, to byłoby jeszcze cudowniej...
<Nuan? xD Ratuj?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz