piątek, 3 stycznia 2014

Od Eriki cd Nuan'a

Nie! Kurwa, nie zgadzam się! Facet nawet nie zwracał uwagi na moją szarpaninę. Usta zatykał mi kolejnymi pocałunkami. Nie ważne jakbym się opierała, nie miałam siły, żeby go zatrzymać. Zaczął rozpinać mi koszulę.. na moje nieszczęście nie założyłam dzisiaj stanika. Koleś od razu przyssał się do moich sutków, a ja wiłam się pod jego dotykiem. Nie powiem, że mi się to nie podobało... Było Kurwa niewyobrażalnie wspaniale! Ale nie powinnam tego chcieć! Ten koleś to perfidna gnida i pervert bez uczuć! Przestałam się miotać. Straciłam siły, a sam jego dotyk powodował spazmy przyjemności, które odbierały mi niezbędną energię. Jednak nagle poczułam, że przestał. Ja oddychałam głośno i czułam się jak na haju. To cholerne pożądanie! Chłopak wstał i złapał się za nogę. Nie słyszałam, żeby krzyczał... ale chyba coś go bolało. Podniosłam się i podbiegłam do niego. Zauważyłam ogon Papi, który uciekał z powrotem do łazienki.
- Cholera. - Wysyczałam.  przez zęby. Było nie dobrze... bardzo nie dobrze. - Usiądź na kanapie. - Zaleciałam i pomogłam mu dojść.
- Twój pieprzony gad mnie ugryzł!
- Nie histeryzuj! Zasłużyłeś sobie, a poza tym mógł cię od razu udusić, a potem zjeść w całości! - Krzyknęłam na niego. Różne uczucia właśnie się we mnie mieszały. Strach, wściekłość... i resztki pożądania.
- Twoje cialo powoli zacznie drętwieć. Potem już nie będziesz mógł ruszyć żadną kończyną, ani żadnym mięśniem, lub nerwem. Będziesz jak żywy trup. - Powiedziałam przestraszona i smutna. Nie chcę, żeby przeze mnie ktoś cierpiał! Nawet jeśli to jego wina...
- A co potem?
- Umrzesz...
- CO!? Już bym wolał być uduszony i pożarty w całości!
- Nie wolałbyś. To trwało by szybko, a tak masz jeszcze dwa dni życia. Przynajmniej. Za dwa dni... pewni nie będziesz mógł już poruszać wargami, przez co utracisz zdolność mówienia. - Facet wymamrotał coś, a potem spojrzał na mnie wymownie.
- Widzę, że chcesz mnie należycie pożegnać. - Spojrzałam w dół i ujrzałam swoje piersi. Faczek... zapomniałam zapiąć koszulki. Szybko się zakryłam.
- Przestań sobie żartować. - Zaczęłam nadzwyczaj spokojnie. - Przez twoje zachowanie, prawdopodobnie umrzesz... więc...
- Prawdopodobnie? - Przerwał mi. - Co to znaczy? Jest jakieś inne wyjście, prawda? Możesz mnie uratować? - Wstałam z łóżka i zaczęłam przechadzać się w tą i z powrotem po pokoju. Uspokajało mnie to. Przełknęłam głośno ślinę... powiedzieć mu? Ale wtedy będzie chciał to zrobić... ale ja nie chce. A może chce? Uratuje mu tym życie... czy nie jest warto? Nawet jeśli tyle ryzykuje...
- Jest wyjście. - Zaczęłam powoli. Westchnęłam po chwili. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł.
- Jest, ale ty nie chcesz tego zrobić, tak? Rozumiem... nikt by nie chciał mnie uratować. - Zaczął robić smutną minę, jakby nagle śmierć go przeraziła.
- Niezłe zagranie... ale niestety ja widzę kiedy udajesz. Tak jak widzę wszystkie twoje inne uczucia. - Tu skłamałam. Nie mogłam odgadnąć co myśli, nawet jeśli skupiłam się na wyrazie jego twarzy. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Jak za bardzo się skoncentrowałam, wydawało mi się, że jego ciało jest przezroczyste, a jego rysy rozmywają się.
- Jest jeden sposób, żeby cię uratować. Tyle, że biorę w nim czynny udział.
- Jaki? - Przegryzłam wargę.
- Chodzi o seks... muszę się z tobą przespać.
- No to w czym problem!? Wskakujemy do łóżka i już!
- Nie. To musi być związek oparty na miłości, nie tylko samym pożądaniu. I musi być skonsumowany do końca.
- Czyli?
- Musisz mnie zapłodnić. - Zatrzymałam się na chwilę. - A wiesz mi... jest to bardzo łatwe. - Tak... syreny były bardzo płodne. Nawet pół syreny. Dlatego syreni często znajdowali sobie człowiecze partnerki. Jednak z tych związków też wychodziły potomkowie. Dowodem jest ja.

<Nuan? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz