poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od Eriki cd Nuan'a

Moje ciało płonęło... ale był to przyjemny ogień. Kiedy we mnie wszedł, bolało... bardzo bolało, ale nie chciałam, żeby przestawał, bo byłam szczęśliwa. Przyciągnęłam go do siebie, żeby nie mógł ze mnie wyjść. Moje ruchy go ponaglały, ale on nie wydawał się przekonany. Ukrywałam drżenie całego ciała. Nuan zaczął ruszać się we mnie powoli. Wyglądał na wystraszonego... ale dlaczego? Po co miałby się o  mnie martwić? Mój głos krzyczał, żeby nie przestawał. Błagałam o więcej. Ból zaczął powoli zmieniać się w przyjemność. Nuan chyba to zauważył, bo poruszał się szybciej, a moje ciał ruszało się wraz z nim. Czułam się spełniona. Nic więcej nie potrzebowałam. Nagle poczułam jak jego mięśnie się spinają, a chwilę potem w moim wnętrzu rozlało się przyjemne gorąco. Doszedł. Krzyknęłam z rozkoszy. Nuan wyszedł ze mnie i położył się obok mnie. Sapałam głośno, cała wyczerpana. Mężczyzna objął mnie i wyszeptał ciche przeprosiny. Przylgnęłam do niego, aby nacieszyć się bliskością jego ciała. Zamknęłam oczy, by choć trochę odpocząć. Byłam szczęśliwa.

Kiedy otworzyłam oczy, Nuan spał. Nie wiem jak długo leżałam obok niego, ale wiedziałam, że nie chciałam odchodzić. Wstałam jednak powoli z łóżka i ubrałam ciuchy, leżące na ziemi. Jak teraz wyjdę, to zdążę na wcześniejszy samolot do Paryża. A z Paryża wpław przez ocean i na Florydę. Należało mi się to. Ale musiałam się pospieszyć, żeby Nuan się nie obudził. Zerknęłam jeszcze na niego. Poruszył się delikatnie i zmienił ustawienie nóg. To dobrze... To znaczy, że plan zadziałał. On będzie żył. Ale to tez oznacza, że w moim łonie rośnie nowe stworzenie. Po części człowiek, po części syrena... i w połowie cień. Teraz już nie będę mogła zapomnieć. Nabazgrałam pożegnanie na kartce i zostawiłam ją na blacie w kuchni. Potem wzięłam torbę i wyszłam z mieszkania. Czułam jak oczy robią mi się mokre od łez, kiedy przejeżdżałam obok Edenu. Od tego wszystko się zaczęło. Papi otarł się o mnie w geście współczucia. Wiedział co przeżywałam.
- Wszystko będzie dobrze Papi... Wszystko będzie dobrze... - powtarzałam co chwila, jakby to miało coś zmienić. Podobna jak powie się coś wystarczająco dużo raz, to staje się to prawdą. ~*Tak, więc wszystko będzie dobrze.*~ Szeptałam sobie w głowie. Taksówka zatrzymała się przed lotniskiem, a ja wysiadłam. Będę musiała jeszcze nadać bagaż w Paryżu. Ruszyłam w stronę kasy...

<Nuan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz