poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od Edvard'a c.d Izayi

Wstałem wcześnie rano i się przeciągnąłem, tak dobrze mi się spało.
-Mniam, czas coś zjeść!- oblizałem się i wskoczyłem do kuchni, wyciągnąłem z lodówki resztę pizzy i raz dwa zjadłem. Potem musiałem iść się ubrać do mej nowej pracy jako sekretarka, ale może być ciekawie i się czegoś dowiem. Wyszedłem z domu cały zadowolony, co za debil podłożyłem mu nadajnik do kieszeni kurtki. Chwyciłem telefon i spojrzałem na lokalizator. Chwilę szedłem i stanąłem przed budynkiem. Pukałem do drzwi, ale ten palant nie otwierał.
-No dobra!- spojrzałem na zamek i trochę przy nim majstrowałem. Po chwili drzwi się otworzyły. Wszedłem i się rozejrzałem całkiem tutaj ładnie. Miał dość duże okno, zerknąłem na laptop jakoś mi się nie chciało go sprawdzać, lepsza zabawa kiedy sam mi powie. Pobiegłem po schodach do góry. Chłopaczyna sobie słodko spał, nie wiedząc że stoję nad nim. Łatwo się do niego włamać.
-Czas wstawać słodziuśki.-szepnąłem mu do ucha. On jedynie niemrawo się obrócił na drugi bok.
-Wstawaj ty gnido jedna! Rusz tą swą dupę i dalej do roboty!- wydarłem się na niego.
-Dalej! Chce mieć to za sobą!- chwyciłem go za policzek i zacząłem ciągnąć.

<Izaya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz