Rano wstałem, razem z Izayą. On poszedł obudzić dzieci, a ja zrobiłem im płatki a na drugie śniadanie kanapki i do tego jabłko. Rika przybiegła cała w skowronkach i usiadła przy stole przyszykowana.
-Dzień dobry tatusiu!- powiedziała i zaczęła jeść śniadanie. Chwilę potem zszedł Shizuo, był taki spokojny przeciwieństwo Riki. Izaya musiał wyjść coś załatwić. Po zjedzonym posiłku przez dzieci pomogłem Rice ubrać buciki.
-To idziemy do szkoły słodziaki wy moje!- powiedziałem. Najpierw zaprowadziłem Rikę a potem jak zawsze Shizuo.
----------2 miesiące później----------
Cóż Rika to był anioł wcielony, jednak z Shizuo mieliśmy problemy często wdawał się w bójki. Jednak w domu był bardzo grzeczny i opiekował się Riką. A nasz związek z Izayą rozkwitał, gdy dzieci nie było szaleliśmy w łóżku. Moja praca też była spoko, dobrze mi płacili. A Izaya jak zawsze miał swoje tajemnice.
<Dzieci, Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz