Położyłem dzieci spać, jeszcze potem Izaya poszedł sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Gdy wrócił do kuchni, ja jedynie się uśmiechnąłem.
-Jesteś wspaniałą mamą Izaya.- wstałem i go pocałowałem.
-No weź nie przesadzaj.- zakłopotał się. Pociągnąłem go do sypialni, byłem zmęczony pewnie tak samo jak Izaya. On jest taki kochany, moja żona. Rozebrałem się do samych bokserek i wskoczyłem do łóżka.
-Pewnie nie spodziewałeś się że tak to się potoczy.- on też się rozebrał i położył się koło mnie.
-Tak, ale teraz mam was.- przytulił się do mnie. Zasnęliśmy razem, wreszcie chwila relaksu. Nagle usłyszałem cichy, piskliwy głosik Riki.
-Tato, możemy spać z wami razem z braciszkiem?- ja otworzyłem oczy i się uśmiechnąłem. Popchnąłem Izayę by się ode mnie odkleił.
-Jasne, wskakujcie.- ona od razu położyła się koło mnie i pociągnęła Shizuo. Widać że był lekko zmieszany, leżał pomiędzy nami jak deska. Jednak Rika szybko się do niego przytuliła. Ja jedynie przykryłem nas kołdrą.
-Dobranoc, słodkich snów.- powiedziałem i zamknąłem oczy.
-Dobranoc!- powiedzieli razem. Wszyscy zasnęliśmy, ciekawiło mnie jak to wygląda z boku.
Następnego dnia, wstałem i poszedłem się umyć i ubrać. Izaya też wstał i wpatrywał się w Rikę która dusi Shizuo. Zeszliśmy razem po chichu do kuchni, ja zrobiłem dla nas dwie kawy.
-Są takie rozkoszne!- napiłem się trochę kawy i spojrzałem na chłopaka.
-A ty jakie masz dzisiaj palny? Ja muszę jeszcze poszukać roboty.- westchnąłem.
<Izaya, Shizuo, Rika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz