Aż podskoczyłem z szczęścia.
-Kocham cię!- przytuliłem go mocno. Byłem taki szczęśliwy, będę miał synka. Nauczę go mordować i flirtować z kobietami.
-Skarbie to ty idź po naszego bachorka a ja muszę jeszcze coś załatwić.- to dobry pomysł spotkam się teraz z Cornella i zamknę ten rozdział.
-Ale musimy podpisać dokumenty razem!- próbował mnie zatrzymać.
-Przekup ich.- pomachałem ręką i wyszedłem, pobiegłem na molo i zadzwoniłem do Cornell. Powiedziała że za chwilę przyjdzie. Po chwili zauważyłem ją, na ramieniu miała dość sporą torbę, za nią szła słodka dziewczynka z uszami i ogonem. Pewnie jej córka, bo Cornell jest Kitsune.
-Witaj Edvardzie. Poznaj swoją córkę Rike.- ja dostałem szoku. Miałem dziecko, i do tego córkę.
-I po to chciałaś się spotkać?- spojrzałem na nią.
-W torbie masz jej dokumenty, posiada twoje nazwisko. Jest twoja ja wychodzę za mąż a nie mogę cały czas jej ukrywać. Jeśli jej nie weżniesz wyląduje w domu dziecka.- nie lubiłem tej baby jak można traktować tak dziecko. Izaya mnie zabije...
-Dobra! To spadaj z mego życia!- warknąłem na nią. Ona puściła dziecko i poszła sobie.
-Hej Rika-chan jestem twoim tatą, nie słuchaj tej głupie baby. Ja jestem twoją rodziną.- uśmiechnąłem się do niej. Ona się do mnie mocno przytuliła.
-Cieszę się. Mam tatę, mamy nigdy nie lubiłam.- ta szczerość dziecka. Razem wracaliśmy do domu, dużo mi opowiadała o sobie, i że jest szczęśliwa że ze mną zamieszka. Ja też jej opowiedziałem o swojej nowej mamie o płci męskiej. Ona jedynie bardziej się ucieszyła. Doszliśmy do drzwi mieszkania.
-Rika a teraz trzeba być cichutko.- ona pokiwała potwierdzająco głową. Gdy wszedłem słyszałem już Izayę, wybiegł mi na powitanie razem z słodkim chłopcem.
-Var to jest Shizuo, nasz synnn...- spojrzał na mnie i Rikę.
-A to jest Rika-chan moje córka...- powiedziałem.
<Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz