Wale to jak zdechnę to przynajmniej w wielkim stylu! Wypiłem mleko i szybko połknąłem witaminy.
-Nie dzięki nie sądzę byś umiał gotować. Daj mi chwilę odpocząć!- odwróciłem wzrok, denerwował mnie a szczególnie tym że mnie podniecił. Jebana menda! Poczekałem kilka minut czułem się lepiej. Zaraz muszę się zemścić pokażę mu kto tutaj rządzi. Izaya na chwilkę gdzieś poszedł, ja w tym czasie wstałem i czekałem aż wrócić. Gdy się pojawił szeroko się uśmiechnąłem.
-Musisz mi zapłacić za to!- szybko go chwyciłem i zawlokłem do wielkiego okna. Przydusiłem go mocno do szyby, tak by jego twarz była skierowana na widok.
-Edz...- nie skończył bo ściąłem mu spodnie z bokserkami.
-Niech widzą!- zaśmiałem się i chwyciłem jego członek w rękę, powoli robiąc mu dobrze. Drugą rękę położyłem mu na usta, a dwa palce włożyłem mu do środka, czułem jego język.
-Ahhh...- słyszałem jego ciche jęki. Niektórzy ludzie zauważyli Izaye i przyglądali się czasem.
-Ale jesteś zboczony! Cały mokry się tam zrobiłeś....- zaśmiałem się. Jednym płynnym ruchem wszedłem w niego. On połączył jęk z krzykiem. Ruszałem się coraz szybciej.
-Jest ci dobrze? Oczywiście że tak! Czuję jak mnie wciągasz głębiej i robisz się ciaśniejszy.- mówiłem mu do ucha.
-Wypełnię cię całego!- napiąłem się i wypełniłem go swoją spermą, chłopak też doszedł bo na mej jedne ręce było trochę białej substancji tak samo jak na oknie.
<Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz