niedziela, 5 stycznia 2014

Od Edvard'a c.d Izayi

Czułem że ktoś mnie obserwuje, jednak jakoś nie robiłem z tego wielkiego halo. Schowałem ręce do kieszeni, szedłem spokojnie po chodniku. Ludzie mnie omijali nieświadomie kim jestem. Nagle ktoś się na mnie rzucił od tyłu. Domyśliłem się że to był ten facet, właśnie chodziło mi o taki efekt.
-Haha zrobiłeś duży błąd!- chwyciłem go mocno za tyłek by mi nie zeszedł z pleców. Użyłem laser w oczach i nagle nóż spadł na ziemię. Ludzie się na nas patrzyli, jednak bali się zadzwonić po policję. Szybko wbiegłem do jakieś uliczki i uderzyłem chłopakiem o ścianę. Słyszałem jak niezadowolony syknął, jeszcze parę razy tak zrobiłem. Gdy go puściłem osunął się na ziemię. Ja uklęknąłem przed nim i zatamowałem drogę ucieczki.
-To moja praca słodziutki.- szepnąłem mu do ucha.
-I nie mów do mnie Edziu bo cię wykastruję na miejscu!- warknąłem. Zauważyłem że ktoś nam się przygląda, zerknąłem tam i zobaczyłem Raymond'a. Co to kurwa za kretyn?

<Izaya, Raymond?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz