niedziela, 12 stycznia 2014

Od Edvard'a c.d Izayi

Ja postanowiłem trochę się pokręcić po sierocińcach, to nie moja wina że kochałem dzieci. I chciałem widzieć Izayę w roli matki, w fartuszku przygotowującą obiad dla nas wszystkich.
Jednak w ostateczności wylądowałem w mieszkaniu. Nie mogłem nic zrobić bez jego zgody.
-Dobrze, ale pamiętaj ja chce dziecko i masz się nad tym zastanowić.- mruknąłem i poszedłem do góry. Słyszałem jak ktoś przychodzi i zaczynają się rozmowy. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Edvard?- rozpoznałem ten głos, była to dziewczyna z moich przelotnych romansów.
-Tak, Cornella czego ode mnie chcesz i skąd masz mój numer?- spytałem.
-Nie twoja sprawa, musimy się spotkać!- jej głos był poważny.
-Var, chodź do mnie.- usłyszałem głos Izayi.
-Już idę skarbie! Spotkajmy się jutro na molo.- rozłączyłem się i pobiegłem na dół.
-To co zgadzasz się na dziecko?- spojrzałem na niego.

<Izaya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz