Chwyciłem zmiatkę i złamałem ją na pół.
-Jeśli jesteś aż takim bogaczem to załatw sobie sprzątaczkę!- warknąłem. Jeszcze mnie będzie zmuszał do sprzątania, i jeszcze czego.
-Własnie mówiłeś że chcesz wykupić moje życie.- wstałem i przybliżyłem się do niego.
-Tak a co?- zapytał udając że nie rozumie.
-Martwisz się o mnie i nie chcesz bym umierał czy to się nie nazywa miłość.- uśmiechnąłem się szeroko.
-Co ty pierdzielisz idioto!- warknął.
-Nie bądź aż tak pewny siebie!- spojrzał na mnie, jednak ja wiedziałem swoje.
-Zakochałeś się we mnie! Gdy siebie dotykam, płoniesz i podoba ci się to.- pogłaskałem jego policzek.
-Gdy całuję, masz chaos w głowie a gdy uprawiamy seks chcesz więcej.- polizałem go po policzku.
<Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz