niedziela, 5 stycznia 2014

Od Edvard'a c.d Izayi

Raymond chciał mi chyba coś powiedzieć, jednak nagle zdzwonił mój telefon.
-Sory młody...- powiedziałem i poszedłem do sypialni odebrać. Okazało się że nie znam tego gościa i miał do mnie pretensje że zabiłem tego starucha.
-A co mam zaszczyt rozmawiać z kochaneczkiem jego?- zaśmiałem się.
-Ne!- ja chwileczkę się zastanowiłem, ta osóbka mnie zna. Nie należny do władz bo bym już dawno był zakuty w kajdanki.
-Słuchaj no miałem takie zadanie, gość za dużo wiedział i tyle a odpowiednim osobom się to nie podobało. Jestem gościem na posyłki więc ze mną nie gadaj. I przynajmniej oddałem śiwatu przysługę! Nikt nie będzie rozczarowany po seksie z nim.- powiedziałem i się rozłączyłem. Gdy zszedłem na dół byłem już czysty i w nowych ciuchach.
-Sory, muszę wyjść. Wrócę późno!- rzuciłem i wyszedłem z domu. Szedłem sobie ze spokojem po ulicy. Miałem nadzieję że ten facet się ukarze.

<Izaya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz