piątek, 10 stycznia 2014

Od Ricco cd. Eriki

Spojrzałem na zdziwioną, nieobecną twarz Eriki.
- Nic , nic.
- Idę na spacer z Ugryziem - stwierdził Nuan i wybiegł.
- Tylko nikogo nie pogryźcie, bo żaden z was nie był szczepiony! - wydarłem się za nim. - Którędy do kuchni? - zapytałem dziewczynę.
Erika wskazała mi kierunek.
Kazałem jej usiąść i rozejrzałem się po kuchni.
- Z tego co mówił mi Nuan... to... spodziewasz się dziecka, tak? - zapytałem.
- Tak - odpowiedziała, była chyba nieco zakłopotana.
- Czyli znaliście się wcześniej?
- Nie... - wydukała po chwili wahania. - To ciut skomplikowane...
- Ale jesteś pewna?
- Tak.
- Wybacz, że tak cię wypytuję, ale z bredzeniem Nuan'a nigdy nie wiadomo. Swoją drogą nie powinien cię tak męczyć. Powinnaś teraz dbać o siebie. Jadłaś coś dzisiaj?
Pokręciła przecząco głową.
- No to zobaczmy co my tu mamy - powiedziałem i wsadziłem nos do lodówki.
Znalazłem jajka, pomidory, ser żółty i kilka innych rzeczy.
- No to będzie omlet. Mam nadzieję, że lubisz.
- Bardzo - powiedziała.
Ona pokazywała mi co gdzie jest, ja gotowałem. Po chwili spory omlet wylądował na talerzu, podsunąłem go pod nos dziewczyny.
- Wcinaj - zachęciłem.
- Nie wierzę, że dałeś się tak po prostu namówić na przyjazd tutaj - powiedziała.
- Szczerze? Ja nie mogę dalej uwierzyć, że pozwoliłaś mu tu zostać - powiedziałem. - Wiesz dość spore grono ludzi uważa, że Nuan ma jedną wadę, brak zalet.
- Też tak uważasz?
- No nie do końca. Mam wrażenie, że on jest jak ten pies i to dosłownie. Potwór, groźny i fascynujący, ale mam nadzieję, że uda ci się go oswoić.
- Też mam taką nadzieję.
- W razie czego postaram się natłuc mu rozumu do głowy, a teraz wcinaj, bo musisz teraz jeść za dwoje - puściłem jej oko.
Eri uśmiechnęła się, choć wiedziałem, że ma bardzo wiele do przemyślenia.Tak czy inaczej chciałem pomóc tej dziewczynie. W końcu gdybym wtedy nie pogonił za nią Nuan'a może sprawy potoczyłyby się inaczej i Erika miałaby mniej zmartwień?

<Eri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz