niedziela, 5 stycznia 2014

Od Raymond'a

Byłem wściekły na Edvarda, olał mnie i jeszcze mi rozkazywał. Co za matoł! Wiedziałem, że coś się spieprzy! A mogłem zostać na tej cholernej wsi i tam świetnie się bawić! Byłem tak wściekły, że nawet nie zauważyłem, kiedy sam się zapaliłem. To była najgorsza wada mojej mocy, bo zawsze, gdy się paliłem, spalałem sobie rzeczy. Szybko więc zrzuciłem z siebie chociaż moją skórzana kurtkę, ale nie zdążyłem z resztą. Siedziałem więc nagi na dachu, moją ulubioną kurtkę obwiązałem jakoś w pasie, żeby chociaż nie było widać całego mnie no i sobie tak siedziałem, jak głupi szczeniak. Spojrzałem w górę i zobaczyłem nade mną, wiszący w powietrzu kosz na śmieci...
- No nie... - Nie dokończyłem, bo kubeł odwrócił się otworem do mnie i cała zawartość poleciała na mnie. - Super! Dziś mam naprawdę zajebisty dzień! Tak zajebisty, że kurwa aż pękam ze śmiechu!
<Ktoś dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz