Obudził mnie budzik, który nastawiłem na piątą.
Tak mi się nie chce spać ale muszę przecież jechać do pracy. Czułem ramiona Xsawiera,
które mnie oplatały.
- Xsaw...- Mruknąłem.- Co chcesz na śniadanie?
- Ciebie.- Szepnął mi do ucha.
- Nie ma mnie niestety w karcie dań. Mogą być
płatki z mlekiem?- Zacząłem się już wygramalać z wyra.- Przygotuję ci i
zostawię w lodówce, a ty idź jeszcze spać.
- Ehem.- Przeciągnął się i obrócił na drugą
stronę. Słodko wyglądał.
Podniosłem się i poszedłem do łazienki się
naszykować. Potem ubrany i odświeżony podreptałem do kuchni. Na blacie siedział
Black, podrapałem go lekko po główce i uśmiechnąłem się.
- Głodny?
Zwierzak zamruczał i zabrałem się za
przygotowywanie dwóch porcji płatków z mlekiem. Kociak też na tym skorzystał,
bo nalałem mu jego porcję do osobnej miseczki. Szybko pochłonąłem swoje
jedzenie i pomiziałem na pożegnanie kota. Potem wyszedłem z domu.
--------------------- W szpitalu
---------------------------
Gdy tylko wszedłem do środka to dobiegła do mnie
jedna z pielęgniarek.
- Panie Trafalgar! Ordynator pana wzywa!
- Czego on znowu chce?
- Nie wiem, ale to chyba ważne...
- Dobra, już idę.
Założyłem swój fartuch lekarski i poszedłem do
tego starego dziada, który był niemiłosiernie wkurwiający. Siedział sobie za
biurkiem i żarł wielką kanapkę.
- Trafalgar dobrze, że jesteś.
- Co chcesz?
- Ustalmy to szybko, zostajesz przeniesiony.
Pensje będziesz miał tę samą. Oczekuje, że w dwa tygodnie się wyrobisz z
przeprowadzką...
- Jak to przeniesiony!? GDZIE?!
- Nie pamiętam, co to za miejscowość, ale... Uh,
nie chce mi się teraz tłumaczyć. Ten dzień to twój ostatni dzień w tym
szpitalu. Wracaj do pracy.
Aż miałem ochotę wyciąć mu flaki! I potem do tego
zamrozić! Nic nie odpowiedziałem i z wściekłością wyszedłem z jego gabinetu
trzaskając drzwiami. Byłem niewiarygodnie wkurwiony! Czy Xsawier będzie chciał
się ze mną przeprowadzić i co z Kidem i moim "hobby"? W sumie to on
sobie poradzi z dostarczaniem mi gości...
Myśląc o tym cały czas poszedłem do swojego
gabinetu.
[Xsawier?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz