- Jak sobie życzysz skarbie... - mruknąłem do niego i jednym ruchem wszedłem do jego wnętrza. Do moich uszu od razu dobiegł przyjemny jęk Traff'a. On był taki wspaniały! Jak zwykle czułem się nieziemsko. Teraz kiedy jesteśmy oficjalnie zaręczeni, miałem wielką nadzieje, że spędzę z nim swoją przyszłość. Dobrze wiedziałem, że mój doktorek będzie się starzeć, a w końcu będzie zmuszony mnie opuścić, ale na razie nie chciałem o tym myśleć. Chciałem cieszyć się chwilą i tym, że w końcu znalazłem osobę, którą pokochałem tak bardzo. Po skończonej przyjemności poszliśmy się razem umyć. Musiałem jakoś przeżyć fakt, że Traff nie mógł myć się pod ciepłym strumieniem... Oczywiście pod lodowatą wodą też zabawiliśmy się chwilę, ale nie trwało to długo. Wiedzieliśmy, że te trzy godziny zaraz się skończą i Law będzie musiał wziąć się za robotę. Ledwo zdążyliśmy się wytrzeć i ubrać, a usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Mój ukochany poszedł do drzwi, a ja powoli ruszyłem za nim.
<Law?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz