poniedziałek, 17 lutego 2014

Od Izayi c.d Edvard'a

Pojechaliśmy razem z Edziem do szpitala. Rozmawialiśmy trochę po drodze, dzięki Edziowi czułem się o wiele lepiej. Wspierał mnie, uspokajał i rozśmieszał. Chyba dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że on jest jedyną osobą która mnie kocha i toleruję takiego jakim jestem. Zwykle to ja kochałem wszystkich ludzi, a nie oni mnie, nawet własna matka zostawiła mnie na pastwę losu.
Var był kimś kogo po prostu potrzebowałem.
Gdy dojechaliśmy i wysiedliśmy z samochodu to od razu poszliśmy do doktora który leczył Shizusia, pozwolił nam do niego wejść chociaż chłopak i tak spał.
Wleźliśmy do sali i gdy zobaczyłem Shizuo podpiętego do tych wszystkich urządzeń i śpiącego w szpitalnym łóżku, bladego jak ściana to aż mnie zmroziło. To wszystko stało się dlatego, że go nie dopilnowałem.
- Rozpakować mu te ciuchy czy przełożyć do torby którą wczoraj wzięliśmy? Tamta jest większa.- mruknął Edzio.
- Sądzę, że je przełożyć~!- uśmiechnąłem się.
Przez cały ranek układaliśmy jego rzeczy bo w końcu stwierdziliśmy by go rozpakować, potem położyłem mu jego misia na szafce która stała przy łóżku.
- Wyjdzie z tego, ne~?- przytuliłem się do Edzia patrząc na swojego synka pogrążonego we śnie.
- Oczywiście, że tak.- pocałował mnie w czoło.- Silny z niego chłopak. Mogę się założyć, że jak Rika do niego przyjdzie to się obudzi.- zaśmiał się.
- Dawaj, o co się założymy~?- zachichotałem.
- Jak wygram to spełnisz moje jedno życzenie, a jak przegram to ja spełnię jedno twoje.
- Dobra~! Wracajmy do domu~...

[Edzio?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz