Wciągnąłem kolesia na stół operacyjny i spojrzałem na
ukochanego.
- Przywiąż go.- mruknąłem.
Demon posłusznie to zrobił, a ja w tym czasie założyłem na
siebie biały fartuch lekarski i rękawiczki na dłonie. Podszedłem do stołu i przeciąłem
skalpelem knebel. Jakoś w tamtym momencie zapomniałem, że Xsawier na to
wszystko patrzy...
- Ty gnido!- krzyknął facet.- Wypuść mnie! Wszytko
powiedziałem!
- Sory, ale nie mogę.- uśmiechnąłem się.- I nie chce.
- Zapłacę ci! Ile tylko chcesz!
- Dobra...- oparłem się o stół i spojrzałem mu w przerażone
oczy.- Zapłacisz mi swoją śmiercią.
- Dopadną cię!
- Już tyle ludzi ma mnie dopaść... Przejdźmy do rzeczy,
słyszałem, że za dużo widziałeś...- ścisnąłem skalpel w dłoni.- A ja takich
ludzi karam...- zacząłem zbliżać ostrze noża do jego oka.
No i zaczął się krzyk, tak przyjemny dla mych uszu. W tamtym
momencie zupełnie zapomniałem o Xsawie i wyobrażałem sobie, co ten facet
właśnie widzi. Na pewno nie było przyjemnym widokiem widzieć zbliżające się
ostrze do swojego cennego oka bez którego nie będzie się nic widzieć.
W końcu naciąłem oko ofiary, co spowodowało następną falę
krzyku.
Patrzyłem jak po policzku faceta spływa płyn z oka zmieszany
z krwią, a reszta zapada się do oczodołu. Wyglądało to trochę jakby zmarszczona
wiśnia wpadała do dołka golfowego.
Zaśmiałem się słysząc szybki oddech mojej ofiary,
chłopaczyna starał się uspokoić, jednak nie zrobi tego na długo~!
Spojrzałem na Xsawiera i uśmiechnąłem się szeroko.
- Teraz możesz mi pomóc. Nasz kolega za dużo miał w rączkach
i w zbyt wielu miejscach był. Rób tak.- odwiązałem jedną jego rękę i wygiąłem.
Prawie od razu kończyna złamała się w zgięciu, a z ust
mężczyzny wydarł się zduszony jęk. Zgiąłem rękę jeszcze raz w przeciwną stronę
i sprawiłem, że kość przebiła skórę. Potem puściłem ją i ta bezwładnie opadła
na stół. Lecąca z niej krew skapywała na podłogę.
Przesunąłem się trochę w prawo by zabrać się za nogę....
[Xsaw? Połamiesz rączkę koledze? XD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz