Gdy Rika dowiedziała się, że Shizuo jest w szpitalu też strasznie się zaniepokoiła, nawet zaczęła płakać, ale szybko ją uspokoiliśmy.
W nocy zaś nie mogłem wcale spać, przewracałem się z boku na bok lub cały czas wstawałem. Var był zaniepokojony ale powiedziałem mu, że nic mi nie jest i żeby spał. Ja się tylko martwiłem o Shizuo, przecież on się nadal nie obudził.
- Izaya, będzie dobrze, musisz odpocząć. Sam wiesz co dzisiaj robiliśmy i jak.- zobaczyłem jego uśmieszek.
- No wiem, ale nie mogę spać.- westchnąłem i przytuliłem się do niego.- Martwię się jak cholera.
- Jeśli się nie wyśpisz to jutro do niego nie pójdziemy, też się martwię, ale musimy odpocząć.- pocałował mnie w czoło.
W koń utulony miarowym oddechem mojego ukochanego i biciem jego serca zasnąłem.
Rano obudził mnie Var mówiąc, że jest śniadanie.
Ubrałem się szybko i podreptałem na dół uśmiechnięty.
- Co tam do jedzonka~?- oblizałem się na widok tostów.- Ja z krwią poproszę~!
Rika uśmiechnęła się i wyjęła z lodówki paczkę w której pływała świeża krew.
- Pójdziemy dzisiaj do Shizuo?- zapytała i usiadła na krześle.
Ja usiadłem Edziowi na kolanach i użyłem krwi zamiast ketchupu.
- Oczywiście~! Ale pewnie będzie spał~... Musimy mu przywieźć więcej ubrań i może tego misia co dostał jak był mały~?- zamyśliłem się.
I wtedy przypomniało mi się, że zapomniałem załatwić sprawę ze swoim ojcem, a wolałbym to zrobić przed ślubem. Dobra~! Zrobię to jak Shizuo się obudzi~!
[Rika? Var?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz