- Martwię się o niego Var... Widziałeś w jakim jest stanie...
- Poradzi sobie.- chłopak cmoknął mnie w czoło.
Że też przed chwilą się tutaj kłóciliśmy. Znów zacząłem się denerwować, chociaż mniej bo miałem przy sobie ukochanego.
- Var, a jak on przestanie oddychać? Przecież pali papierosy, a jak gorączka mu nie spadnie?
- Nie mów tak, nawet tak nie myśl.
Wtedy z sali wyszedł doktorek ze strzykawką.
- O tu pan jest, ja pana szukam, mam te leki.
- Ja się rozmyśliłem.- zacząłem machać rękoma.- Nie chcę~!- pisnąłem.
- Za późno.- podszedł do mnie, podciągnął mi rękaw i mimo moich protestów wbił mi igłę w ramię. Od razu jakoś mi się tak przyjemnie zrobiło. Położyłem głowę na ramieniu Edzia i uśmiechnąłem się lekko.- Stres szkodzi zdrowiu.- zaśmiał się doktorek.
- Panie doktorze, co ze Shizuo?- dopytywał się Varuś i objął mnie ramieniem.
- Widzę, że się państwo pogodziliście, to bardzo dobrze. A co do młodego Heiwajimy to nic się nie polepszyło ani nie pogorszyło. Jego organizm jest bardzo oporny. Chłopak śpi i dzisiaj na pewno się nie obudzi, sądzę, że jutro też nie. Jak chcecie możecie do niego wejść, chociaż ja na waszym miejscu pojechałbym do domu i odpoczął.- uśmiechnął się.
[Var?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz