Pocałowałem chłopaka w usta i spojrzałem w jego oczy.
- Naprawdę tego chcesz? - Zapytałem, a on pokiwał przytakująco głową. Zdjąłem mu bluzkę i zacząłem go lizać po piesi. Kotaro słodko przy tym jęczał, więc moja ręka zagłębiła się w jego spodnie. Całowałem go delikatnie i namiętnie, a ręka bawiła się w najlepsze. Starałem najbardziej mu dogodzić. Nagle ręka (na szczęście nie ta w spodniach Kota XP) zaczęła mi się palić. Odskoczyłem od niego i próbowałem to ugasić, ale im bardziej się wściekałem, to tym bardziej ogień narastał. Dopiero, gdy włożyłem rękę pod lodowatą wodę jakoś przestało się palić. Wytarłem ręce w ręcznik i nagle on zaczął się fajczyć rzuciłem go, aby przydeptać to, ale z ręcznika zrobiła się wielka kula ognia i cała łazienka zaczęła się fajczyć. Jak najszybciej zamknąłem okna i drzwi. Szybko siebie i Kota spakowałem, bo wiedziałem, że ogień nie zgaśnie i wszystko pierdyknie. Chwyciłem półnagiego chłopaka za rękę i jeszcze jak wybiegaliśmy z hotelu włączyłem alarm przeciwpożarowy (nie wiem dlaczego, ale nawet, jak coś przeciwpożarowego wyczuje mój ogień, to samo się nie włączy). Czym prędzej oddaliliśmy się z miejsca, byłem na siebie wściekły. Gdy wreszcie stanęliśmy w miejscu usiadłem na chodniku i zacząłem płakać.
- Kot... strasznie przepraszam... ja jestem strasznie kłopotliwym człowiekiem...
<Kot? Ja wszystko rozpierdolę XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz