- To zajebiście!- uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem dosyć mocno kaszleć.
Każde poruszenie się sprawiało mi jakiś ból, a do tego Rika zmusiła mnie do jedzenia tej papki... Cieszyłem się jednak, że rodzice się pogodzili, bo w sumie to nie wymyśliliśmy żadnego planu.
- To chyba dobrze, że zachorowałem...- zamyśliłem się.
- Nawet tak nie mów!- krzyknęła na mnie.- Lekarz powiedział, że gdyby rodzice przywieźli cię godzinę później do szpitala to byś umarł!- znów miała łzy w oczach.
- Ale nie umarłem, trochę mi głupio, że się nie posłuchałem mamy.... Kazał mi się wygrzać, a ja go olałem...- westchnąłem.- Przyjdą jutro do mnie?
- Na pewno!- zaraz wytarła łzy i znów mnie pocałowała w policzek. Potem zaczęła mnie głaskać po głowie i odgarniając włosy z czoła.
- To fajnie.- uśmiechnąłem się lekko.- Muszę ich przeprosić. Jak ja w ogóle wyglądam?
- Jak kupa nieszczęścia.- zachichotała.- Jesteś blady i wyglądasz jakbyś był po tygodniowym bieganiu.
- Ale żeś mnie pocieszyła... Chętnie poszedłbym do domu... Wszystko tutaj mnie irytuje...
- Musisz wyzdrowieć Shizu-chan, masz jeszcze gorączkę i jesteś słaby, ledwo szklankę trzymałeś.- zaśmiała się.- Będę lecieć, ale przyjdę do ciebie jutro od razu po szkole, wezmę ze sobą Shinrę.
- Ale na pewno przyjdziesz? Rodzice też przyjdą?
- Tak.- pocałowała mnie w policzek.- Odpocznij Shizu...
Podniosła się i ruszyła do drzwi, przed wyjściem mi jeszcze pomachała i zniknęła mi potem z oczu. Na prawdę nie chciałem siedzieć w szpitalu, ale czułem się tak źle, że nie miałem siły nawet się denerwować. Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy by zasnąć. Myślałem trochę o tym co mogą robić rodzice w domu i czy Rika dojechała cała i zdrowa. Bo przecież teraz nie mam jak jej bronić...
W końcu zasnąłem, wybudzały mnie tylko pielęgniarki które co jakiś czas przychodziły zmierzyć mi temperaturę czy podać leki, lecz zaraz potem znów zasypiałem.
[Rodzinka?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz