Kurwa, on wyglądał ślicznie w tej sukni prawie jak kobieta, jednak on był od nich wszystkich milion razy słodszy. Od razu za nim pobiegłem, taksówka mi uciekła i musiałem złapać inną. Myślałem że szału dostanę, co on kurwa sobie wyobraża? No dobra moja wina bo go okłamałem, ale myślałem że będzie miał o mnie o to pretensję. Jednak gdy dotarłem go w kościele, to mi żyłka pękła. Co on do jasnej cholery wyprawia? Robi mi na złość. Wziąłem go i przerzuciłem przez ramię, jak zawsze byłem tym złym tyranem. Szedłem tak z nim przez chodnik a inni się na nas dziwnie gapili. Wszedłem do pierwszego lepszego hotelu, zapłaciłem i gdy byliśmy już w sypialni rzuciłem go na łóżko.
-Co ty sobie wyobrażasz?- krzyknąłem na niego, aż się trząsłem z złości.
-Ty debilu jeden? Chcesz mi tak zrobić na złość? To ci się udało. Ale żeby mnie zdradzać z jakąś świnią...- spojrzałem na niego, a w oczach miałem łzy z złości.
-I jak chcesz mi się wytłumaczyć? Przepraszam że cię okłamałem!!! Jesteśmy z sobą ponad 11 lat...mamy dzieci a ty mnie zdradzasz?- nagle przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie.
-Nie masz serca! By mnie tak ranić, wiesz co jak tak stawiasz sprawę to koniec, widać że mnie już nie kochasz. Zabieram dzieci i odchodzę z twojego życia...Jesteś przecież bogiem po co ci my? A szczególnością ja taki pierwotniak.- poczułem ukucie w sercu.
<Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz