Co z niego za niewyżyta bestia, robiliśmy to parę razy i do tego ostro. Boże jak ja dawno go nie czułem. Gdy wreszcie padliśmy razem na szpitalne łóżko, odczuwałem straszne zmęczenie.
-Kocham cię, i przepraszam. Akceptuje ich związek, nawet się cieszę że Rika ma Shizuo a nie jakiegoś palanta.- pocałowałem go czule. Ubraliśmy się, a ja posprzątałem.
-Dzieci się ucieszą.- powiedział szczęśliwy Izaya, ja jedynie uśmiechnąłem się pod nosem
-Masz rację, od razu wracam z powrotem z Riką, pewnie gdy obudzi się Shizuo będzie strasznie szczęśliwy.- przytuliłem do siebie chłopaka. Wyszliśmy z pokoju i usiedliśmy w poczekalni, udawaliśmy że nic takiego się nie wydarzyło. Jednak cały czas trzymałem go za rękę.
-Będzie z nim dobrze, jest silny i wyzdrowieje szczególnie dla Riki.- uspokoiłem go.
<Izaya, Shizuo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz