- No trzeba, trzeba skarbie. Może przekonamy jutro mamę by pozwolił nam nie iść do szkoły?
- Można spróbować.- ziewnęła i ułożyła się na mnie.- Dobrze, że rodzice nie są już na ciebie źli.
- No dobrze.- uśmiechnąłem się i pogładziłem ją po głowie.
Zmartwiła mnie trochę tymi wiadomościami na facebook'u, niby nic takiego, ale jej mina mówiła, że jest zła i zarazem zaniepokojona. Nie chcę jej grzebać w komputerze bo nie jestem Izayą, ale teraz rozumiem tą jego ciekawość.
Ale oprócz tego, chciało skakać mi się ze szczęścia z powodu, że rodzice mi wybaczyli. Byłem im ogromnie wdzięczny a to, że w ogóle istnieją w moim życiu. Przecież gdyby nie Izaya to prawdopodobnie nie miałbym niczego, nawet życia.
Usłyszałem ciche chrapanie na moim brzuchu. Spojrzałem tam i zauważyłem, że Rika zasnęła. Oby śniło się jej coś przyjemnego.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czubek głowy. Nie mogę z nią siedzieć (a szkoda), bo w każdej chwili może wejść tata.
Już miałem się spróbować podnieść by ułożyć dziewczynę na łóżku, ale zadzwonił jej telefon i Rika otworzyła oczka.
[Rika?]
piątek, 31 stycznia 2014
Od Riki c.d Izayi
Siedziałam przygaszona na łóżku i strasznie się martwiłam. Może tata na niego nakrzyczał lub go wyrzucił w domu, nie on taki nie jest. Podeszłam do komputera i weszłam na facebook. Miałam kilka dziwnych wiadomości od wielbicielek mojego brata. Szybko otworzyły się drzwi od pokoju, automatycznie wyłączyłam stronę internetową.
-Pogodziłem się z rodzicami, Rika na czym ty byłaś.- podszedł do mnie i spojrzał na ekran komputera.
-A nic, byłam na fejsie i cóż...miałam dużo wiadomości.- odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.
-Racja nie umiesz kłamać.- ja zrobiłam się cała czerwona z oburzenia.
-Nie prawda, jestem w tym dobra.- prychnęłam. On jedynie się do mnie przybliżył i pocałował.
-Nie umiesz, jesteś taka słodka gdy się fochasz.- znów mnie pocałował. Ja zrobiłam się czerwona, i się do niego lekko uśmiechnęłam.
-Masz trochę w tym racji ale się staram dobrze grać. Mówię prawdę to były wiadomości od koleżanek z klasy, nic wielkiego.- wstałam i razem przenieśliśmy się na łóżko.
-Jestem lekko zmęczona.- położyłam się mu na kolanach.
-Się nie dziwę w nocy cały czas szalałaś w tym łóżku co chwilę się przewracałaś.- zaśmiał się.
-Oj tam, tylko trochę. Jutro trzeba iść do szkoły.
<Shizuo?>
-Pogodziłem się z rodzicami, Rika na czym ty byłaś.- podszedł do mnie i spojrzał na ekran komputera.
-A nic, byłam na fejsie i cóż...miałam dużo wiadomości.- odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.
-Racja nie umiesz kłamać.- ja zrobiłam się cała czerwona z oburzenia.
-Nie prawda, jestem w tym dobra.- prychnęłam. On jedynie się do mnie przybliżył i pocałował.
-Nie umiesz, jesteś taka słodka gdy się fochasz.- znów mnie pocałował. Ja zrobiłam się czerwona, i się do niego lekko uśmiechnęłam.
-Masz trochę w tym racji ale się staram dobrze grać. Mówię prawdę to były wiadomości od koleżanek z klasy, nic wielkiego.- wstałam i razem przenieśliśmy się na łóżko.
-Jestem lekko zmęczona.- położyłam się mu na kolanach.
-Się nie dziwę w nocy cały czas szalałaś w tym łóżku co chwilę się przewracałaś.- zaśmiał się.
-Oj tam, tylko trochę. Jutro trzeba iść do szkoły.
<Shizuo?>
Od Izayi c.d Edvard'a
- Nie podoba mi się to.- mruknąłem.- Wiesz, że jak coś kombinujesz to i tak się dowiem?
- Wiem mój ty bogu.
- No oczywiście, że jestem bogiem~!- uśmiechnąłem się szeroko.- Będę miał tydzień z dzieciakami, podoba mi się to~!
- Będziesz a mną tęsknić?- zrobił zbolałą minę.
Przytuliłem się do niego i pocałowałem delikatnie w usta.
- Oczywiście, że tak. Ale to dobrze zrobi dla mojego tyłka. No! Idź się pakuj~! Ja mam jeszcze trochę pracy~! Potem do ciebie przyjdę, z loooodami~!
- Już się nie mogę doczekać.- zamruczał, pocałował mnie w czoło i podążył do naszej sypialni na górę.
Ja się zebrałem i usiadłem przed laptopem, dobrze, że się nie starzeje bo na pewno miałbym problemy e wzrokiem i kręgosłupem.
Coś czuję, że Edzio nie mówi mi prawdy i ja się do wiem po co on tam jedzie i co tam będzie robił. Ja ma swoich ludzi wszędzie~! Jeśli mnie okłamał to policzę się z nim jak wróci.
Ale przynajmniej dzieci będą miały parę dni dla siebie~! Bo ja nie mam zamiaru im przeszkadzać~! To znaczy, będę chciał pospędzać z nimi czas, no ale nie ciągle~!
A tak w ogóle to jestem ciekaw co dzieciaki robią...
[Rika? Shizuo?]
- Wiem mój ty bogu.
- No oczywiście, że jestem bogiem~!- uśmiechnąłem się szeroko.- Będę miał tydzień z dzieciakami, podoba mi się to~!
- Będziesz a mną tęsknić?- zrobił zbolałą minę.
Przytuliłem się do niego i pocałowałem delikatnie w usta.
- Oczywiście, że tak. Ale to dobrze zrobi dla mojego tyłka. No! Idź się pakuj~! Ja mam jeszcze trochę pracy~! Potem do ciebie przyjdę, z loooodami~!
- Już się nie mogę doczekać.- zamruczał, pocałował mnie w czoło i podążył do naszej sypialni na górę.
Ja się zebrałem i usiadłem przed laptopem, dobrze, że się nie starzeje bo na pewno miałbym problemy e wzrokiem i kręgosłupem.
Coś czuję, że Edzio nie mówi mi prawdy i ja się do wiem po co on tam jedzie i co tam będzie robił. Ja ma swoich ludzi wszędzie~! Jeśli mnie okłamał to policzę się z nim jak wróci.
Ale przynajmniej dzieci będą miały parę dni dla siebie~! Bo ja nie mam zamiaru im przeszkadzać~! To znaczy, będę chciał pospędzać z nimi czas, no ale nie ciągle~!
A tak w ogóle to jestem ciekaw co dzieciaki robią...
[Rika? Shizuo?]
Od Kotaro c.d Raymond'a
To było wspaniałe uczucie, kiedy on to robił. Nie wiem co mi się stał przecież ja bym nie prosił go o więcej. Jednak nie mogłem się temu oprzeć. Po tym wszystkim poszedłem spać ze zmęczenia. Rano się obudziłem, strasznie bolał mnie tyłek. Spojrzałem na chłopaka, czułem się dziwnie po tym wszystkim co się stało. Nie wiedziałem co do niego czułem. Znamy się tylko parę tygodni, on mi pomógł może pomyliłem miłość z wdzięcznością.
-Idę spać dalej.- przykryłem się pierzyną i zamknąłem oczy udając że zasypiam. Naprawdę nie wiedziałem co mam począć w tej sytuacja a szczególnie wstydziłem się moich wczorajszych słów i zachowania.
<Ray?>
-Idę spać dalej.- przykryłem się pierzyną i zamknąłem oczy udając że zasypiam. Naprawdę nie wiedziałem co mam począć w tej sytuacja a szczególnie wstydziłem się moich wczorajszych słów i zachowania.
<Ray?>
Od Edvard'a c.d Shizuo
Nagle Shizou wybuchł płaczem, razem z Izayą przytuliliśmy go.
-Już dobrze, ciesze się że żałujesz za swoje błędy. Tylko następnym razem mów nam o takich rzeczach a nie że nawet Rika-chan musi nam kłamać! Bo poszedłeś do kolegi, naprawdę? Ona nie umie kłamać.- spojrzałem na niego, Izaya się tym wszystkim wzruszył.
-Dobry chłopiec a teraz idź do siostry bo pewnie się martwi, i nie namawiaj jej do kłamstw.- pocałowałem go w czoło.
-Tato jesteś wspaniały i ty też mamo.- od razu pobiegł na górę. Ja przytuliłem się do Izayi.
-Skarbie muszę wyjechać na parę dni do Niemiec.- szepnąłem do niego, wiedziałem że będzie zły. Lubi mnie mieć pod kontrolą. Spojrzał na mnie, i od razu zmarszczył czoło.
-Niby dlaczego?- spojrzał podejrzliwie.
-Praca.- kłamałem, cóż umówiłem się z kumplami na imprezy w Berlinie i nie chciałem mu nic mówić.
-Serio?- podniósł jedną brew.
-Tak, przecież nie kłamię jutro mam samolot. Wiesz jak bardzo cię kocham.- pocałowałem go.
-Na ile?- zaczął zadawać pytania.
-Na tydzień...
<Izaya, Shizuo?>
-Już dobrze, ciesze się że żałujesz za swoje błędy. Tylko następnym razem mów nam o takich rzeczach a nie że nawet Rika-chan musi nam kłamać! Bo poszedłeś do kolegi, naprawdę? Ona nie umie kłamać.- spojrzałem na niego, Izaya się tym wszystkim wzruszył.
-Dobry chłopiec a teraz idź do siostry bo pewnie się martwi, i nie namawiaj jej do kłamstw.- pocałowałem go w czoło.
-Tato jesteś wspaniały i ty też mamo.- od razu pobiegł na górę. Ja przytuliłem się do Izayi.
-Skarbie muszę wyjechać na parę dni do Niemiec.- szepnąłem do niego, wiedziałem że będzie zły. Lubi mnie mieć pod kontrolą. Spojrzał na mnie, i od razu zmarszczył czoło.
-Niby dlaczego?- spojrzał podejrzliwie.
-Praca.- kłamałem, cóż umówiłem się z kumplami na imprezy w Berlinie i nie chciałem mu nic mówić.
-Serio?- podniósł jedną brew.
-Tak, przecież nie kłamię jutro mam samolot. Wiesz jak bardzo cię kocham.- pocałowałem go.
-Na ile?- zaczął zadawać pytania.
-Na tydzień...
<Izaya, Shizuo?>
Od Emily cd Ricco
Posmutniałam trochę na tą wiadomość.
- No trudno... nie mogę tego zmienić, prawda? - Powiedziałam i podałam mu jedną w krótszych powieści romantycznych. - Nie czytałam jej, ale jest bardzo popularna. - Uśmiechnęłam się i wyminęłam go by pójść do stolika, gdzie już zdążyła zebrać się dość spora kolejka czytelników. Szybko wszystkich obsłużyłam. Na koniec podszedł Ricco. Zapisałam jego książkę w bazie danych i podałam mu.
- Może dasz się zaprosić na kawę? Albo chociaż piwo? - zapytałam zanim odszedł. Mężczyzna odwrócił się do mnie. - Chciałabym się z tobą jeszcze spotkać zanim wyjedziesz... i nie tutaj.
<Ricco?>
- No trudno... nie mogę tego zmienić, prawda? - Powiedziałam i podałam mu jedną w krótszych powieści romantycznych. - Nie czytałam jej, ale jest bardzo popularna. - Uśmiechnęłam się i wyminęłam go by pójść do stolika, gdzie już zdążyła zebrać się dość spora kolejka czytelników. Szybko wszystkich obsłużyłam. Na koniec podszedł Ricco. Zapisałam jego książkę w bazie danych i podałam mu.
- Może dasz się zaprosić na kawę? Albo chociaż piwo? - zapytałam zanim odszedł. Mężczyzna odwrócił się do mnie. - Chciałabym się z tobą jeszcze spotkać zanim wyjedziesz... i nie tutaj.
<Ricco?>
czwartek, 30 stycznia 2014
Od Shizuo c.d Riki
Zostałem sam w pokoju. Tak, muszę ich przeprosić. Ale oni nawet nie chcą na mnie patrzeć! Dlaczego ja to powiedziałem?!
Złapałem się za głowę i zamknąłem oczy.
Grunt to się nie denerwować i nie rozklejać. Przecież moi rodzice to mordercy, a nie jacyś mazgaje. Na pewno mnie wysłuchają.
Zebrałem się w sobie i powoli ruszyłem na dół, mama przestał płakać i dochodził do siebie, a tata przytulał go od tyłu i wydawał się być zamyślony. Jednak gdy mnie zauważył mina od razu mu zrzedła.
- Mówiłem ci, że nie chce cię teraz widzieć.- warknął.
- Ale ja...- zacząłem.
- Do pokoju!- ryknął.
Już miałem się wycofać, ale Izaya się pozbierał.
- Var, daj mu powiedzieć.- spojrzał na mnie, nie był już wściekły.- Shizuo powiedz co chcesz powiedzieć.
- Ja chcę przeprosić!- nie wytrzymałem i wybuchnąłem płaczem, boże... Płakałem pierwszy raz w swoim życiu.- Przepraszam za to co powiedziałem! Ja tak nie uważam, powiedziałem tak bo nie miałem argumentów! Kocham was!- w tamtej chwili poczułem się jakbym znów miał siedem lat i obawiał się, że zaraz oddadzą mnie do sierocińca.
[Var? Izaya?]
Złapałem się za głowę i zamknąłem oczy.
Grunt to się nie denerwować i nie rozklejać. Przecież moi rodzice to mordercy, a nie jacyś mazgaje. Na pewno mnie wysłuchają.
Zebrałem się w sobie i powoli ruszyłem na dół, mama przestał płakać i dochodził do siebie, a tata przytulał go od tyłu i wydawał się być zamyślony. Jednak gdy mnie zauważył mina od razu mu zrzedła.
- Mówiłem ci, że nie chce cię teraz widzieć.- warknął.
- Ale ja...- zacząłem.
- Do pokoju!- ryknął.
Już miałem się wycofać, ale Izaya się pozbierał.
- Var, daj mu powiedzieć.- spojrzał na mnie, nie był już wściekły.- Shizuo powiedz co chcesz powiedzieć.
- Ja chcę przeprosić!- nie wytrzymałem i wybuchnąłem płaczem, boże... Płakałem pierwszy raz w swoim życiu.- Przepraszam za to co powiedziałem! Ja tak nie uważam, powiedziałem tak bo nie miałem argumentów! Kocham was!- w tamtej chwili poczułem się jakbym znów miał siedem lat i obawiał się, że zaraz oddadzą mnie do sierocińca.
[Var? Izaya?]
Od Raymond'a c.d. Kotaro
Chłopak cały czas jęczał, włożyłem rękę do jego bokserek i dotknąłem jego słabego punktu, Kotaro zadrżał cały. Zacząłem się bawić nim, a chłopak cały czas jęczał. Zdjąłem jego bokserki i wsadziłem dwa palce w jego tyłek. Chłopak krzyknął i kurczowo się mnie trzymał.
- Ray, to boli... - Wyjęczał mając załzawione oczy.
- Spokojnie, wiem, co robię. - Odparłem uspokajając go trochę. Zdjąłem spodnie i przeniosłem chłopaka na łóżko. Rozszerzyłem jego nogi i powoli wszedłem w niego. Kotaro ścisnął mnie mocniej, a ja zacząłem się w nim ruszać. Słyszałem jego słodkie jęki, całowałem go bez przerwy.
- Ach... Ray, mocniej. - On polizał mnie po policzku, a ja zacząłem jeszcze obciągać jego słaby punkt. Chłopak krzyknął z podniecenia i pocałował. Ciężko dyszałem starając się jak najbardziej mu dogodzić.
- Kot, ja... ja zaraz dojdę... - Wysapałem, a on lizał moje sutki cały czas jęcząc.
- Ray... tak, spuść się we mnie... - Wysapał, a ja poczułem, jak moja sperma wlewa się w niego. Zdyszany położyłem się na łóżku i zasnąłem.
~~~~ Ranek ~~~~
Obudziłem się dość wcześnie, na mnie leżał Kotaro, miał ślady po moich ugryzieniach. Pogłaskałem go po włosach, a on otworzył oczy i je przetarł.
- O kurwa, ale dupa mnie boli... - Jęknął, a ja wybuchnąłem śmiechem i pocałowałem go.
- Jesteś słodki... - Uśmiechnąłem się do niego.
<Kot?>
- Ray, to boli... - Wyjęczał mając załzawione oczy.
- Spokojnie, wiem, co robię. - Odparłem uspokajając go trochę. Zdjąłem spodnie i przeniosłem chłopaka na łóżko. Rozszerzyłem jego nogi i powoli wszedłem w niego. Kotaro ścisnął mnie mocniej, a ja zacząłem się w nim ruszać. Słyszałem jego słodkie jęki, całowałem go bez przerwy.
- Ach... Ray, mocniej. - On polizał mnie po policzku, a ja zacząłem jeszcze obciągać jego słaby punkt. Chłopak krzyknął z podniecenia i pocałował. Ciężko dyszałem starając się jak najbardziej mu dogodzić.
- Kot, ja... ja zaraz dojdę... - Wysapałem, a on lizał moje sutki cały czas jęcząc.
- Ray... tak, spuść się we mnie... - Wysapał, a ja poczułem, jak moja sperma wlewa się w niego. Zdyszany położyłem się na łóżku i zasnąłem.
~~~~ Ranek ~~~~
Obudziłem się dość wcześnie, na mnie leżał Kotaro, miał ślady po moich ugryzieniach. Pogłaskałem go po włosach, a on otworzył oczy i je przetarł.
- O kurwa, ale dupa mnie boli... - Jęknął, a ja wybuchnąłem śmiechem i pocałowałem go.
- Jesteś słodki... - Uśmiechnąłem się do niego.
<Kot?>
Od Kotaro c.d Raymond'a
To było dziwne, przecież jesteśmy facetami. Jednak pragnąłem by mnie dotykał, ja chyba go naprawdę lubię. Cały drżałem gdy mnie całował, lizał i dotykał. Boże było mi tak gorąco i do tego przyjemnie, tylko czułem lekko chłód ponieważ on przygniata mnie do podłogi. Gdy otworzyłem oczy, Ray się we mnie wpatrywał. Znów zamknąłem oczy i zrobiłem się cały czerwony.
-Yhym, ja...chce- jęknąłem. On zaczął drażnić moje sutki delikatnie je liżąc i gryząc. Powstrzymywałem się od jęknięć, to takie strasznie przyjemne.
-Ray...- jęknąłem, wypowiadając jego imię.
<Ray?>
-Yhym, ja...chce- jęknąłem. On zaczął drażnić moje sutki delikatnie je liżąc i gryząc. Powstrzymywałem się od jęknięć, to takie strasznie przyjemne.
-Ray...- jęknąłem, wypowiadając jego imię.
<Ray?>
Od Raymond'a c.d. Kotaro
Chłopak dał się całować, czułem, jak jego serce mocno wali. Całowałem go namiętnie głaszcząc po włosach i dotykając jego ciała. On objął mnie, a ja pogłaskałem go po włosach. Moja ręka powędrowała pod jego kimona i zatrzymała się na umięśnionej klatce piersiowej. Przestałem go całować, mój język skoncentrował się na lizaniu szyi chłopaka. Zjechałem niżej i polizałem jego klatkę piersiową. Ręka powędrowała aż do jego bokserek i tam się zatrzymała. Spojrzałem z powagą na chłopaka.
- Kotaro, chcesz doznać błogiej przyjemności? - Zapytałem wyczekując na jego odpowiedź.
<Kotaro?>
- Kotaro, chcesz doznać błogiej przyjemności? - Zapytałem wyczekując na jego odpowiedź.
<Kotaro?>
Od Kotaro c.d Raymond'a
Wszystko się tak szybko działo, on przygniatał mnie do ziemi swoim ciężarem. Gdyby robił to ktoś inny dawno by nie żył. Jednak po chwili zrozumiałem że on jest gejem. Powoli się do mnie przybliża, spojrzałem na jego usta. Zrobiłem się cały czerwony, boże co ja robię... Zamknąłem oczy, nie wiedziałem co czułem nigdy nie miałem kontaktu z kobietami ani mężczyznami. Jednak serce waliło mi jak szalone a w głowie miałem pustkę, mój oddech był nieregularny. Ja go naprawdę lubię i to bardzo, może też ja jestem taki jak on...Poczułem jak jego wargi delikatnie muskają moje. Zrobiło mi się gorąco, pewnie wyglądałem komicznie. Jednak powoli mi się to podobało, nie miałem nic przeciwko by mnie dotykał, nawet to lubiłem.
<Ray?>
<Ray?>
Od Riki c.d Shizuo
-Chodź do mnie...- on podszedł do mnie, a ja mocno go przytuliłam.
-Nie jesteś potworem i nie mów tak. Wiesz kto jest potworem osoba która nie ma uczuć, nie kocha nikogo i nie posiada moralności. Ty jesteś wspaniały, dlatego cię kocham Shizuo.- delikatnie go pocałowałam.
-Musisz z nimi szczerze porozmawiać i przeprosić. Oni ci przebaczą no przecież są twoimi rodzicami.- puściłam się i ciepło się do niego uśmiechnęłam.
-Idzi teraz. Potem możesz do mnie przyjść.- pobiegłam do swego pokoju i czekałam na niego z niecierpliwością.
<Shizuo?>
-Nie jesteś potworem i nie mów tak. Wiesz kto jest potworem osoba która nie ma uczuć, nie kocha nikogo i nie posiada moralności. Ty jesteś wspaniały, dlatego cię kocham Shizuo.- delikatnie go pocałowałam.
-Musisz z nimi szczerze porozmawiać i przeprosić. Oni ci przebaczą no przecież są twoimi rodzicami.- puściłam się i ciepło się do niego uśmiechnęłam.
-Idzi teraz. Potem możesz do mnie przyjść.- pobiegłam do swego pokoju i czekałam na niego z niecierpliwością.
<Shizuo?>
Od Raymonda c.d. Kotaro
Siedziałem na łóżku i miałem przez chwilę totalny odlot.
-O co ci chodzi? Mam coś na twarzy?-Kotaro był lekko speszony moim zachowaniem, otrząsnąłem się.
- Nie, nie tylko miałem przez chwilę lekką zawieche. - Odparłem, wstałem z łóżka i nagle potknąłem się przewracając na chłopaka. Byłem cały czerwony, a on się przestraszył. Nasze nosy prawie się dotykały... czułem, jak cały płonę w środku. Kotaro nie wiedział co zrobić, więc tylko panicznie machał rękoma.
- Zejdź ze mnie! - Z jego ust wydobył się piskliwy i wołający o pomoc głos. Nie mogłem z niego zejść, kompletnie mnie ta sytuacja oszołomiła, zabrakło mi słów, dotknąłem rękom policzka chłopaka, a on cały zadrżał.
- Ray...- Jego oczy błyszczały, jak gwiazdy, a usta wydawały się ładniejsze niż zwykle. Moje wargi przybliżyły się gotowe do pocałunku.
<Kotaro?>
-O co ci chodzi? Mam coś na twarzy?-Kotaro był lekko speszony moim zachowaniem, otrząsnąłem się.
- Nie, nie tylko miałem przez chwilę lekką zawieche. - Odparłem, wstałem z łóżka i nagle potknąłem się przewracając na chłopaka. Byłem cały czerwony, a on się przestraszył. Nasze nosy prawie się dotykały... czułem, jak cały płonę w środku. Kotaro nie wiedział co zrobić, więc tylko panicznie machał rękoma.
- Zejdź ze mnie! - Z jego ust wydobył się piskliwy i wołający o pomoc głos. Nie mogłem z niego zejść, kompletnie mnie ta sytuacja oszołomiła, zabrakło mi słów, dotknąłem rękom policzka chłopaka, a on cały zadrżał.
- Ray...- Jego oczy błyszczały, jak gwiazdy, a usta wydawały się ładniejsze niż zwykle. Moje wargi przybliżyły się gotowe do pocałunku.
<Kotaro?>
Od Shizuo c.d Riki
Kompletnie nie wiedziałem co dalej robić, nawet nie jestem pewny czy mi wybaczą. Pewnie nie oddadzą mnie z powrotem do sierocińca, bo jestem pełnoletni, ale przecież mogą mnie wyrzucić z domu... Pierdole dom! Izaya przeze mnie płacze, tata jest wściekły, a Rika pewnie też się wkurzy. Dlaczego ja to powiedziałem?! Przecież tak nie myślę! Kocham ich najbardziej na świecie! Muszę to jakoś naprawić... Muszę przeprosić... Ale co dalej? Chce zrobić coś więcej...
Wtedy do mojego pokoju ktoś wszedł, myślałem, że to tata więc szybko odwróciłem głowę, jednak to była Rika.
- Braciszku co się stało?- zapytała i podeszła bliżej.
- Jestem pierdolonym potworem.- oparłem się o okno i zapaliłem kolejnego papierosa.- Myślałem, że to tylko wymysł mediów, ale teraz wiem, że to prawda.- aż zachciało mi się płakać.
- Ale co się stało?
- Pokłóciłem się z rodzicami i jakoś tak mi samo się wymsknęło, że nie są moimi rodzicami.
- Co?!
- Ale ja nawet tak nie myślę! Oni zawsze będę moimi rodzicami! Rika co ja mam robić?!
[Rika?]
Wtedy do mojego pokoju ktoś wszedł, myślałem, że to tata więc szybko odwróciłem głowę, jednak to była Rika.
- Braciszku co się stało?- zapytała i podeszła bliżej.
- Jestem pierdolonym potworem.- oparłem się o okno i zapaliłem kolejnego papierosa.- Myślałem, że to tylko wymysł mediów, ale teraz wiem, że to prawda.- aż zachciało mi się płakać.
- Ale co się stało?
- Pokłóciłem się z rodzicami i jakoś tak mi samo się wymsknęło, że nie są moimi rodzicami.
- Co?!
- Ale ja nawet tak nie myślę! Oni zawsze będę moimi rodzicami! Rika co ja mam robić?!
[Rika?]
Od Kotaro c.d Raymond'a
-Baka! Nie podobają mi się te ubrania!- poszedłem do łazienki i się przebrałem w moje ukochane stare ubrania. Chłopak na szczęście się uspokoił, jeszcze nigdy nikt mi nie powiedział że jestem słodki.
-Jestem głodny! Chodźmy coś zjeść.- podszedłem do drzwi i je otworzyłem zaprosiłem go gestem ręki. On skupiony wstał i razem poszliśmy na curry. Razem zjedliśmy w ciszy, Ray cały czas się na mnie dziwnie patrzał. Lekko mnie to irytowało, bo strasznie się przy tym stresowałem.
-Dziękuję za posiłek.- wstałem a chłopak zapłacił. Wróciliśmy razem do pokoju hotelowego. On usiadł na łóżku i znów się mnie przyglądał.
-O co ci chodzi? Mam coś na twarzy?- już byłem lekko tym speszony.
<Ray?>
-Jestem głodny! Chodźmy coś zjeść.- podszedłem do drzwi i je otworzyłem zaprosiłem go gestem ręki. On skupiony wstał i razem poszliśmy na curry. Razem zjedliśmy w ciszy, Ray cały czas się na mnie dziwnie patrzał. Lekko mnie to irytowało, bo strasznie się przy tym stresowałem.
-Dziękuję za posiłek.- wstałem a chłopak zapłacił. Wróciliśmy razem do pokoju hotelowego. On usiadł na łóżku i znów się mnie przyglądał.
-O co ci chodzi? Mam coś na twarzy?- już byłem lekko tym speszony.
<Ray?>
Od Riki c.d Shizuo
Poszłam do koleżanki pod pretekstem notatek na lekcje, gdy je zabrałam od razu ruszyłam do domu. Lekko się martwiłam tym że tatuś nakrzyczał na Shizuo. Może on się dowiedział o nas, boże on go zabije! Od razu zaczęłam biec jak najszybciej potrafię. Wpadłam do domu jak szalona.
-To nie jego wina, nic nie zrobił! To przez mnie, musicie mnie ukarać.- krzyknęłam. Tata na mnie spojrzał wściekły, a mama płakał.
-Rika co ty mówisz? Twój brat był na zleceniu, sam i powiedział...- zamilkł i przytulił do siebie Izayę. Zrobiłam się cała czerwona i pobiegłam do góry. Weszłam do pokoju Shizuo.
-Braciszku co się stało?- zapytałam zaniepokojona i podeszłam do niego bliżej.
<Shizuo?>
-To nie jego wina, nic nie zrobił! To przez mnie, musicie mnie ukarać.- krzyknęłam. Tata na mnie spojrzał wściekły, a mama płakał.
-Rika co ty mówisz? Twój brat był na zleceniu, sam i powiedział...- zamilkł i przytulił do siebie Izayę. Zrobiłam się cała czerwona i pobiegłam do góry. Weszłam do pokoju Shizuo.
-Braciszku co się stało?- zapytałam zaniepokojona i podeszłam do niego bliżej.
<Shizuo?>
Od Raymond'a c.d. Kotaro
Siedziałem w ciszy na łóżku będąc złym na samego siebie, czemu musiało mi takie coś odwalić? Przy mnie pojawił się Kotaro w swoim codziennym, trochę zużytym stroju.
-Sorry, byłem dla ciebie za ostry... - To były pierwsze słowa, które do mnie skierował.
- Nie, to ja przepraszam, mogłem najpierw zapukać. - Westchnąłem podnosząc się z łóżka i patrząc na ubiór chłopaka. - Ale ten strój mógłbyś już zmienić...
- Bardzo do niego przywykłem i... - On nie dokończył, jednym ruchem zdjąłem mu kimono, podbiegłem do szafy i rzuciłem mu nowe rzeczy. Chłopak był zły, ale poszedł się ubrać i wrócił wyglądając, jak normalny nastolatek. Uśmiechnąłem się z satysfakcją, a on tylko się skrzywił.
- Co jest? - Zapytałem a on poczerwieniał.
- Mmm... spodnie trochę wpijają mi się w krocze... - Powiedział, a ja palnąłem się w glowę.
- Chodź na lody, gorąco mi się zrobiło... - Zacząłem się wachlować, a chłopak zdziwił się.
- Przecież ty panujesz nad ogniem... - Ten tekst powalił mnie na klatę, leżałem i płakałem ze śmiechu i ze złości.
- Głupku, jesteś głupi, ale też prze słodki... - Ostatnie słowa wymsknęły mi się i cały poczerwieniałem zakrywając usta rękom, Kotaro dziwnie na mnie patrzył...
<Kotaro?>
-Sorry, byłem dla ciebie za ostry... - To były pierwsze słowa, które do mnie skierował.
- Nie, to ja przepraszam, mogłem najpierw zapukać. - Westchnąłem podnosząc się z łóżka i patrząc na ubiór chłopaka. - Ale ten strój mógłbyś już zmienić...
- Bardzo do niego przywykłem i... - On nie dokończył, jednym ruchem zdjąłem mu kimono, podbiegłem do szafy i rzuciłem mu nowe rzeczy. Chłopak był zły, ale poszedł się ubrać i wrócił wyglądając, jak normalny nastolatek. Uśmiechnąłem się z satysfakcją, a on tylko się skrzywił.
- Co jest? - Zapytałem a on poczerwieniał.
- Mmm... spodnie trochę wpijają mi się w krocze... - Powiedział, a ja palnąłem się w glowę.
- Chodź na lody, gorąco mi się zrobiło... - Zacząłem się wachlować, a chłopak zdziwił się.
- Przecież ty panujesz nad ogniem... - Ten tekst powalił mnie na klatę, leżałem i płakałem ze śmiechu i ze złości.
- Głupku, jesteś głupi, ale też prze słodki... - Ostatnie słowa wymsknęły mi się i cały poczerwieniałem zakrywając usta rękom, Kotaro dziwnie na mnie patrzył...
<Kotaro?>
Od Kotaro c.d Raymond'a
Spało mi się tak dobrze, jednak mój sen został przerwany przez trzaśnięcie drzwiami. Pokojówka przyszła posprzątać i dać czyste ręczniki. Wstałem i się rozciągnąłem, cóż jedyne o czym teraz marzyłem to wziąć prysznic. Chłopak jak widać gdzieś poszedł, w łazience rozebrałem się i puściłem ciepłą wodę.
-Ale dobrze...- westchnąłem. Po chwili usłyszałem że Ray wrócił. Nie zwróciłem na to zdyb uwagi i powróciłem do przyjemnej czynności. Jednak po chwili drzwi się otworzyły a chłopak stał w nich wmurowany. Gapił się na mnie i nawet nie mrugnął, rzuciłem w niego mokrym ręcznikiem. Ten głupek się wywalił, podszedłem do niego i spojrzałem ostro.
-Won stąd, albo cię zajebię.- powiedziałem, on zrobił się cały czerwony i wyszedł. Ja się wytarłem i ubrałem w kimono, gdy wyszedłem chłopak siedział na łóżku.
-Sory, byłem dla ciebie za ostry...
<Ray?>
-Ale dobrze...- westchnąłem. Po chwili usłyszałem że Ray wrócił. Nie zwróciłem na to zdyb uwagi i powróciłem do przyjemnej czynności. Jednak po chwili drzwi się otworzyły a chłopak stał w nich wmurowany. Gapił się na mnie i nawet nie mrugnął, rzuciłem w niego mokrym ręcznikiem. Ten głupek się wywalił, podszedłem do niego i spojrzałem ostro.
-Won stąd, albo cię zajebię.- powiedziałem, on zrobił się cały czerwony i wyszedł. Ja się wytarłem i ubrałem w kimono, gdy wyszedłem chłopak siedział na łóżku.
-Sory, byłem dla ciebie za ostry...
<Ray?>
środa, 29 stycznia 2014
Od Raymonda c.d. Kotaro
Obudził mnie poranny śpiew ptaków, usiadłem na łóżku i przetarłem oczy. Mój przyjaciel jeszcze smacznie spał. Wstałem od razu przebrałem się w świeże rzeczy i poszedłem na stołówkę w hotelu. Ponieważ już burczało mi w brzuchu, zjadłem dużą porcję kanapek z różnego rodzaju obkładami, cztery jajka na miękko, kiełbasę i trochę sałatki. Zawsze kochałem dużo jeść, a dzięki treningom utrzymywałem swoją idealną linię. Potem przechadzałem się bez celu po hotelowym korytarzu. Wreszcie wyszedłem na dwór i ruszyłem na przechadzkę. Po drodze zobaczyłem opuszczony sklep z obuwiem, więc tam poćwiczyłem swoje mocy prawie spalając połowę domu. Późnym porankiem wróciłem do hotelu, do swojego pokoju, ale Kotaro gdzieś zniknął, zacząłem go szukać, ale nigdzie nie znalazłem. Została tylko łazienka... otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się nagi chłopak. Po opalonej klatce piersiowej spływała piana mydła, jego mięśnie niebyły tak duże, jak moje, ale za to sylwetka wskazywała na to, że jest zwinny. Otrząsnąłem się dopiero wtedy, gdy dostałem mokrym ręcznikiem w głowę. Poślizgnąłem się i upadłem. Kotaro wydawał się być spokojny, choć widziałem, jak na karku żyłka mu pulsuje.
<Kotaro? Nie zabijaj!>
<Kotaro? Nie zabijaj!>
wtorek, 28 stycznia 2014
Od Shizuo c.d Edvard'a
Ojciec mnie wkurzał, dowiedział się od kogoś, że byłem na zleceniu i wrzeszczy na mnie. Nawet pewnie nie wie jak mi poszło, a właśnie poszło mi znakomicie! Nikt mnie nie zauważył, zrobiłem to cicho i szybko, i dostałem sporo kasy.
- Nawet nie wiesz jak mi poszło!- krzyknąłem, bo z nim nie dało się rozmawiać inaczej.
- Gówno mnie to teraz obchodzi! Mogło ci się coś stać bachorze!
- Nie jestem bachorem! Mam 18 lat!
- Shizuo!- warknął Izaya.- Nie tym tonem, bo zaraz ja się zajmę tą sprawą.- zobaczyłem jego wściekły wzrok.
Przestraszyłem się nie na żarty, dziwnie to brzmi "Tokijska Bestia boi się swoich rodziców.". No tak, boję się ich jak są na mnie wściekli. Jednak nie miałem zamiaru ustąpić.
- To się zajmuj! Nie obchodzi mnie to! Nawet nie jesteście moimi rodzicami!- wydarłem się.
Poczułem, że powiedziałem za dużo i żałowałem tych słów. Nigdy nawet nie myślałem o tym by tak powiedzieć. Zawsze uważałem ich za moich rodziców i nie chciałem innych. To co powiedziałem było takie... Impulsywne...
Spojrzałem im w oczy, oboje byli zszokowani, a Izayi zbierało się na płacz.
- Tato... Mamo... Ja...- uspokoiłem się już.
- Do pokoju, nie chcę cię widzieć.- mruknął Var.- Nawet nie waż się gdziekolwiek wychodzić.
Opuściłem głowę i poszedłem po schodach na górę. Zamknąłem lekko drzwi, tak by nie trzasnęły, jak to robiły nastolatki na filmach i serialach. Od razu otworzyłem okno i usiadłem na nim. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłem jednego.
A mogłem kurwa zamknąć ryj na kłódkę i iść od razu do pokoju.
[Var? Izzy? Rika?]
- Nawet nie wiesz jak mi poszło!- krzyknąłem, bo z nim nie dało się rozmawiać inaczej.
- Gówno mnie to teraz obchodzi! Mogło ci się coś stać bachorze!
- Nie jestem bachorem! Mam 18 lat!
- Shizuo!- warknął Izaya.- Nie tym tonem, bo zaraz ja się zajmę tą sprawą.- zobaczyłem jego wściekły wzrok.
Przestraszyłem się nie na żarty, dziwnie to brzmi "Tokijska Bestia boi się swoich rodziców.". No tak, boję się ich jak są na mnie wściekli. Jednak nie miałem zamiaru ustąpić.
- To się zajmuj! Nie obchodzi mnie to! Nawet nie jesteście moimi rodzicami!- wydarłem się.
Poczułem, że powiedziałem za dużo i żałowałem tych słów. Nigdy nawet nie myślałem o tym by tak powiedzieć. Zawsze uważałem ich za moich rodziców i nie chciałem innych. To co powiedziałem było takie... Impulsywne...
Spojrzałem im w oczy, oboje byli zszokowani, a Izayi zbierało się na płacz.
- Tato... Mamo... Ja...- uspokoiłem się już.
- Do pokoju, nie chcę cię widzieć.- mruknął Var.- Nawet nie waż się gdziekolwiek wychodzić.
Opuściłem głowę i poszedłem po schodach na górę. Zamknąłem lekko drzwi, tak by nie trzasnęły, jak to robiły nastolatki na filmach i serialach. Od razu otworzyłem okno i usiadłem na nim. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłem jednego.
A mogłem kurwa zamknąć ryj na kłódkę i iść od razu do pokoju.
[Var? Izzy? Rika?]
Od Edvard'a c.d Shizuo
Rano zadzwonił mój kumpel, powiedział mi coś interesującego. Wściekły rzuciłem telefonem w ścianę.
-Var co się stało?- zaniepokoił się Izaya, wstałem z łóżka i chwyciłem komórkę na szczęście działała.
-Shizuo był na zleceniu! Wczoraj!- warknąłem. Widać że on też się wkurzył. Ubrałem się i czekałem razem z moją narzeczoną w salonie.
-Jestem!- wszedł do środka i spojrzał na nas. Ja od razu wstałem i podszedłem do niego.
-Co to kurwa ma być?- wydarłem się na niego, dobrze że nie było Riki.
-Ja się dowiaduje że byłeś na zleceniu! Od kurwa kogo i co robiłeś! Jesteś za młody, masz skończyć szkołę a potem możesz się tym zająć! Mogło ci się coś stać...- zacząłem na niego krzyczeć jak opętany. Izaya próbował mnie uspokoić.
-Tato...- ja mu od razu przerwałem.
-Nie tatuj mi tutaj! Marsz do pokoju, masz szlaban do końca roku szkolnego!- warknąłem.
<Shizuo?>
-Var co się stało?- zaniepokoił się Izaya, wstałem z łóżka i chwyciłem komórkę na szczęście działała.
-Shizuo był na zleceniu! Wczoraj!- warknąłem. Widać że on też się wkurzył. Ubrałem się i czekałem razem z moją narzeczoną w salonie.
-Jestem!- wszedł do środka i spojrzał na nas. Ja od razu wstałem i podszedłem do niego.
-Co to kurwa ma być?- wydarłem się na niego, dobrze że nie było Riki.
-Ja się dowiaduje że byłeś na zleceniu! Od kurwa kogo i co robiłeś! Jesteś za młody, masz skończyć szkołę a potem możesz się tym zająć! Mogło ci się coś stać...- zacząłem na niego krzyczeć jak opętany. Izaya próbował mnie uspokoić.
-Tato...- ja mu od razu przerwałem.
-Nie tatuj mi tutaj! Marsz do pokoju, masz szlaban do końca roku szkolnego!- warknąłem.
<Shizuo?>
Od Shizuo c.d Riki
Całowałem ją zachłannie, ale przy tym delikatnie, tak, by nic jej się nie stało. Cały czas miałem obawy, że zrobię jej krzywdę. Moja jedna dłoń wplotła się w jej włosy, były takie miękkie i długie.
Nasze języki tańczyły ze sobą, jakiś czas. Czułem jak dziewczyna drży przez mój dotyk.
W końcu oderwaliśmy się od siebie by złapać oddech.
- Shizu...- zaczęła ale przerwał jej dźwięk mojego telefonu.
- Poczekaj.- cmoknąłem ją w policzek i podniosłem się.
Wyjąłem komórkę z kieszeni spodni, które leżały na fotelu i spojrzałem kto dzwonił. Ciekawe co tata chce ode mnie o tej porze... Jest siódma rano. Siódma?! Tak szybko?!
- Tak tato?- odebrałem.- Stało się coś?
- Tak szczeniaku!- krzyknął.- Za dziesięć minut masz być w domu!- i się rozłączył.
Przestraszyłem się nie na żarty, ojciec nigdy nie był na mnie aż tak wściekły, czyżby dowiedział się o tym zleceniu... Nie... Bo niby jak?
Spojrzałem przerażony na Rikę, ona też się przejęła.
- Co się stało?
- Tata kazał mi wracać do domu.- przełknąłem ślinę.- Był wściekły...- złapałem ubrania i poleciałem do łazienki by się ubrać.- Mam 10 minut, odprowadzę cię do jakieś koleżanki czy coś, żeby nic nie podejrzewał i wrócę do domu.
[Rika? Var? Izzy?]
Nasze języki tańczyły ze sobą, jakiś czas. Czułem jak dziewczyna drży przez mój dotyk.
W końcu oderwaliśmy się od siebie by złapać oddech.
- Shizu...- zaczęła ale przerwał jej dźwięk mojego telefonu.
- Poczekaj.- cmoknąłem ją w policzek i podniosłem się.
Wyjąłem komórkę z kieszeni spodni, które leżały na fotelu i spojrzałem kto dzwonił. Ciekawe co tata chce ode mnie o tej porze... Jest siódma rano. Siódma?! Tak szybko?!
- Tak tato?- odebrałem.- Stało się coś?
- Tak szczeniaku!- krzyknął.- Za dziesięć minut masz być w domu!- i się rozłączył.
Przestraszyłem się nie na żarty, ojciec nigdy nie był na mnie aż tak wściekły, czyżby dowiedział się o tym zleceniu... Nie... Bo niby jak?
Spojrzałem przerażony na Rikę, ona też się przejęła.
- Co się stało?
- Tata kazał mi wracać do domu.- przełknąłem ślinę.- Był wściekły...- złapałem ubrania i poleciałem do łazienki by się ubrać.- Mam 10 minut, odprowadzę cię do jakieś koleżanki czy coś, żeby nic nie podejrzewał i wrócę do domu.
[Rika? Var? Izzy?]
Od Kotaro c.d Raymond'a
Obudziły mnie jakieś hałasy, wstałem i przetarłem oczy.
-Ray, dlaczego nie śpisz?- powiedziałem ziewając.
-Nie, tak jakoś.- szybko zamknął balkon i wszedł do środka. Ja jedynie się położyłem się i zamknąłem oczy. Jak dowiem się dużo o tym świecie wrócę do roli Shinigami i dowiem się kto mnie wrobił. Czułem jak chłopak kładzie się koło mnie. Był bardzo fajny i miły naprawdę go lubię.
-Dobranoc Kotaro...- szepnął i mnie do siebie przytulił. Jakoś mi to nie przeszkadzało, nawet było mi miło. Pozwoliłem by chłopak mnie przytulał, było naprawdę miło nikt jeszcze tego nie robił.
<Kotaro?>
-Ray, dlaczego nie śpisz?- powiedziałem ziewając.
-Nie, tak jakoś.- szybko zamknął balkon i wszedł do środka. Ja jedynie się położyłem się i zamknąłem oczy. Jak dowiem się dużo o tym świecie wrócę do roli Shinigami i dowiem się kto mnie wrobił. Czułem jak chłopak kładzie się koło mnie. Był bardzo fajny i miły naprawdę go lubię.
-Dobranoc Kotaro...- szepnął i mnie do siebie przytulił. Jakoś mi to nie przeszkadzało, nawet było mi miło. Pozwoliłem by chłopak mnie przytulał, było naprawdę miło nikt jeszcze tego nie robił.
<Kotaro?>
Od Riki c.d Shizuo
Truskawki były pyszne, jednak propozycja Shizuo była kusząca. Zrobiłam się cała czerwona i przybliżyłam się do niego.
-No dobrze...- jęknęłam. Przybliżyłam się do niego ust i delikatnie wzięłam truskawkę, zadrżałam gdy nasze usta się lekko musnęły. Szybko zjadłam owoc, a on na mnie patrzył zadowolony.
-No co?- napchałam sobie parę truskawek do ust i szybko je zjadłam.
-Jesteś taka urocza.- mruknął i położył się na mnie.
-Shizu-chan, ty też jesteś uroczy.- szepnęłam. Był taki wspaniały i przystojny, się nie dziwę żę jest taki popularny. Po chwili zaczął mnie namiętnie całować, jego jeżyk tańczył razem z moim. Niby tylko całowanie, ale dla mnie to było coś więcej. Tata by nas zabił, gdy by to zobaczył.
<Shizuo?>
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Od Shizuo c.d Riki
Spojrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się. Czułem jak jej piersi dociskają się do mojego torsu. To było... Podniecające.
- I co niby masz zamiar robić?- zaśmiałem się.
- Nie wiem.- wzruszyła ramionami.- Może coś zjemy?
- A co by sobie pani życzyła?- zapaliłem lampkę nocną.- Może truskawki z czekoladą?
- Taaak! Będzie romantycznie!- pisnęła.
Mimowolnie się zarumieniłem i zadzwoniłem do recepcji hotelu by przynieśli nam truskawki w sosie czekoladowym. Nie czekaliśmy na nie długo, bo już po pięciu minutach przynieśli je nam wręcz do łóżka. Dobrze, że były bez szypułek.
Złapałem jedną truskawkę i delikatnie nakarmiłem nią owocem. Widać, że jej smakowało bo oblizała się i ochoczo spojrzała na miskę z resztą. Tym razem jednak truskawkę którą wziąłem częściowo włożyłem sobie do ust i pokazałem Rice, że jeśli ją chce musi sobie wyjąć ją z moich ust, swoimi.
[Rika? XD]
- I co niby masz zamiar robić?- zaśmiałem się.
- Nie wiem.- wzruszyła ramionami.- Może coś zjemy?
- A co by sobie pani życzyła?- zapaliłem lampkę nocną.- Może truskawki z czekoladą?
- Taaak! Będzie romantycznie!- pisnęła.
Mimowolnie się zarumieniłem i zadzwoniłem do recepcji hotelu by przynieśli nam truskawki w sosie czekoladowym. Nie czekaliśmy na nie długo, bo już po pięciu minutach przynieśli je nam wręcz do łóżka. Dobrze, że były bez szypułek.
Złapałem jedną truskawkę i delikatnie nakarmiłem nią owocem. Widać, że jej smakowało bo oblizała się i ochoczo spojrzała na miskę z resztą. Tym razem jednak truskawkę którą wziąłem częściowo włożyłem sobie do ust i pokazałem Rice, że jeśli ją chce musi sobie wyjąć ją z moich ust, swoimi.
[Rika? XD]
Od Riki c.d Shizuo
W ostateczności wylądowałam na podłodze, zaśmiałam się i wdrapałam z powrotem na łóżku.
-Nie masz za co przepraszać.- uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po włosach. Widać że był na siebie zły, ponieważ coś mi przez przypadek zrobił.
-Shizuo, nie martw się tak tym.- położyłam się i mocno go przytuliłam do siebie.
-Nie musisz aż tak się pilnować i być taki ostrożny. Rób co chcesz, i nie myśl tak o tym. Bo jak będziesz próbował być delikatny to ci nie wyjdzie.- cmoknęłam go w policzek.
-Rika...- westchnął ciężko i mnie przytulił.
-Ciekawe co robią rodzice...- zamyśliłam się trochę, jednak domyśliłam się że pewnie szaleją w łóżku.
-Domyśl się.- szepną Shizuo, ja jedynie zachichotałam.
-Masz rację, wiesz jakoś nie mogę zasnąć...zróbmy coś.- zaproponowałam. Mocniej się do niego przytuliłam i docisnęłam piersi do jego klatki piersiowej.
<Shizuo xD>
-Nie masz za co przepraszać.- uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po włosach. Widać że był na siebie zły, ponieważ coś mi przez przypadek zrobił.
-Shizuo, nie martw się tak tym.- położyłam się i mocno go przytuliłam do siebie.
-Nie musisz aż tak się pilnować i być taki ostrożny. Rób co chcesz, i nie myśl tak o tym. Bo jak będziesz próbował być delikatny to ci nie wyjdzie.- cmoknęłam go w policzek.
-Rika...- westchnął ciężko i mnie przytulił.
-Ciekawe co robią rodzice...- zamyśliłam się trochę, jednak domyśliłam się że pewnie szaleją w łóżku.
-Domyśl się.- szepną Shizuo, ja jedynie zachichotałam.
-Masz rację, wiesz jakoś nie mogę zasnąć...zróbmy coś.- zaproponowałam. Mocniej się do niego przytuliłam i docisnęłam piersi do jego klatki piersiowej.
<Shizuo xD>
Od Shizuo c.d Edvard'a
Zostałem obudzony przez kręcącą się Rikę.
- Co ty robisz?- mruknąłem sennie nie otwierając oczu.- Chodź spać.
Ale ona nie przestawała się wiercić, czasem coś mruczała, a czasem ciężko wzdychała. Czułem jak mnie ugniata i się układa, ale chyba jej było nie wygodnie. W sumie to się nie dziwię, moje mięśnie były dosyć twarde...
- Rika... Spać, jest noc...- mruknąłem.
- Shizu-chan, niewygodnie mi, poczekaj chwilę.
I znów kolejna seria wiercenia się. W końcu złapałem ją jedną ręką i przytuliłem do siebie jednocześnie przekręcając się trochę na bok. No i Rika przestała się kręcić... I oddychać też..
- Shizuo! Dusisz!- jęknęła.
Momentalnie ją puściłem i odsunąłem się najdalej jak umiałem. Wynikiem było to, że spadłem z łóżka.
Wiedziałem, że w końcu jej kurwa zrobię krzywdę!
- Przepraszam!
[Rika?]
- Co ty robisz?- mruknąłem sennie nie otwierając oczu.- Chodź spać.
Ale ona nie przestawała się wiercić, czasem coś mruczała, a czasem ciężko wzdychała. Czułem jak mnie ugniata i się układa, ale chyba jej było nie wygodnie. W sumie to się nie dziwię, moje mięśnie były dosyć twarde...
- Rika... Spać, jest noc...- mruknąłem.
- Shizu-chan, niewygodnie mi, poczekaj chwilę.
I znów kolejna seria wiercenia się. W końcu złapałem ją jedną ręką i przytuliłem do siebie jednocześnie przekręcając się trochę na bok. No i Rika przestała się kręcić... I oddychać też..
- Shizuo! Dusisz!- jęknęła.
Momentalnie ją puściłem i odsunąłem się najdalej jak umiałem. Wynikiem było to, że spadłem z łóżka.
Wiedziałem, że w końcu jej kurwa zrobię krzywdę!
- Przepraszam!
[Rika?]
Od Law'a cd Xsawier'a
- Trzy godziny.- uśmiechnąłem się i znów złączyliśmy swoje usta.
Całowanie się z nim było boskie, jego język żywo tańczył z moim, a ja oprócz zwiększającego się podniecenia, czułem też ciepło i ogromną przyjemność.Do tego jego ręce na moim tyłku... Nie chciałem być gorszy i złapałem go jedną ręką za krocze, a drugą za włosy.
- Zdążymy.- uśmiechnął się w przerwie między pocałunkami.- Idziemy do sypialni.
Ścisnął moje pośladki, a ja wskoczyłem na niego oplatając nogi w jego pasie i ręce na jego szyi. Znów zaczęliśmy się całować i tak podążył ze mną do sypialni.
Chciałem by ta chwila trwała wiecznie.
Przewaliliśmy się na łóżko. Chyba oboje nie chcieliśmy czekać, bo od razu zaczęliśmy się chaotycznie rozbierać. Nasze ruchy były tak niezgrabne, że wybuchliśmy śmiechem.
- Czekaj, ja pierwszy.- dalej chichotałem i zacząłem mu rozpinać koszulę.
Gdy w końcu się to udało to on zabrał się na moją. Potem zaczął mnie całować po torsie.
Czułem jego ciepły język błądzący po mojej skórze, było to takie przyjemne... Aż chciałem by codziennie było mi tak ciepło, ale to by się mogło dla mnie źle skończyć.
- Xsaw...- jęknąłem.- Ja chce już. Teraz!
Całowanie się z nim było boskie, jego język żywo tańczył z moim, a ja oprócz zwiększającego się podniecenia, czułem też ciepło i ogromną przyjemność.Do tego jego ręce na moim tyłku... Nie chciałem być gorszy i złapałem go jedną ręką za krocze, a drugą za włosy.
- Zdążymy.- uśmiechnął się w przerwie między pocałunkami.- Idziemy do sypialni.
Ścisnął moje pośladki, a ja wskoczyłem na niego oplatając nogi w jego pasie i ręce na jego szyi. Znów zaczęliśmy się całować i tak podążył ze mną do sypialni.
Chciałem by ta chwila trwała wiecznie.
Przewaliliśmy się na łóżko. Chyba oboje nie chcieliśmy czekać, bo od razu zaczęliśmy się chaotycznie rozbierać. Nasze ruchy były tak niezgrabne, że wybuchliśmy śmiechem.
- Czekaj, ja pierwszy.- dalej chichotałem i zacząłem mu rozpinać koszulę.
Gdy w końcu się to udało to on zabrał się na moją. Potem zaczął mnie całować po torsie.
Czułem jego ciepły język błądzący po mojej skórze, było to takie przyjemne... Aż chciałem by codziennie było mi tak ciepło, ale to by się mogło dla mnie źle skończyć.
- Xsaw...- jęknąłem.- Ja chce już. Teraz!
[Xsaw, wchodzisz? XD]
Od Ricco cd. Emily
Emily znowu mnie zaskoczyła. Miałem teraz totalny mętlik w głowie, ale i cieszyło mnie to, że dziewczyna nie ma do mnie żalu, że choć w taki sposób dostanę drugą szansę.
Chwyciłem jej wyciągniętą dłoń.
- Ricco, miło mi - powiedziałem uśmiechając się.
- Emily - odpowiedziała i zaśmiała się. - No to jak, dasz się namówić na jakąś książkę?
- Z miłą chęcią. Tylko nie bardzo długą.
- Dlaczego? - zapytała pospiesznie.
- Cóż, niedługo będę musiał wrócić do Japonii.
<Emily? Co ty na mój rychły wyjazd?>
Chwyciłem jej wyciągniętą dłoń.
- Ricco, miło mi - powiedziałem uśmiechając się.
- Emily - odpowiedziała i zaśmiała się. - No to jak, dasz się namówić na jakąś książkę?
- Z miłą chęcią. Tylko nie bardzo długą.
- Dlaczego? - zapytała pospiesznie.
- Cóż, niedługo będę musiał wrócić do Japonii.
<Emily? Co ty na mój rychły wyjazd?>
Od Emily cd Ricco
Przyszedł. Od razu to wiedziałam, nawet nie podnosząc głowy. Biblioteka od razu wypełniła się zapachem świeżych wiśni. Tak właśnie pachniał Ricco... może to dlatego, że pochodził z Japonii, a może i nie... nie wiem. W każdym razie bardzo mi się to podobało. Mężczyzna przyniósł niedawno wypożyczoną książkę. Czułam się trochę niezręcznie, ale jednak w końcu powiedziałam:
- Choć, polecę ci coś lepszego. - od razu ruszyłam nie czekając na jego odpowiedź. Wiedziałam, że Ricco się waha, czy iść za mną, ale w końcu poczułam lekkie uderzenia jego nóg o podłogę za sobą. Kiedy zniknęliśmy z pola widzenia czytelników, odwróciłam się do niego.
- Przepraszam... - wyjąkałam cicho. Raczej rzadko można było usłyszeć takie słowa ode mnie. A jak już, to najczęściej nie było to szczere. Ale teraz było... naprawdę było mi przykro.
- Nie powinnam tak... - westchnęłam. - Może zaczniemy wszystko od nowa? - zapytałam, wyciągając przed siebie rękę. - Zapomnijmy o tym co się stało, dobrze?
<Ricco?>
- Choć, polecę ci coś lepszego. - od razu ruszyłam nie czekając na jego odpowiedź. Wiedziałam, że Ricco się waha, czy iść za mną, ale w końcu poczułam lekkie uderzenia jego nóg o podłogę za sobą. Kiedy zniknęliśmy z pola widzenia czytelników, odwróciłam się do niego.
- Przepraszam... - wyjąkałam cicho. Raczej rzadko można było usłyszeć takie słowa ode mnie. A jak już, to najczęściej nie było to szczere. Ale teraz było... naprawdę było mi przykro.
- Nie powinnam tak... - westchnęłam. - Może zaczniemy wszystko od nowa? - zapytałam, wyciągając przed siebie rękę. - Zapomnijmy o tym co się stało, dobrze?
<Ricco?>
Od Xsawier'a cd Law'a
- Dobra... - powiedziałem lekko obrażony i usiadłem na miejscu pasażera. - A poza tym to chyba wiesz co będziemy robić, ne? - Zapytałem i uśmiechnąłem się do niego zadziornie.
- Może... - odpowiedział wymijająco, ale też się uśmiechnął. Drogę do domu przejechaliśmy w ciszy. Ale nie była to niezręczna cisza, tylko taka zwyczajna... to wspaniałe uczucie kiedy nie musisz nic mówić by wiedzieć, co druga osoba myśli. Wiedziałem, że Law trochę się martwi tym, że będę przyglądał się jego pracy. Sam też bym się denerwował. W końcu nie jest to rzecz, którą powinno się chwalić. Kiedy dojechaliśmy pod dom, nie czekając długo od razu złapałem ukochanego za rękę i prawie wciągnąłem go po schodach na górę. Zamknąłem drzwi od mieszkania i od razu zacząłem go, nachalnie wręcz, całować. Moje ręce zjechały na jego pośladki i zaczęły je rytmicznie ugniatać. Taki zwykły dotyk sprawił, że Traff jęknął wspaniale w moje usta.
- Ile mamy czasu? - Zapytałem przerywając na chwilę zabawę z jego językiem.
<Law?>
- Może... - odpowiedział wymijająco, ale też się uśmiechnął. Drogę do domu przejechaliśmy w ciszy. Ale nie była to niezręczna cisza, tylko taka zwyczajna... to wspaniałe uczucie kiedy nie musisz nic mówić by wiedzieć, co druga osoba myśli. Wiedziałem, że Law trochę się martwi tym, że będę przyglądał się jego pracy. Sam też bym się denerwował. W końcu nie jest to rzecz, którą powinno się chwalić. Kiedy dojechaliśmy pod dom, nie czekając długo od razu złapałem ukochanego za rękę i prawie wciągnąłem go po schodach na górę. Zamknąłem drzwi od mieszkania i od razu zacząłem go, nachalnie wręcz, całować. Moje ręce zjechały na jego pośladki i zaczęły je rytmicznie ugniatać. Taki zwykły dotyk sprawił, że Traff jęknął wspaniale w moje usta.
- Ile mamy czasu? - Zapytałem przerywając na chwilę zabawę z jego językiem.
<Law?>
Od Edvard'a c.d Izayi
Czułem jak dostaję dawkę energii. Chwyciłem go i położyłem go na swoich kolanach, dość szybko w niego wszedłem bo był strasznie mokry, zboczuch mój kochany.
-Tak!- jęknął głośno i mnie pocałował. Cóż to za niewyżyta z niego bestia. Powoli poruszałem się w nim, jednak on z własnej inicjatywy przyśpieszył. Był idealny, nadal taki ciasny jak za pierwszym razem.
-Ale dobrze.- sapnąłem.
-Edzio...mocniej!- Izaya jęknął głośno i mnie objął. Ja szybko przyśpieszyłem, czułem jak dochodzę.
-Izaya, dochodzę!- pocałowałem go i wlałem w niego swoją spermę. On jękną w moich ustach.
-Dobrze Var! Jeszcze...- szepnął. Jak powiedział tak uczyniłem, zrobiliśmy to 5 razy pod rząd. Padliśmy zmęczeni.
-Ciekawe co u naszych dzieci...
<Shizuo, Rika, Izaya?>
-Tak!- jęknął głośno i mnie pocałował. Cóż to za niewyżyta z niego bestia. Powoli poruszałem się w nim, jednak on z własnej inicjatywy przyśpieszył. Był idealny, nadal taki ciasny jak za pierwszym razem.
-Ale dobrze.- sapnąłem.
-Edzio...mocniej!- Izaya jęknął głośno i mnie objął. Ja szybko przyśpieszyłem, czułem jak dochodzę.
-Izaya, dochodzę!- pocałowałem go i wlałem w niego swoją spermę. On jękną w moich ustach.
-Dobrze Var! Jeszcze...- szepnął. Jak powiedział tak uczyniłem, zrobiliśmy to 5 razy pod rząd. Padliśmy zmęczeni.
-Ciekawe co u naszych dzieci...
<Shizuo, Rika, Izaya?>
niedziela, 26 stycznia 2014
Do Ricco cd. Emily/Nuan'a
- Co tu się dzieje? - zapytała Erika.
- Nic - wymamrotałem i próbowałem się uśmiechnąć. Nie za bardzo mi wyszło.
Nuan o dziwo siedział cicho, choć nie spuszczał ze mnie wzroku. Skupiłem się jednak na gotowaniu i nawet grobowa cisza mi tak nie doskwierała. Po chwili na stole stała jajecznica i sałatka z pomidorów.
- No Eri, wcinaj - ponagliłem i sam zabrałem się do jedzenia.
- Dzięki - powiedziała.
Po śniadaniu Erika zaoferowała się, że posprząta, a ja wziąłem książkę i wyszedłem. Usiadłem w parku i zanurzyłem się w lekturze. To był ten romans, który wypożyczyłem wtedy gdy poznałem Emi. I był jak dla mnie zdecydowanie za krótki. Nie mówiąc już o tym, że szczęśliwe zakończenie, które jeszcze niedawno sprawiłoby mi sporo radochy, dobiło mnie, delikatnie mówiąc.
Spojrzałem w stronę domu Eriki. Z Nuan'em jej się układało i choć będę się musieli jeszcze zapewne dotrzeć i sporo wojen ze sobą stoczyć, to wszystko raczej się im ułoży. Zostanę jeszcze kilka dni, tak na wszelki wypadek, ale niedługo będę musiał wracać do swojego domu i swojego życia.
Miałem wielką pokusę, żeby zatrzymać tę książkę, którą trzymałem w rękach, jako nie wiem... pamiątkę? Tylko czy jest po czym? A może po prostu nie miałem odwagi iść do biblioteki i stanąć twarzą w twarz z Emily?
- Zacznij się zachowywać jak dorosły - mruknąłem do siebie i wstałem.
Poszedłem prosto do biblioteki, puki miałem na to jeszcze odwagę. Kiedy wszedłem od razu zobaczyłem Emily. Podszedłem do niej i wręczyłem jej książkę.
- Już przeczytana? - zapytała.
- Tak - powiedziałem.
Jej obecność sprawiała, że czułem ciepło w sercu, ale to nie miało znaczenia. Lada dzień wrócę do Japonii, do Edenu. Nie będę już nigdy wtrącał się w jej życie. Tak będzie najlepiej.
<Emi?>
- Nic - wymamrotałem i próbowałem się uśmiechnąć. Nie za bardzo mi wyszło.
Nuan o dziwo siedział cicho, choć nie spuszczał ze mnie wzroku. Skupiłem się jednak na gotowaniu i nawet grobowa cisza mi tak nie doskwierała. Po chwili na stole stała jajecznica i sałatka z pomidorów.
- No Eri, wcinaj - ponagliłem i sam zabrałem się do jedzenia.
- Dzięki - powiedziała.
Po śniadaniu Erika zaoferowała się, że posprząta, a ja wziąłem książkę i wyszedłem. Usiadłem w parku i zanurzyłem się w lekturze. To był ten romans, który wypożyczyłem wtedy gdy poznałem Emi. I był jak dla mnie zdecydowanie za krótki. Nie mówiąc już o tym, że szczęśliwe zakończenie, które jeszcze niedawno sprawiłoby mi sporo radochy, dobiło mnie, delikatnie mówiąc.
Spojrzałem w stronę domu Eriki. Z Nuan'em jej się układało i choć będę się musieli jeszcze zapewne dotrzeć i sporo wojen ze sobą stoczyć, to wszystko raczej się im ułoży. Zostanę jeszcze kilka dni, tak na wszelki wypadek, ale niedługo będę musiał wracać do swojego domu i swojego życia.
Miałem wielką pokusę, żeby zatrzymać tę książkę, którą trzymałem w rękach, jako nie wiem... pamiątkę? Tylko czy jest po czym? A może po prostu nie miałem odwagi iść do biblioteki i stanąć twarzą w twarz z Emily?
- Zacznij się zachowywać jak dorosły - mruknąłem do siebie i wstałem.
Poszedłem prosto do biblioteki, puki miałem na to jeszcze odwagę. Kiedy wszedłem od razu zobaczyłem Emily. Podszedłem do niej i wręczyłem jej książkę.
- Już przeczytana? - zapytała.
- Tak - powiedziałem.
Jej obecność sprawiała, że czułem ciepło w sercu, ale to nie miało znaczenia. Lada dzień wrócę do Japonii, do Edenu. Nie będę już nigdy wtrącał się w jej życie. Tak będzie najlepiej.
<Emi?>
Od Emily cd Ricco
Zjadłam pospiesznie śniadanie, ubrałam się i wyszłam. Droga do biblioteki była długa, ale bardzo przyjemna. Nigdy o tej porze nie było korków, więc jechałam szybko i prawie bez zatrzymania. Od wejścia przywitała mnie jak zwykle pogodna atmosfera. Przełączyłam się na "bibliotekarkę" i zapomniałam na chwilę o zmartwieniach "agentki". Niestety jedno zmartwienie tyczyło się obu. I 'bibliotekarka" i "agentka" martwiła się tym co działo się poprzedniej nocy i dzisiejszego ranka. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam wyrzucając go z domu bez żadnych wyjaśnień. Jeszce jedną rzecz widziałam w jego wspomnieniach. Od śmierci żony, a potem i córki nie miał żadnej partnerki... nawet na jedną noc. Niepokoiło mnie to i czułam się źle, bo w pewnym sensie zmusiłam go do spania ze mną. A potem wyrzuciłam jak zużytego kondoma przez okno... Jak on się teraz czuje? Przełamał się i na moje życzenie przerwał kilku roczny celibat, a teraz co? Koniec? Przez cały dzień gdy tylko słyszałam dzwonek oznaczający wejście czytelnika, podnosiłam szybko głowę i sprawdzałam czy to nie przypadkiem Ricco. Czułam się podle... W końcu tak naprawdę tego chciałam. Facet mnie pociągał i to jak nikt inny. Ale jednak... mimo wszystko... czułam, że to nie powinno się wydarzyć. Między nami było około dwadzieścia lat różnicy. To zdecydowanie zbyt dużo...
<Ricco? Wpadniesz do mnie?>
<Ricco? Wpadniesz do mnie?>
Od Izayi c.d Edvard'a
Dlaczego ja nadal jestem przy nim taki nieśmiały?! Już 10 lat temu powinienem się z tym wszystkim oswoić, a tu nic! Spojrzałem na niego i lekko się uśmiechnąłem, jego pomysły są powalające, ale byłem podniecony i chciałem z nim uprawiać seks. Wgramoliłem się na jego kolana i zacząłem całować po szyi, a jego dłonie powędrowały pod moją koszulkę, badając moje plecy.
Zaciągnąłem się jego zapachem i oblizałem usta. Jego krew nadal pięknie pachniała i cudnie smakowała, nie wiedziałem jak to możliwe bo krew wampirów jest raczej... Ohydna. Ale u niego nic się nie zmieniło.
Rozpiąłem jego koszulę i zacząłem całować po jego umięśnionym torsie.
- Widzę, że coraz lepszy się w tym robisz.- podparł się na rękach i mruknął przyjemnie.
- Uczę się od mistrza.- uśmiechnąłem się.- Mogę?- wysunąłem kły.- Nie wypiję dużo~!
- Możesz.- pogłaskał mnie po głowie.
Uśmiechnąłem się i wbiłem lekko górne kły w jego skórę i wypiłem troszkę krwi. Nie chciałem by mu było potem słabo czy coś.
- Masz pyszną krew, skarbie.
- A ty piękne rumieńce.- pogłaskał mnie po policzku.- Wiesz co? Pomogę ci trochę.
Zaczął mnie rozbierać, a potem sam zdjął sobie spodnie. Taaa... Rozumiem jego posuniecie~! Robiłem to trochę wolno z powodu niepewności. Gdy znów chciał mnie posadzić na kolanach, to go powstrzymałem. Chciałem zrobić co innego. Uklęknąłem przed nim i rozchyliłem jego nogi. Widziałem szok na jego twarzy. Dotknąłem jego naprężonego członka i od razu włożyłem do ust. Var jęknął i złapał mnie za włosy, ale nie narzucał swojego rytmu. Poruszałem głową i pomagałem sobie też ręką, by mojemu przyszłemu mężowi (jak to fajnie brzmi~!) jak najlepiej.
W końcu wysapał, że dochodzi i biała ciecz znalazła się w moich ustach. Połknąłem wszystko i oblizałem się jeszcze.
- Pycha~!- uśmiechnąłem się.- Chcę więcej~! Ale tym razem w sobie~!
[Var? XD]
Zaciągnąłem się jego zapachem i oblizałem usta. Jego krew nadal pięknie pachniała i cudnie smakowała, nie wiedziałem jak to możliwe bo krew wampirów jest raczej... Ohydna. Ale u niego nic się nie zmieniło.
Rozpiąłem jego koszulę i zacząłem całować po jego umięśnionym torsie.
- Widzę, że coraz lepszy się w tym robisz.- podparł się na rękach i mruknął przyjemnie.
- Uczę się od mistrza.- uśmiechnąłem się.- Mogę?- wysunąłem kły.- Nie wypiję dużo~!
- Możesz.- pogłaskał mnie po głowie.
Uśmiechnąłem się i wbiłem lekko górne kły w jego skórę i wypiłem troszkę krwi. Nie chciałem by mu było potem słabo czy coś.
- Masz pyszną krew, skarbie.
- A ty piękne rumieńce.- pogłaskał mnie po policzku.- Wiesz co? Pomogę ci trochę.
Zaczął mnie rozbierać, a potem sam zdjął sobie spodnie. Taaa... Rozumiem jego posuniecie~! Robiłem to trochę wolno z powodu niepewności. Gdy znów chciał mnie posadzić na kolanach, to go powstrzymałem. Chciałem zrobić co innego. Uklęknąłem przed nim i rozchyliłem jego nogi. Widziałem szok na jego twarzy. Dotknąłem jego naprężonego członka i od razu włożyłem do ust. Var jęknął i złapał mnie za włosy, ale nie narzucał swojego rytmu. Poruszałem głową i pomagałem sobie też ręką, by mojemu przyszłemu mężowi (jak to fajnie brzmi~!) jak najlepiej.
W końcu wysapał, że dochodzi i biała ciecz znalazła się w moich ustach. Połknąłem wszystko i oblizałem się jeszcze.
- Pycha~!- uśmiechnąłem się.- Chcę więcej~! Ale tym razem w sobie~!
[Var? XD]
Od Edvard'a c.d Izayi
-No to do roboty!- chwyciłem go i przerzuciłem sobie przez ramię. Wylądowaliśmy w sypialnie, zacząłem go namolnie całować jedynie robiłem krótkie przerwy między pocałunkami by Izaya się nie udusił.
-Ale dzisiaj będzie inaczej.- wygodnie usiadłem sobie na łóżku.
-Czyli?- spojrzał na mnie.
-Dzisiaj ty bierzesz inicjatywę, mam ochotę na pozycję jeździec...ty będziesz jeźdźcem a ja koniem.- zaśmiałem się głośno. Był cały czerwony, jednak widziałem że jest podniecony.
-No to co? Ja czekam Izaya...- mruknąłem i czekałem na jego ruch.
<Izaya?>
-Ale dzisiaj będzie inaczej.- wygodnie usiadłem sobie na łóżku.
-Czyli?- spojrzał na mnie.
-Dzisiaj ty bierzesz inicjatywę, mam ochotę na pozycję jeździec...ty będziesz jeźdźcem a ja koniem.- zaśmiałem się głośno. Był cały czerwony, jednak widziałem że jest podniecony.
-No to co? Ja czekam Izaya...- mruknąłem i czekałem na jego ruch.
<Izaya?>
sobota, 25 stycznia 2014
Od Izayi c.d Edvard'a
Edzio pocałował mnie delikatnie w dłoń, a ja się uśmiechnąłem. Nadal nie jestem pewien czy potrafi być romantyczny, ale tym ślubem mnie zaskoczył. Nie myślałem, że się na niego zdecyduje.
Przytuliłem się do mojego Vara.
- Nie musimy nigdzie wyjeżdżać~! Wszystko załatwię~!- pocałowałem go w usta.
Potem go puściłem i podbiegłem do stołu, Rika naprawdę bardzo się postarała. Otworzyłem butelkę czerwonego wina i rozlałem do kieliszków. Dzisiaj prawdopodobnie pierwszy raz się upiję, ale to nie ważne~! Bo zrobię to przy moim Edziu~!
Wziąłem kieliszki i podałem jednego mojemu partnerowi.
- Mamy całą noc na romanse mój kochany~!- uśmiechnąłem się.
[Edvard?]
Przytuliłem się do mojego Vara.
- Nie musimy nigdzie wyjeżdżać~! Wszystko załatwię~!- pocałowałem go w usta.
Potem go puściłem i podbiegłem do stołu, Rika naprawdę bardzo się postarała. Otworzyłem butelkę czerwonego wina i rozlałem do kieliszków. Dzisiaj prawdopodobnie pierwszy raz się upiję, ale to nie ważne~! Bo zrobię to przy moim Edziu~!
Wziąłem kieliszki i podałem jednego mojemu partnerowi.
- Mamy całą noc na romanse mój kochany~!- uśmiechnąłem się.
[Edvard?]
Od Edvard'a c.d Izayi
Rika była urocza, że dla mnie i dla Izayi zrobiła taką kolację. Jedliśmy razem w ciszy, trochę nie wiedziałem co mam zrobić.
-Jak tam w pracy?- spojrzałem na skupionego Izaye. On jedynie przełknął jedzenie i spojrzał na mnie jak by chciał mnie zabić.
-Dobrze, bardzo dobrze!- wydawało mi się że chce coś ode mnie, jednak ja nie jestem jasnowidzem. westchnąłem ciężko, myśląc czego ode mnie chce.
-Shizu-chan jest coraz lepszy w swej profesji. Słyszałem dużo pochwał na jego temat od innych. Mam nadzieję że Rika nie zostanie w to wszystko wciągnięta.- on na mnie spojrzał z morderczym spojrzeniem. Zamknąłem się i szybko wszystko zjadłem. Izaya wstał, ja szybko do niego poszedłem i złapałem za rękę.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Nie potrafisz być romantyczny...- mruknął. Ja się oburzyłem i go pocałowałem.
-Umiem być, chciałem się zapytać czy chcesz wziąć ze mną ślub w kraju gdzie to jest legalne?- pocałowałem go w rękę.
<Izaya?>
-Jak tam w pracy?- spojrzałem na skupionego Izaye. On jedynie przełknął jedzenie i spojrzał na mnie jak by chciał mnie zabić.
-Dobrze, bardzo dobrze!- wydawało mi się że chce coś ode mnie, jednak ja nie jestem jasnowidzem. westchnąłem ciężko, myśląc czego ode mnie chce.
-Shizu-chan jest coraz lepszy w swej profesji. Słyszałem dużo pochwał na jego temat od innych. Mam nadzieję że Rika nie zostanie w to wszystko wciągnięta.- on na mnie spojrzał z morderczym spojrzeniem. Zamknąłem się i szybko wszystko zjadłem. Izaya wstał, ja szybko do niego poszedłem i złapałem za rękę.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Nie potrafisz być romantyczny...- mruknął. Ja się oburzyłem i go pocałowałem.
-Umiem być, chciałem się zapytać czy chcesz wziąć ze mną ślub w kraju gdzie to jest legalne?- pocałowałem go w rękę.
<Izaya?>
Od Shizuo c.d Riki
To było dla mnie bardzo miłe doświadczenie. Czułem jak jej piersi ocierają się o moje plecy. Zrobił mi się bardzo ciepło między nogami i podnieciłem się. Dobrze, że Rika szybko wybiegła z kabiny i nie zobaczyła tego.
Uspokoiłem się i wylazłem z kabiny. Moja siostra jest taka ładna... I tak delikatna. Przecież ja jej krzywdę mogę zrobić zbyt mocnym ściśnięciem ręki.
- Braciszku, chodź do mnie!- usłyszałem krzyk Riki.
- Idę!- wsunąłem szybko na siebie bokserki i wylazłem z łazienki.
Dziewczyna siedziała już pod kołdrą. Uśmiechnąłem się do niej i wlazłem do łóżka.
- Posuń się trochę, dla mnie też tu musi być miejsce.
Odsunęła się troszkę i przykryła mnie kołdrą. Od razu ją objąłem i przytuliłem do siebie, oczywiście delikatnie by nic jej nie zrobić.
Zgasiła lampkę nocną i też wtuliła się we mnie. O dziwo polizała mi skórę.
- Co ty wyrabiasz, co?- zaśmiałem się.
- Od jakiegoś czasu miałam na to ochotę.- zarumieniła się.
Zacząłem ją całować po twarzy, delikatnie i zmysłowo, by lekko drżała.
- Jak myślisz, co robią rodzice?- mruknąłem miedzy pocałunkami.
[Edvard? Izaya?]
Uspokoiłem się i wylazłem z kabiny. Moja siostra jest taka ładna... I tak delikatna. Przecież ja jej krzywdę mogę zrobić zbyt mocnym ściśnięciem ręki.
- Braciszku, chodź do mnie!- usłyszałem krzyk Riki.
- Idę!- wsunąłem szybko na siebie bokserki i wylazłem z łazienki.
Dziewczyna siedziała już pod kołdrą. Uśmiechnąłem się do niej i wlazłem do łóżka.
- Posuń się trochę, dla mnie też tu musi być miejsce.
Odsunęła się troszkę i przykryła mnie kołdrą. Od razu ją objąłem i przytuliłem do siebie, oczywiście delikatnie by nic jej nie zrobić.
Zgasiła lampkę nocną i też wtuliła się we mnie. O dziwo polizała mi skórę.
- Co ty wyrabiasz, co?- zaśmiałem się.
- Od jakiegoś czasu miałam na to ochotę.- zarumieniła się.
Zacząłem ją całować po twarzy, delikatnie i zmysłowo, by lekko drżała.
- Jak myślisz, co robią rodzice?- mruknąłem miedzy pocałunkami.
[Edvard? Izaya?]
Od Riki c.d Shizuo
- Tak...- zrobiłam się cała czerwona. Widziałam jego ciało nagie. Był bardzo dobrze zbudowany. Mimo, że był taki śliny, wobec mnie zawsze starał się być delikatny. Wziął szampon i mył mi włosy. Gdyby tata to widział to by dostał furii. Potem Shizuo zmył pianę z moich włosów.
- Shizuo, umyję ci plecy.- on odwrócił się do mnie tyłem. Gąbką powoli szorowałam mu plecy, przez to że posiadam duże piersi ocierały się o niego. Przez to się podnieciłam, jednak dobrze że byłam cała mokra od wody.
- Gotowe!- powiedziałam. Szybko wyszłam z kabiny i się wytarłam. W pokoju była yukata do spania. Ubrałam się w nią i położyłam.
- Braciszku chodź do mnie.- krzyknęłam, on cały czas siedziała w łazience.
<Shizuo?>
- Shizuo, umyję ci plecy.- on odwrócił się do mnie tyłem. Gąbką powoli szorowałam mu plecy, przez to że posiadam duże piersi ocierały się o niego. Przez to się podnieciłam, jednak dobrze że byłam cała mokra od wody.
- Gotowe!- powiedziałam. Szybko wyszłam z kabiny i się wytarłam. W pokoju była yukata do spania. Ubrałam się w nią i położyłam.
- Braciszku chodź do mnie.- krzyknęłam, on cały czas siedziała w łazience.
<Shizuo?>
Od Shizuo c.d Riki
Zrobiłem duże oczy i oparłem się o ścianę. Byliśmy razem od paru godzin, a ona chce już wchodzić mi pod prysznic? Może i jej pozwolę, ale niech nie liczy na seks. Chociaż pewnie nie jest jeszcze na to gotowa, ja zresztą też. Muszę oswoić się z sytuacją i opanować swój temperament. Nie chce jej zrobić krzywdy.
- Niech ci będzie.- uśmiechnąłem się i poszliśmy do łazienki.
Gdyby tata to widział to by mnie zabił i to dosłownie. Jego córeczka była dla niego najważniejsza.
Rozebraliśmy się powoli i włączyłem ciepłą wodę pod prysznicem.
Rika miała zarumienione policzki, co dodawało jej tylko uroku. Miała ładne, zgrabne ciało i jędrne piersi, aż miałem ochotę się do niej dobrać. Wziąłem ją za rękę i razem weszliśmy do kabiny. Przygwoździłem ją do zimnej ściany i zacząłem namiętnie całować, wsuwając język do jej ust. Trochę się przełamała i oplotła ręce na moich ramionach. Nadal nie dowierzałem w to, że jesteśmy razem. Dotknąłem jej bioder i uśmiechnąłem się.
- Może pomóc ci umyć włosy?
[Rika?]
- Niech ci będzie.- uśmiechnąłem się i poszliśmy do łazienki.
Gdyby tata to widział to by mnie zabił i to dosłownie. Jego córeczka była dla niego najważniejsza.
Rozebraliśmy się powoli i włączyłem ciepłą wodę pod prysznicem.
Rika miała zarumienione policzki, co dodawało jej tylko uroku. Miała ładne, zgrabne ciało i jędrne piersi, aż miałem ochotę się do niej dobrać. Wziąłem ją za rękę i razem weszliśmy do kabiny. Przygwoździłem ją do zimnej ściany i zacząłem namiętnie całować, wsuwając język do jej ust. Trochę się przełamała i oplotła ręce na moich ramionach. Nadal nie dowierzałem w to, że jesteśmy razem. Dotknąłem jej bioder i uśmiechnąłem się.
- Może pomóc ci umyć włosy?
[Rika?]
piątek, 24 stycznia 2014
Od Law'a cd Xsawier'a
Otworzyłem szeroko oczy i prawie zakrztusiłem się przełykaną właśnie
porcją sushi. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Myślałem, że będzie chciał
wyjść, albo coś, a on mi tu wyjeżdża, że chce mi pomóc.
Gdy się ogarnąłem to spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Żartujesz sobie? Myślałem, że tego nie lubisz...
- Mam ochotę sobie popatrzeć. Będę mógł?- uśmiechnął się do mnie.
Xsawier co chwila mnie zaskakiwał. Najpierw oświadczyny, teraz to,
ciekawe co stanie się jutro. Coś czuję, że nie będzie mi z nim nigdy nudno.
Wziąłem następny kawałek sushi do buzi, zastanawiałem się czy powinienem mu
pozwolić. Pewnie nie będzie przeszkadzał, a może nawet mi pomoże.
- Będziesz... Chociaż trochę się obawiam, że zmienisz o mnie zdanie...
- Nie zapominaj, że jestem demonem skarbie.
- Nie zapominam.- uśmiechnąłem się.- I nie mam zamiaru.
Po tym jak skończyliśmy jeść i zapłaciłem, ruszyliśmy do samochodu. Xsaw
szedł tuż przy mnie i trzymał mnie za rękę. Uwielbiałem jego obecność i dotyk.
Stanęliśmy przy samochodzie i przytuliłem się do niego.
- Mamy jeszcze sporo czasu.- mruknąłem.- Co będziemy robić? Ja
prowadzę.- wyjąłem mu kluczyki z kieszeni i uśmiechnąłem się.
[Xsaw?]
Od Xsawier'a cd Law'a
Wiedziałem, ze to wkońcu nadejdzie. Law pracował nielegalnie, a do tego zabijał ludzi. Nie żeby mi to w czymś przeszkadzało, ale jakoś... Nie pasowało mi to do niego. Że mną był nieśmiały i słodki, ale nie wiedziałem jaki jest gdy torturuje swoje ofiary. Przecież mógł być zupełnie inny niż sobie to wyobrażam. Chciałem poznać ta jago stronę.
- Może ci pomogę? - zaproponowałem. - Albo chociaż popatrzę.
- Może ci pomogę? - zaproponowałem. - Albo chociaż popatrzę.
<Law?>
czwartek, 23 stycznia 2014
Od Law'a cd Xsawier'a
Już wiem dlaczego nie chciał mi tego powiedzieć, teraz cały czas
zaprzątałem sobie głowę tym wszystkim. Co jak co, ale ja się nie ruszę z
miejsca i go nie zostawię. Albo wyjadę i wrócę pod pretekstem, że czegoś
zapomniałem. Jakoś nie umiałem sobie wyobrazić, że zostawiam Xsawiera samego z
tym wszystkim. W końcu to nie jego sprawa, tylko moja i mojej mafii.
Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w knajpce. Już kompletnie
straciłem ochotę na jakiekolwiek jedzenie, ale nie chciałem też psuć tej
atmosfery.
Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy sushi.
- Możesz przestać?- Xsaw mruknął, gdy czekaliśmy na jedzenie.
- Niby co?
- Myśleć o tym i kombinować. Ciebie tam ma nie być, już podjąłem
decyzję.
- Dobrze.- odparłem spokojnie.
Niech myśli, że grzecznie pojadę sobie na tą pieprzoną wieś, tak na
prawdę, nie pojadę nigdzie i wrócę się.
- Cieszę się.- nachylił się nad stolikiem i cmoknął mnie w usta.- Miałeś
mi o czymś powiedzieć.
Wtedy przypomniał mi się ten telefon od Kida i spuściłem wzrok. Kelnerka
przyniosła nasze zamówienia, złapałem pałeczki i zacząłem bawić się jednym
kawałkiem ryby.
- To może ci się nie spodobać...- mruknąłem.
- Mów.
- Dzwonił do mnie Kid, szef mafii, powiedział, że dzisiaj o 21:00
przyprowadzą mi zakładnika.- spojrzałem na niego.- Powiedział, że mam to
zrobić. Postaram się go zabić jak najciszej, a potem ci to jakoś wynagrodzę.
[Xsaw?]
Od Nuan'a cd. Eriki/Ricco
Do domu dojechaliśmy szybko. Zaparkowałem i weszliśmy na górę.
- No to co robimy? - zapytałem rozsiadając się na kanapie i sadzając sobie Erikę na kolanach.
- Ja najpierw muszę coś zjeść - powiedziała.
- No to do kuchni marsz...
Patrzyłem jak Eri robi sobie kolację. "Chyba pasowałaby się nauczyć gotować" - przeszło mi przez myśl - "Mógłbym nałapać punktów jak coś nabroję"
- Chcesz też? - zapytała pokazując mi jakąś saszetkę.
- A co to?
- Herbatka ziołowa.
- Mam nadzieję, że nie z naparstnicy i piołunu - mruknąłem.
- A można cię taką otruć? - zapytała z zaciekawieniem.
- Nie wiem, nie próbowałem i nie chcę próbować. Choć podejrzewam, że pozbycie się mnie nie byłoby takie łatwe. Już do mnie strzelali, dźgali mnie i tak dalej, a wciąż żyję...
- Jak to? Kto do ciebie strzelał? - zapytała.
- Emm... Zdarzało mi się pakować w różne kłopoty. W teorii nie zajmowałem się nigdy niczym nielegalnym, ale na przykład zazdrośni mężowie to był standard.
- Tak, wyobrażam sobie... - mruknęła.
Uśmiech jakoś jej zbladł i nerwowo postukiwała palcami o blat.
- Jesteś zła... - powiedziałem.
- Mylisz się - odpowiedziała za szybko, żebym był w stanie jej uwierzyć.
- Daj spokój, to było kiedyś i nic dla mnie tamte kobiety nie znaczyły - powiedziałem i sięgnąłem po jej dłoń.
- Uznajmy, że ci wierzę - mruknęła.
Niepotrzebnie w ogóle zaczynaliśmy ten temat. Nie trudno zgadnąć, że moja przeszłość jej się nie podobała, ale przecież chciałem się zmienić, próbowałem, a nawet już to w sporym stopniu zrobiłem.
Eri ziewnęła przeciągle.
- No dobra, czyli jak skończysz kolację idziemy spać - stwierdziłem.
Dziewczyna skończyła jeść i poszła się umyć, a ja zabrałem się za sprzątanie. Kiedy skończyłem mignąłem i zmaterializowałem się w sypialni. Eri właśnie się kładła, wśliznąłem się z nią do łóżka i przytuliłem ją mocno. Strasznie to polubiłem, choć wcześniej takie gesty jak przytulanie wydawały mi się bezsensowne i niepotrzebne.
- I jeszcze jedno, tak dla twojej wiadomości - powiedziałem.
- Co? - zapytała spoglądając na mnie.
- Mówiąc, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz miałem na myśli też to, że nigdzie się nie wybieram, nie bez ciebie i tego małego bajtla, którego urodzisz.
Eri uśmiechnęła się, ale nie wiem dlaczego nie było w niej za dużo wesołości.
Moja ruda ślicznotka zasnęła, a ja walczyłem ze snem jak mogłem. Nie chciałem zasypiać, niestety zmęczenie i przyzwyczajenie do snu mnie zmogło.
Obudziłem się pierwszy słysząc jakieś odgłosy z kuchni. Wstałem delikatnie, żeby nie obudzić Eri. Normalnie bym mignął i po sprawie, ale dziewczyna użyła mojego torsu zamiast poduszki. Nakryłem ją jeszcze kołdrą i wyszedłem.
- O nasz Casanova wrócił! - zawołałem widząc Ricco krzątającego się przy śniadaniu.
O dziwo mężczyzna nic się nie odezwał. Usiadłem przy stole i spojrzałam na niego uważnie. Dawno go nie widziałem w takim stanie. Nie miał swojego uśmieszku na twarzy, poruszał się szybko i nerwowo.
- Albo mi się wydaje, albo coś zbroiłeś - powiedziałem z uśmieszkiem.
- Zamknij się! - warknął gromiąc mnie wzrokiem - Ani jednego słowa... - dodał, w ręce trzymał nóż, którym mi mimowolnie pogroził.
W tym momencie do kuchni weszła zaspana Eri. Dziewczyna spojrzała na nas zdezorientowana.
<Eri?>
- No to co robimy? - zapytałem rozsiadając się na kanapie i sadzając sobie Erikę na kolanach.
- Ja najpierw muszę coś zjeść - powiedziała.
- No to do kuchni marsz...
Patrzyłem jak Eri robi sobie kolację. "Chyba pasowałaby się nauczyć gotować" - przeszło mi przez myśl - "Mógłbym nałapać punktów jak coś nabroję"
- Chcesz też? - zapytała pokazując mi jakąś saszetkę.
- A co to?
- Herbatka ziołowa.
- Mam nadzieję, że nie z naparstnicy i piołunu - mruknąłem.
- A można cię taką otruć? - zapytała z zaciekawieniem.
- Nie wiem, nie próbowałem i nie chcę próbować. Choć podejrzewam, że pozbycie się mnie nie byłoby takie łatwe. Już do mnie strzelali, dźgali mnie i tak dalej, a wciąż żyję...
- Jak to? Kto do ciebie strzelał? - zapytała.
- Emm... Zdarzało mi się pakować w różne kłopoty. W teorii nie zajmowałem się nigdy niczym nielegalnym, ale na przykład zazdrośni mężowie to był standard.
- Tak, wyobrażam sobie... - mruknęła.
Uśmiech jakoś jej zbladł i nerwowo postukiwała palcami o blat.
- Jesteś zła... - powiedziałem.
- Mylisz się - odpowiedziała za szybko, żebym był w stanie jej uwierzyć.
- Daj spokój, to było kiedyś i nic dla mnie tamte kobiety nie znaczyły - powiedziałem i sięgnąłem po jej dłoń.
- Uznajmy, że ci wierzę - mruknęła.
Niepotrzebnie w ogóle zaczynaliśmy ten temat. Nie trudno zgadnąć, że moja przeszłość jej się nie podobała, ale przecież chciałem się zmienić, próbowałem, a nawet już to w sporym stopniu zrobiłem.
Eri ziewnęła przeciągle.
- No dobra, czyli jak skończysz kolację idziemy spać - stwierdziłem.
Dziewczyna skończyła jeść i poszła się umyć, a ja zabrałem się za sprzątanie. Kiedy skończyłem mignąłem i zmaterializowałem się w sypialni. Eri właśnie się kładła, wśliznąłem się z nią do łóżka i przytuliłem ją mocno. Strasznie to polubiłem, choć wcześniej takie gesty jak przytulanie wydawały mi się bezsensowne i niepotrzebne.
- I jeszcze jedno, tak dla twojej wiadomości - powiedziałem.
- Co? - zapytała spoglądając na mnie.
- Mówiąc, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz miałem na myśli też to, że nigdzie się nie wybieram, nie bez ciebie i tego małego bajtla, którego urodzisz.
Eri uśmiechnęła się, ale nie wiem dlaczego nie było w niej za dużo wesołości.
Moja ruda ślicznotka zasnęła, a ja walczyłem ze snem jak mogłem. Nie chciałem zasypiać, niestety zmęczenie i przyzwyczajenie do snu mnie zmogło.
Obudziłem się pierwszy słysząc jakieś odgłosy z kuchni. Wstałem delikatnie, żeby nie obudzić Eri. Normalnie bym mignął i po sprawie, ale dziewczyna użyła mojego torsu zamiast poduszki. Nakryłem ją jeszcze kołdrą i wyszedłem.
- O nasz Casanova wrócił! - zawołałem widząc Ricco krzątającego się przy śniadaniu.
O dziwo mężczyzna nic się nie odezwał. Usiadłem przy stole i spojrzałam na niego uważnie. Dawno go nie widziałem w takim stanie. Nie miał swojego uśmieszku na twarzy, poruszał się szybko i nerwowo.
- Albo mi się wydaje, albo coś zbroiłeś - powiedziałem z uśmieszkiem.
- Zamknij się! - warknął gromiąc mnie wzrokiem - Ani jednego słowa... - dodał, w ręce trzymał nóż, którym mi mimowolnie pogroził.
W tym momencie do kuchni weszła zaspana Eri. Dziewczyna spojrzała na nas zdezorientowana.
<Eri?>
Od Ricco cd. Emily
Obudziła mnie Emily, próbująca się wyswobodzić z moich objęć.
- Puść mnie... - nakazała stanowczym głosem.
Pospiesznie wykonałem polecenie, dość zdezorientowany. Dziewczyna wstała zakrywając się szczelnie kołdrą.
- Coś się stało? - zapytałem.
Wiedziałem, że w najciekawszej sytuacji nie jesteśmy, ale wydawało mi się w nocy, że Emi jest pewne tego co się stało i w pełni to akceptuje. Coś mi jednak mówił, że wcale tak nie jest.
- Tak! Nie... ja, nie wiem... - powiedziała i potrząsnęła głową jakby chciała się z czegoś otrząsnąć.
Wstałem i ubrałem się pospiesznie. Podszedłem do dziewczyny, ale nie odważyłem się jej dotknąć.
- Przepraszam - powiedziałem. Tylko tyle mogłem zrobić. Wiedziałem, że nie powinno do tego dojść, że Emily będzie tego żałować. Zachowałem się nieodpowiedzialnie.
- Nie przepraszaj... tylko... Idź już, proszę - wyszeptała.
- Nie chciałem w żaden sposób cię skrzywdzić - powiedziałem i wyszedłem.
Od bardzo dawna nie czułem się tak fatalnie. Usiadłem na ławce w jakimś parku i ukryłem twarz w dłoniach. Zachowałem się jak gówniarz. Tyle morałów prawiłem Nuan'owi, a sam co zrobiłem? Najgorsze, że skrzywdziłem Emi. Mimo tego co mi mówiła w nocy powinienem się zachować jak na faceta w moim wieku przystało.
Do domu Eriki dotarłem w tak wielkim kacem moralnym, że nawet oddychać mi się nie chciało. Zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, nacisnąłem klamkę, drzwi były jak zwykle otwarte. Nauczą się jak ich ktoś okradnie...
Wziąłem z torby swoje ciuchy i poczłapałem do łazienki. Długo stałem pod prysznicem licząc na to, że ciepła woda nieco poprawi mi nastrój, na próżno. Kiedy wyszedłem jedyną żywą duszą wydawał się Ugryź, który zrobił sobie przekąskę z jakichś wygrzebanych z szafki kapci. Poszedłem więc do kuchni i zająłem się robieniem śniadania, jak Eri wstanie będzie pewnie nieźle wygłodzona, znając Nuana nie pomyślał o kolacji.
<Eri? Nuan?>
- Puść mnie... - nakazała stanowczym głosem.
Pospiesznie wykonałem polecenie, dość zdezorientowany. Dziewczyna wstała zakrywając się szczelnie kołdrą.
- Coś się stało? - zapytałem.
Wiedziałem, że w najciekawszej sytuacji nie jesteśmy, ale wydawało mi się w nocy, że Emi jest pewne tego co się stało i w pełni to akceptuje. Coś mi jednak mówił, że wcale tak nie jest.
- Tak! Nie... ja, nie wiem... - powiedziała i potrząsnęła głową jakby chciała się z czegoś otrząsnąć.
Wstałem i ubrałem się pospiesznie. Podszedłem do dziewczyny, ale nie odważyłem się jej dotknąć.
- Przepraszam - powiedziałem. Tylko tyle mogłem zrobić. Wiedziałem, że nie powinno do tego dojść, że Emily będzie tego żałować. Zachowałem się nieodpowiedzialnie.
- Nie przepraszaj... tylko... Idź już, proszę - wyszeptała.
- Nie chciałem w żaden sposób cię skrzywdzić - powiedziałem i wyszedłem.
Od bardzo dawna nie czułem się tak fatalnie. Usiadłem na ławce w jakimś parku i ukryłem twarz w dłoniach. Zachowałem się jak gówniarz. Tyle morałów prawiłem Nuan'owi, a sam co zrobiłem? Najgorsze, że skrzywdziłem Emi. Mimo tego co mi mówiła w nocy powinienem się zachować jak na faceta w moim wieku przystało.
Do domu Eriki dotarłem w tak wielkim kacem moralnym, że nawet oddychać mi się nie chciało. Zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, nacisnąłem klamkę, drzwi były jak zwykle otwarte. Nauczą się jak ich ktoś okradnie...
Wziąłem z torby swoje ciuchy i poczłapałem do łazienki. Długo stałem pod prysznicem licząc na to, że ciepła woda nieco poprawi mi nastrój, na próżno. Kiedy wyszedłem jedyną żywą duszą wydawał się Ugryź, który zrobił sobie przekąskę z jakichś wygrzebanych z szafki kapci. Poszedłem więc do kuchni i zająłem się robieniem śniadania, jak Eri wstanie będzie pewnie nieźle wygłodzona, znając Nuana nie pomyślał o kolacji.
<Eri? Nuan?>
Od Eriki cd Nuan'a
- Wiem, że damy rade. Ja dam rade. Ty nie musisz. Możesz wyjechać w każdej chwili. - Uśmiechnęłam się niemrawo.
- Nie zostawię cię. - wymamrotał Nuan w moje włosy.
- Teraz może nie chcesz, ale pamiętaj, że jakbyś chciał wyjechać to, to zrób. Nie będę cię zatrzymywać. - Westchnęłam i podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy. - A nawet jeśli to nie słuchaj mnie, najważniejsze, żebyś był szczęśliwy. - Pocałowałam go lekko w usta.
- Jedźmy już - powiedziałam i zapięłam pasy.
<Nuan?>
- Nie zostawię cię. - wymamrotał Nuan w moje włosy.
- Teraz może nie chcesz, ale pamiętaj, że jakbyś chciał wyjechać to, to zrób. Nie będę cię zatrzymywać. - Westchnęłam i podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy. - A nawet jeśli to nie słuchaj mnie, najważniejsze, żebyś był szczęśliwy. - Pocałowałam go lekko w usta.
- Jedźmy już - powiedziałam i zapięłam pasy.
<Nuan?>
Od Emily cd Ricco
Obudziłam się rano. Było mi gorąco, ale niesamowicie przyjemnie. Uśmiechnęłam się na samą myśl o przedziwnym śnie, który nawiedził mnie w nocy. Otworzyłam oczy. Na początku nie wiedziałam o co chodzi. Przytulałam się do Ricco i już wiedziałam, dlaczego jest mi tak gorąco. Jego oddech łaskotał moją szyje i ramię. Po krótkim czasie, gdy już wszystkie zmysły wybudziły się z drzemki, poczułam brak ubrań, które powinny zakrywać moje ciało. Ricco też był nagi, a jego ręce trzymały mnie niebezpiecznie blisko mojego tyłka.Poczuła narastającą panikę. Czyli to nie był sen? Czyżbym lunatykowała? Ale, że aż tak? Zwykle tylko grzebałam w szafkach, lub po prostu wędrowałam po domu.... a teraz? Zupełnie nieświadomie przespałam się z pociągającym... ale o wiele starszym ode mnie facetem! Powoli i delikatnie spróbowałam wygrzebać się z jego silnych objęć. Nie wyszło mi to najlepiej, bo mężczyzna od razu się obudził.
- Emi... - mruknął mi do ucha, a ja zadrżałam. Teraz gdy byliśmy już po całym zdarzeniu, pragnęłam go jeszcze bardziej. Chciałam go poczuć w sobie... tylko tym razem być tego w pełni świadoma. Nie! Przestań! Nie możesz tak myśleć! Jesteś kobieta z podwójnym życiem! Nie masz czasu na romanse! Oczyściłam umysł i spięłam wszystkie mięśnie.
- Puść mnie... - jęknęłam stanowczo i poważnie.
<Ricco?>
- Emi... - mruknął mi do ucha, a ja zadrżałam. Teraz gdy byliśmy już po całym zdarzeniu, pragnęłam go jeszcze bardziej. Chciałam go poczuć w sobie... tylko tym razem być tego w pełni świadoma. Nie! Przestań! Nie możesz tak myśleć! Jesteś kobieta z podwójnym życiem! Nie masz czasu na romanse! Oczyściłam umysł i spięłam wszystkie mięśnie.
- Puść mnie... - jęknęłam stanowczo i poważnie.
<Ricco?>
Od Xsawier'a cd Law'a
- To nieważne... załatwię wszystko i przyjadę do ciebie jak najszybciej. - Powiedziałem starając się na spokojny i stanowczy ton.
- Wcześniej mówiłeś to sam... Obraziłeś się na mnie, że nie powiedziałem co jak pracuje, a teraz sam mi nie mówisz... - Wyjęczał naburmuszony. Nie odpowiedziałem.. nie wiedziałem co. Powiedzieć mu prawdę? Ale jak to zrobię, to nie wyjedzie na wieś...
- Jesteś hipokrytą. - Powiedział po chwili, a ja westchnąłem.
- Wiem, kto chcę wybić twoją mafię. - Odpowiedziałem w końcu.
- Kto?
- Pewna agentka. Milan. Nie wiem, gdzie obecnie przebywa, ale podejrzewam, że niedługo znów kogoś wyśle. Jestem prawie pewny, że jeszcze nie wie o twojej przeprowadzce, dlatego naśle ich na twoje mieszkanie. Ja tam będę... a jak rozprawie się z jej kolesiami, to poczekam, aż przyjdzie osobiście...
- Zostanę z tobą.
- Nie! Właśnie o to chodzi, że nie! Już raz popełniła błąd wysyłając za tobą żółtków, drugi raz tego nie zrobi. Wyśle kogoś doświadczonego, a jak i on zawiedzie, to przyjedzie sama. Może cię zabić bez mrugnięcia okiem.
- Przecież to tylko agentka! Co może zrobić, przeciwko demonowi i facetowi, który jest zamrażarką!? - Spojrzałem na niego. Nie chciałem się z nim kłócić... Ale nie chciałem też, żeby został i narażał swoje życie.
- Może cię zabić... ona... tak jak ty nie jest normalnym człowiekiem. Psychikineza. Tak nazywa się jej moc. Siłą własnej woli potrafi poruszać i zatrzymywać w czasie przedmioty. Jest na bardzo wysokim stopniu... kiedy ostatni raz ją widziałem uczyła się jak zawładnąć ludzkim ciałem i zatrzymać bądź wznowić działanie serca. Było to siedem lat temu... sam wiesz ile można zdziałać w takim czasie, biorąc jeszcze pod uwagę, to, jak ta kobieta szybko się uczy. Jestem pewien, że jednym ruchem będzie mogła cię zabić. Ze mną będzie miała gorzej... moja dusza zatrzyma jej moc i nie pozwoli przejść dalej. - Skręciłem na parking i zatrzymałem się przed niewielką knajpką sushi.
- Ni pozwolę ci zostać. - Powiedziałem odwracając się do niego. - Nie mogę sobie pozwolić na stratę kogoś tak ważnego jak ty.
<Law?>
- Wcześniej mówiłeś to sam... Obraziłeś się na mnie, że nie powiedziałem co jak pracuje, a teraz sam mi nie mówisz... - Wyjęczał naburmuszony. Nie odpowiedziałem.. nie wiedziałem co. Powiedzieć mu prawdę? Ale jak to zrobię, to nie wyjedzie na wieś...
- Jesteś hipokrytą. - Powiedział po chwili, a ja westchnąłem.
- Wiem, kto chcę wybić twoją mafię. - Odpowiedziałem w końcu.
- Kto?
- Pewna agentka. Milan. Nie wiem, gdzie obecnie przebywa, ale podejrzewam, że niedługo znów kogoś wyśle. Jestem prawie pewny, że jeszcze nie wie o twojej przeprowadzce, dlatego naśle ich na twoje mieszkanie. Ja tam będę... a jak rozprawie się z jej kolesiami, to poczekam, aż przyjdzie osobiście...
- Zostanę z tobą.
- Nie! Właśnie o to chodzi, że nie! Już raz popełniła błąd wysyłając za tobą żółtków, drugi raz tego nie zrobi. Wyśle kogoś doświadczonego, a jak i on zawiedzie, to przyjedzie sama. Może cię zabić bez mrugnięcia okiem.
- Przecież to tylko agentka! Co może zrobić, przeciwko demonowi i facetowi, który jest zamrażarką!? - Spojrzałem na niego. Nie chciałem się z nim kłócić... Ale nie chciałem też, żeby został i narażał swoje życie.
- Może cię zabić... ona... tak jak ty nie jest normalnym człowiekiem. Psychikineza. Tak nazywa się jej moc. Siłą własnej woli potrafi poruszać i zatrzymywać w czasie przedmioty. Jest na bardzo wysokim stopniu... kiedy ostatni raz ją widziałem uczyła się jak zawładnąć ludzkim ciałem i zatrzymać bądź wznowić działanie serca. Było to siedem lat temu... sam wiesz ile można zdziałać w takim czasie, biorąc jeszcze pod uwagę, to, jak ta kobieta szybko się uczy. Jestem pewien, że jednym ruchem będzie mogła cię zabić. Ze mną będzie miała gorzej... moja dusza zatrzyma jej moc i nie pozwoli przejść dalej. - Skręciłem na parking i zatrzymałem się przed niewielką knajpką sushi.
- Ni pozwolę ci zostać. - Powiedziałem odwracając się do niego. - Nie mogę sobie pozwolić na stratę kogoś tak ważnego jak ty.
<Law?>
Od Riki c.d Shizuo
-Myślałam że ty jesteś zbokiem lub mafiozem dlatego uciekałam.- wydukałam. On na mnie spojrzał zły.
-Ale tak o tobie nie myślę, jesteś kochany.- znów się w niego wtuliłam. Był taki duży, i silny dlatego czułam się w jego objęciach tak bezpieczna.
-Chciałam iść do koleżanki by mama i tata spędzili miło wieczór i noc...ale się zgubiłam.- powiedziałam.
-Dobra odprowadzę cię. Gdzie ona mieszka?- spojrzał na mnie
-Zgubiłam kartkę z adresem, i nie pamiętam.- speszyłam się.
-Rika do jasnej cholery co ty masz w tej głowie?- ja się naburmuszyłam i obróciłam się do niego plecami.
-Jestem bardzo mądra i inteligentna. Tylko czasem roztargniona i chodzę w chmurach.- warknąłem. On mnie przytulił do siebie.
-No cóż, więc chodźmy do hotelu. Ja też nie chce im przeszkadzać.- szepnął. Mnie aż zamurowało, razem w hotelu sami bez rodziców. Zrobiłam się cała czerwona.
-Dobrze...- wyszeptałam. Wziął mnie za rękę i poprowadził do jakiegoś hotelu. Podszedł do recepcji i poprosił o jeden pokoju. Ja tylko cicho szłam za nim. W środku było nawet miło, tylko trochę się stresowałam.
-Idę wziąć prysznic.- oznajmił Shizuo. Ja podeszłam do niego.
-Mogę z tobą? Umyje ci plecki.- zrobiłam maślane oczka.
<Shizuo xD>
-Ale tak o tobie nie myślę, jesteś kochany.- znów się w niego wtuliłam. Był taki duży, i silny dlatego czułam się w jego objęciach tak bezpieczna.
-Chciałam iść do koleżanki by mama i tata spędzili miło wieczór i noc...ale się zgubiłam.- powiedziałam.
-Dobra odprowadzę cię. Gdzie ona mieszka?- spojrzał na mnie
-Zgubiłam kartkę z adresem, i nie pamiętam.- speszyłam się.
-Rika do jasnej cholery co ty masz w tej głowie?- ja się naburmuszyłam i obróciłam się do niego plecami.
-Jestem bardzo mądra i inteligentna. Tylko czasem roztargniona i chodzę w chmurach.- warknąłem. On mnie przytulił do siebie.
-No cóż, więc chodźmy do hotelu. Ja też nie chce im przeszkadzać.- szepnął. Mnie aż zamurowało, razem w hotelu sami bez rodziców. Zrobiłam się cała czerwona.
-Dobrze...- wyszeptałam. Wziął mnie za rękę i poprowadził do jakiegoś hotelu. Podszedł do recepcji i poprosił o jeden pokoju. Ja tylko cicho szłam za nim. W środku było nawet miło, tylko trochę się stresowałam.
-Idę wziąć prysznic.- oznajmił Shizuo. Ja podeszłam do niego.
-Mogę z tobą? Umyje ci plecki.- zrobiłam maślane oczka.
<Shizuo xD>
Od Shizuo c.d Riki
No ja nie wieżę, nawet ona się mnie boi. Chyba nie wyglądam tak strasznie, nie? To, że kiedyś paręnaście razy zdemolowałem miasto i zabijam ludzi to nie znaczy, że jestem... No dobra, jestem potworem. Już nawet sam umiem się do tego przyznać.
Zgrabnie przeskoczyłem przez ogień utworzony prze Rikę i ruszyłem za nią. Była ode mnie szybsza, ale ja też cieszyłem się dobrą kondycją.
Co ona w ogóle sama robi w mieście o tej porze?! No ja ją chyba ukatrupię.
Spostrzegłem, że biegnie w stronę ulicy i, że nadjeżdża jakiś samochód dostawczy. Czy ona go do cholery nie widzi!? Zaraz ją potrąci! Przyspieszyłem i biegłem teraz ile tylko miałem sił w nogach.
Rika cały czas ślepo biegła w stronę ulicy, ale zauważyłem, że zaczęła zwalniać.
W ostatniej chwili doleciałem do niej i pociągnąłem ją do tyłu za bluzkę. Wynikiem było to, że samochód przejechał tuż przed jej nosem.
Wkurwiłem się nie na żarty, przecież mogła zginąć!
- Rika! Kurwa mać! Co ty wyrabiasz?!- zacząłem się na nią drzeć.- Najpierw przede mną uciekasz, a teraz chciałaś wpaść pod samochód!
- Shizuo!- przytuliła się do mnie.- Dziękuję ci i przepraszam!- po policzkach zaczęły spływać jej łzy.
Pocałowałem ją w czoło i też mocno przytuliłem.
- Dobrze, że biegłem za tobą, ale musisz bardziej uważać. I NIE WYCHODZIĆ O TEJ PORZE NA DWÓR! WIESZ ILE TERAZ TUTAJ ZBOKÓW I MAFIOZÓW?!
[Rika? XD]
Zgrabnie przeskoczyłem przez ogień utworzony prze Rikę i ruszyłem za nią. Była ode mnie szybsza, ale ja też cieszyłem się dobrą kondycją.
Co ona w ogóle sama robi w mieście o tej porze?! No ja ją chyba ukatrupię.
Spostrzegłem, że biegnie w stronę ulicy i, że nadjeżdża jakiś samochód dostawczy. Czy ona go do cholery nie widzi!? Zaraz ją potrąci! Przyspieszyłem i biegłem teraz ile tylko miałem sił w nogach.
Rika cały czas ślepo biegła w stronę ulicy, ale zauważyłem, że zaczęła zwalniać.
W ostatniej chwili doleciałem do niej i pociągnąłem ją do tyłu za bluzkę. Wynikiem było to, że samochód przejechał tuż przed jej nosem.
Wkurwiłem się nie na żarty, przecież mogła zginąć!
- Rika! Kurwa mać! Co ty wyrabiasz?!- zacząłem się na nią drzeć.- Najpierw przede mną uciekasz, a teraz chciałaś wpaść pod samochód!
- Shizuo!- przytuliła się do mnie.- Dziękuję ci i przepraszam!- po policzkach zaczęły spływać jej łzy.
Pocałowałem ją w czoło i też mocno przytuliłem.
- Dobrze, że biegłem za tobą, ale musisz bardziej uważać. I NIE WYCHODZIĆ O TEJ PORZE NA DWÓR! WIESZ ILE TERAZ TUTAJ ZBOKÓW I MAFIOZÓW?!
[Rika? XD]
Od Riki c.d Izayi
Spojrzałam na uroczy obrazek który tworzył tata z mamą. Nawet podziwiałam mamę że jeszcze wytrzymuje z tatą, on czasami jest irytujący.
-Wiesz chcę byście spędzili ten wieczór razem w romantycznej atmosferze. Ja pójdę do koleżanki a Shizuo już się zmył.- powiedziałam i wróciłam do kuchni. Gotowanie dobrze mi szło, kurczak był dobrze przygotowany ja jeszcze pokroiłam warzywa i wrzuciłam na patelnie. Ryż odcedziłam do gorącej wody i włożyłam do ładnego półmiska. Też upiekłam tort truskawkowy, był taki duży ozdobiony owocami i lukrem własnej roboty. Gdy skończyłam wszystko, pięknie podałam do stołu. Tata i mama już siedzieli, do tego były zapalone świeczki.
-Smacznego, ja biorę torbę i wrócę rano.- pomachałam im na dowodzenia i szybko wyszłam z mieszkania. Na ulicach było ciemno, tylko pojedyncze latarnie oświetlały mi drogę. Spojrzałam na kartkę z adresem zamieszkania, niestety ale się zgubiłam. Błąkałam się po ciemnych uliczkach, zrobiło się dość chłodnawo. Nie zadzwonię do rodziców bo nie chce im zepsuć wieczoru. A Shizuo pewnie jest zajęty zleceniem i nie chce mu zawracać głowy. Nagle ktoś pociągnął mnie w głąb uliczki. Byłam przerażona, szybko pokazałam swój ogon i uszy by oszołomić przeciwnika. Wyrwałam się i zaczęłam uciekać szybko, słyszałam jak ktoś mnie goni.
-Zostaw mnie!- machnęłam ręką a za mną powstała linia błękitnego ognia by odgrodzić mnie od tego kogoś.
<Shizuo?>
-Wiesz chcę byście spędzili ten wieczór razem w romantycznej atmosferze. Ja pójdę do koleżanki a Shizuo już się zmył.- powiedziałam i wróciłam do kuchni. Gotowanie dobrze mi szło, kurczak był dobrze przygotowany ja jeszcze pokroiłam warzywa i wrzuciłam na patelnie. Ryż odcedziłam do gorącej wody i włożyłam do ładnego półmiska. Też upiekłam tort truskawkowy, był taki duży ozdobiony owocami i lukrem własnej roboty. Gdy skończyłam wszystko, pięknie podałam do stołu. Tata i mama już siedzieli, do tego były zapalone świeczki.
-Smacznego, ja biorę torbę i wrócę rano.- pomachałam im na dowodzenia i szybko wyszłam z mieszkania. Na ulicach było ciemno, tylko pojedyncze latarnie oświetlały mi drogę. Spojrzałam na kartkę z adresem zamieszkania, niestety ale się zgubiłam. Błąkałam się po ciemnych uliczkach, zrobiło się dość chłodnawo. Nie zadzwonię do rodziców bo nie chce im zepsuć wieczoru. A Shizuo pewnie jest zajęty zleceniem i nie chce mu zawracać głowy. Nagle ktoś pociągnął mnie w głąb uliczki. Byłam przerażona, szybko pokazałam swój ogon i uszy by oszołomić przeciwnika. Wyrwałam się i zaczęłam uciekać szybko, słyszałam jak ktoś mnie goni.
-Zostaw mnie!- machnęłam ręką a za mną powstała linia błękitnego ognia by odgrodzić mnie od tego kogoś.
<Shizuo?>
środa, 22 stycznia 2014
Od Izayi cd Riki
Wyłączyłem czat i wyciągnąłem się na krześle. Że też nie
męczy mnie to zdobywanie informacji~! Ale to przecież takie ciekawe, te
wszystkie podejrzenia i spekulacje~!
Wyłączyłem laptopa i wstałem rozprostowując nogi. Kolana
strzyknęły mi przyjemnie i podążyłem do kuchni, gdzie moja córeczka coś
pichciła.
- Cześć Rikuś~!- cmoknąłem ją w czółko i usiadłem na blacie.
Dziewczyna zręcznie kroiła kurczaka i pilnowała gotującego
się ryżu.
- Gdzie Shizu- chan~?
- Powiedział, że idzie do kolegi.- uśmiechnęła się lekko,
ale wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Układa się wam~?- uśmiechnąłem się szeroko.
Ona zaprzestała jakichkolwiek czynności. Czy na serio
myślała, że utrzymają to przede mną w tajemnicy? To niemożliwe~! Ja się
wszystkiego dowiem~!
- Nie złościsz się?- szepnęła.
- A skąd~! Tylko nie mówcie tacie, ja też nie mam zamiaru. A
sam się ten pierwotniak nie domyśli~!
Rika uśmiechnęła się szeroko, porzuciła nóż i przytuliła się
do mnie.
- Dziękuję mamo.
- Nie masz za co dziękować~! Co to za okazja, że będzie taka
pyszna kolacja?
- Jak to jaka okazja?!- krzyknęła oburzona.- Zaręczyny!
Twoje i taty! To będzie czas tylko dla was, zmyję się do koleżanki.
- Uh, nie wiem, czy Edzio będzie umiał być romantyczny...-
zasmuciłem się teatralnie.
- Co Edzio?- mój ukochany wszedł do domu.
Zeskoczyłem z blatu i pobiegłem do chłopaka. Od razu
wskoczyłem na niego oplatając mu nogi na biodrach i ręce na szyi. Wyglądałem
troch jak mała małpka.
Czerwonowłosy złapał mnie za tyłek bym nie zlatywał i
pocałował mnie czuło.
- Varuś~! Rika nam robi kolację~!
[Var? Rika?]
Od Riki c.d Shizuo
Trochę się martwiłam o Shizo, no bo jak coś mu się stanie. Gdy doszliśmy do domu szybko puściłam jego rękę by tata nie zauważył. W środku siedział Izaya i coś sprawdzał w laptopie a taty nie było.
-Mamo zrobię dzisiaj kolację.- krzyknęłam do niej i poszłam do kuchni. Miałam mało czasu, otworzyłam lodówkę i sprawdziłam co mam. Chciałam zrobić kurczaka w pomarańczach i do tego ugotowane warzywa i ryż. A na deser upiekę tort truskawkowy.
-Shizu.- krzyknęłam, potrzebowałam go do zakupów. Słyszałam jak wychodzi z pokoju, ja za to szybko napisałam na karce co ma kupić.
-Coś się stało?- spojrzał na mnie, ja pokiwałam głową i podałam mu listę.
-Pójdź do sklepu i to kup.- spojrzał na kartkę i się uśmiechnął.
-Dobrze.- podszedł i pocałował mnie w policzek, ja jedynie zrobiłam się cała czerwona. Przygotowałam miejsce do pracy i nakryłam stół. Gdy Shizuo wrócił, od razu podał mi pakunki i wyszedł. Domyśliłam się że na to zlecenie. Ja za to siedziałam w kuchni i gotowałam.
<Izaya?>
-Mamo zrobię dzisiaj kolację.- krzyknęłam do niej i poszłam do kuchni. Miałam mało czasu, otworzyłam lodówkę i sprawdziłam co mam. Chciałam zrobić kurczaka w pomarańczach i do tego ugotowane warzywa i ryż. A na deser upiekę tort truskawkowy.
-Shizu.- krzyknęłam, potrzebowałam go do zakupów. Słyszałam jak wychodzi z pokoju, ja za to szybko napisałam na karce co ma kupić.
-Coś się stało?- spojrzał na mnie, ja pokiwałam głową i podałam mu listę.
-Pójdź do sklepu i to kup.- spojrzał na kartkę i się uśmiechnął.
-Dobrze.- podszedł i pocałował mnie w policzek, ja jedynie zrobiłam się cała czerwona. Przygotowałam miejsce do pracy i nakryłam stół. Gdy Shizuo wrócił, od razu podał mi pakunki i wyszedł. Domyśliłam się że na to zlecenie. Ja za to siedziałam w kuchni i gotowałam.
<Izaya?>
wtorek, 21 stycznia 2014
Od Ricco cd. Emily
Pocałowałem ponownie dziewczynę, dłońmi pieszcząc jej piersi. Mimo jej pozwolenia i ogromnego pożądania wahałem się nadal. A co jeżeli Emi będzie tego żałować? Tak o nią się martwiłem. To w końcu młoda dziewczyna, nie chciałem mieszać jej w życiu.
Emily najwyraźniej zniecierpliwiona popchnęła mnie i zmusiła bym położył się na plecach, po czym usiadła na mnie okrakiem.
- Niech to będzie dobry sen - wymruczała.
Uniosła biodra i pomagając sobie dłonią wpuściła mój członek do swojego wnętrza. Zaczęła poruszać się rytmicznie, najpierw powoli, później coraz szybciej. Czułem rosnące pożądanie, moje dłonie wciąż pieściły jej ciało, zaciskały się na piersiach, zjeżdżały ku pełnym biodrom, by znów wędrować w górę. Emi pojękiwała i oddychała ciężko. Przyciągnąłem ją do siebie, zmuszając by się pochyliłam i pocałowałem ją namiętnie. Mocno ścisnąłem w dłoniach jej pośladki, co wywołało u niej rozkoszny pomruk. Dziewczyna znów uniosła się i przyspieszyła. W pewnym momencie krzyknęła, a jej paznokcie wbiły się w mój tors. Poczułem, że lada moment dojdę.
- Emi.... - wymamrotałem i próbowałem powstrzymać ją, ale dziewczyna znów poruszyła biodrami odnajdując zgubiony na chwilę rytm.
Zacisnąłem wargi, szybkim ruchem przetoczyłem ją na plecy i wyszedłem z niej. W samą porę, bo z moich ust wydobył się stłumiony jęk i poczułem falę rozkoszy przechodzącą całe moje ciało. Upadłem na poduszkę, a dziewczyna objęła mnie mocno i wtuliła twarz w mój tors. Pogłaskałem ją po głowie i zdołałem jeszcze tylko narzucić nas kołdrą, po czym usnąłem.
<Emily? Pobudka?>
Emily najwyraźniej zniecierpliwiona popchnęła mnie i zmusiła bym położył się na plecach, po czym usiadła na mnie okrakiem.
- Niech to będzie dobry sen - wymruczała.
Uniosła biodra i pomagając sobie dłonią wpuściła mój członek do swojego wnętrza. Zaczęła poruszać się rytmicznie, najpierw powoli, później coraz szybciej. Czułem rosnące pożądanie, moje dłonie wciąż pieściły jej ciało, zaciskały się na piersiach, zjeżdżały ku pełnym biodrom, by znów wędrować w górę. Emi pojękiwała i oddychała ciężko. Przyciągnąłem ją do siebie, zmuszając by się pochyliłam i pocałowałem ją namiętnie. Mocno ścisnąłem w dłoniach jej pośladki, co wywołało u niej rozkoszny pomruk. Dziewczyna znów uniosła się i przyspieszyła. W pewnym momencie krzyknęła, a jej paznokcie wbiły się w mój tors. Poczułem, że lada moment dojdę.
- Emi.... - wymamrotałem i próbowałem powstrzymać ją, ale dziewczyna znów poruszyła biodrami odnajdując zgubiony na chwilę rytm.
Zacisnąłem wargi, szybkim ruchem przetoczyłem ją na plecy i wyszedłem z niej. W samą porę, bo z moich ust wydobył się stłumiony jęk i poczułem falę rozkoszy przechodzącą całe moje ciało. Upadłem na poduszkę, a dziewczyna objęła mnie mocno i wtuliła twarz w mój tors. Pogłaskałem ją po głowie i zdołałem jeszcze tylko narzucić nas kołdrą, po czym usnąłem.
<Emily? Pobudka?>
Od Law'a cd Xsawier'a
Uśmiechnąłem się szeroko i ruszyliśmy do samochodu.
Skupiałem się tylko na Xsawierze i dzięki temu nie czułem wstydu, a
przynajmniej czułem go o wiele mniej. Przy aucie przytuliłem się do demona,
który chyba nadal był w lekkim szoku przez to jak się zachowuję.
- Cieszę się, że jesteśmy razem.- cmoknąłem go w nos.
- Ja też skarbie, ale teraz decyduj gdzie idziemy.
- Mam ochotę na sushi.- wyjąłem mu kluczyki z kieszeni.- Tym
razem ja prowadzę i ja płacę.
- O nie.- złapał mnie za nadgarstek i ścisnął tak, że wypuściłem
kluczyki.- Ja prowadzę.
- No, ale...- zacząłem marudzić.- Mój samochodzik... Xsaw to
są tortury!
- Wolisz mnie, czy samochodzik?
- Ciebie.- skrzyżowałem ręce na piersiach i z nadąsaną miną
wsiadłem do środka.
Słyszałem jak Xsawier się zaśmiał, potem obszedł pojazd
dookoła i wsiadł na miejsce kierowcy. Co w tym niby takiego śmiesznego? Za nic
nie mogłem go rozgryźć i postanowiłem tego nie robić bo i tak nic z tego nie
wyjdzie. Rozsiadłem się na fotelu i zapiąłem pasy. Xsawier odpalił samochód i ruszył.
- No to jedziemy na randkę.- uśmiechnął się.
- Taak.- zacząłem bawić się swoją obrączką.
Boże! Jak to zajebiście brzmi, mam obrączkę, bo mam
narzeczonego.
Obkręcałem ją na palcu i dokładnie oglądałem, na prawdę mi
się podobała i jak stwierdził Xsawier, pasowała mi.
I wtedy przypomniała mi się ta sprawa która dręczyła mnie
jeszcze niedawno. W szpitalu, co wtedy Xsawier chciał mi powiedzieć? To było
ważne wnioskując po jego minie.
- Xsaw..- spojrzałem na niego.
- Co tam Traffy?
Ominąłem fakt, że nazwał mnie Traffy'm, już chciałem zadać
mu pytanie gdy zadzwonił mój telefon.
- Cholera... Poczekaj.- wyjąłem komórkę z kieszeni i
odebrałem ją.- Doktor Trafalgar Law, słucham.
- Hejka Traff.
- Nie nazywaj mnie tak ty czerwona pało.- warknąłem.- Czego
chcesz?
Kid zaśmiał się głośno po drugiej stronie telefonu.
- Chciałem się zapytać czy żyjesz, ale z tego co słyszę to
nic ci nie jest. Przyprowadzimy ci dzisiaj kogoś, dobra?
- Nie możesz jutro? Mam randkę.- mruknałem.
- Traff, ja cię lubię, wychowywaliśmy się razem, ale praca
to praca. Z tego co wiem to Xsawier już wie, że jesteś mafiozą.- nawet nie
chciało mi się dowiadywać skąd on to wie.- Wyrobicie się chyba do 21:00, nie?
Zerknąłem na Xsawiera, wiedziałem, że nie będzie mu to
pasować, ale nie miałem za bardzo innego wyboru i do tego było dopiero południe
więc chyba zdążymy wrócić na dwudziestą pierwszą do domu. Wynagrodzę mu to
jakoś.
- Dobra, niech ci będzie.
- Miło i mam nadzieję, że będziecie razem szczęśliwi.
Rozłączyłem się i schowałem telefon spowrotem do kieszeni.
- Co tam?- zaciekawił się.
- Później ci powiem, teraz ja mam pytanie.- uśmiechnąłem się
lekko i znów dotknąlem obrączki, tak się z niej cieszyłem..- Pamiętasz jak
przyszedłeś po mnie do szpitala? Co mi chiałeś powiedzieć? Bo po tym jak ci
powiedziałem, że musimy się przeprowadzić to zrezygnowałeś z powiedzena mi
tego.
[Xsawier?]
Od Emily cd Ricco
Kolejny dziwny sen. Tym razem dotyczył Ricco. Jakimś cudem znalazłam się z nim w jednym łóżku. Zaczęliśmy się całować. Ale to było nic. Jak Ricco zaczął pieścić moje sutki to cała drżałam. Ten sen był tak realistyczny... czułam jakby robił to naprawdę. Czy ten jeden pocałunek naprawdę tak na mnie podziałał? Aż tak go pragnę? Jęknęłam cicho gdy jego zimne dłonie znalazły się na moich pośladkach. Miał łatwy dostęp do mnie, bo miałam na sobie tylko cienkie dresowe spodnie. Mężczyzna zaczął zjeżdżać coraz niżej. Potem przewrócił mnie na łózko, a sam pochylił się nade mną. Czułam jego gorący oddech na swoim ciele. Na serio go czułam! Pomimo, że to sen! Schylił się nade mną i pocałował namiętnie. Oddałam pocałunek czując każdy jego ruch i rosnące pożądanie. Powoli, nie przestając mnie całować, zsunął ze mnie spodnie. Po chwili oderwał się od moich ust i spojrzał niepewnie jakby prosił o pozwolenie. ~*Przecież to tylko sen*~ pomyślałam i pokiwałam z uśmiechem głową.
<Ricco?>
<Ricco?>
Od Xsawier'a cd Law'a
- To wspaniale. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się. - W takim razie poczekaj na zewnątrz, a ja zapłacę. - Mężczyzna bez mrugnięcia okiem wyszedł na zewnątrz, a ja podszedłem z obrączką do lady.
- Dzięki Nene... - wymamrotałem w czasie płacenia. - To dla niego wstydliwy temat. Bardzo mi pomogłaś. - Posłałem dziewczynie szczery uśmiech.
- Nie ma sprawy... - Wzięła ode mnie katę i włożyła do czytnika. - Jest słodki... i przystojny... gdyby nie fakt, że mam już partnerkę to sama bym na niego zapolowała.
- Łapy precz. - warknąłem. - I nie polowałem... tym razem nie. - Wyszedłem ze sklepu. Przed drzwiami czekał na mnie Law. Ku mojemu zdziwieniu od razu do mnie podszedł i złapał mnie za rękę. NA początku spojrzałem na niego dziwnie, ale potem uśmiechnąłem się. Nene była lekarstwem na wszystko... no... nie na wszystko.
- To gdzie teraz idziemy? Do domu, czy gdzie indziej? - Zapytałem wsuwając obrączkę na jeden z jego palców. - Wygląda niesamowicie... - podsumowałem.
<Law?>
- Dzięki Nene... - wymamrotałem w czasie płacenia. - To dla niego wstydliwy temat. Bardzo mi pomogłaś. - Posłałem dziewczynie szczery uśmiech.
- Nie ma sprawy... - Wzięła ode mnie katę i włożyła do czytnika. - Jest słodki... i przystojny... gdyby nie fakt, że mam już partnerkę to sama bym na niego zapolowała.
- Łapy precz. - warknąłem. - I nie polowałem... tym razem nie. - Wyszedłem ze sklepu. Przed drzwiami czekał na mnie Law. Ku mojemu zdziwieniu od razu do mnie podszedł i złapał mnie za rękę. NA początku spojrzałem na niego dziwnie, ale potem uśmiechnąłem się. Nene była lekarstwem na wszystko... no... nie na wszystko.
- To gdzie teraz idziemy? Do domu, czy gdzie indziej? - Zapytałem wsuwając obrączkę na jeden z jego palców. - Wygląda niesamowicie... - podsumowałem.
<Law?>
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Od Shizuo c.d Riki
- Tak, ja ciebie też.- pocałowałem ją w czubek głowy.- Co
teraz masz?
- Japoński.
- Odprowadzę cię.- uśmiechnąłem się i tak też uczyniłem.
Gdy siedziałem na lekcji biologi, to wręcz cały czas o niej
myślałem. Jest moją dziewczyną, ale nadal też siostrą. I dobrze czuję się z
tym, że mówię jej "kocham cię", bo to bardzo fajne słowo. A do tego
Rika jest taka ładna...
Może nie skupiałem się na paplaninie nauczycielki, ale
dokładnie słyszałem co mówią uczniowie. Siedziałem na końcu więc te dźwięki jakoś
same tu przylatywały.
Chłopcy głównie gadali o jakiś grach i obstawiali się czy
dzisiaj coś w szkole rozwalę. W ogóle ostatnio przez okno wyleciało krzesło,
ale to dlatego, że pewien szczyl mnie wkurwił.
Wracając do tematu, dziewczyny gadały tylko o mnie i o Rice.
Paplały, że jestem przystojny, umięśniony i takie tam, ale mówiły też, że Rika
to podła suka i, że nie oddadzą mnie tak łatwo.
Zaśmiałem się cicho, przecież ja już jestem jej chłopakiem,
a poza tym ją wychował Izaya Orihara i Edvard Herlay, żadna dziewczyna nie ma z
nią szans.
Lekcje ciągnęły się w nieskończoność, a na każdej przerwie
siedzieliśmy sobie z Riką na dachu, na barierce. Byliśmy do siebie przytuleni i
rozmawialiśmy wesoło śmiejąc się co jakiś czas.
W końcu lekcje się skończyły i ruszyliśmy do domu. Wyjąłem z
kieszeni papierosy i od razu jednego zapaliłem.
- Zamierzasz dzisiaj iść na zlecenie?- zapytała obejmując
moją rękę.
- Tak, ale bez taty.
- Co?!- krzyknęła.
- Uspokój się, nic mi się nie stanie, mieliśmy zrobić im
dzisiaj kolację, pamiętasz? I wypytać o ślub.
- Pamiętam, ale nigdzie nie pójdziesz! Zostaniesz ze mną!
- Rika, będzie dobrze, spisałem sobie kiedyś kilka numerów z
telefonu taty. Dzwoniłem do jednego gościa i ma dla mnie zlecenie. Rodzice będą
zajęci kolacją, a ja spokojnie załatwię co mam załatwić i zdobędę kasę. Potem
kupię ci co chcesz.
[Rika?]
Od Riki c.d Shizuo
Myślałam, że zemdleję w jego ramionach. Jego pocałunek był
przepełniony czułością, delikatnością i miłością. Miałam mętlik w głowie,
jednak to uczucie nie było jednak istotne. Czułam, że Shizuo trochę się
rozluźnił, zawsze był taki spięty.
- Dobrze, ale wiesz że Izaya się szybko dowie.- wyszeptałam.
- Wiem, ale on zrozumie.- powiedział pocieszycielko. Ja
jedynie zaczęłam płakać.- Rika? Co się stało?- Shizuo chyba się przestraszył,
że coś mi zrobił.
- To ze szczęścia, nie mogę w to uwierzyć...że my, że ty. Czuję
jakby to był cudowny sen.- jęknęłam cicho. On jedynie się do mnie ciepło
uśmiechnął i mocno przytulił.
- To nie sen, tylko rzeczywistość.- na dowód mnie pocałował.
Włożył do środka swój język i tańczył z moim. Po chwili dał
mi odetchnąć. Jest w tym, dobry.
- Kocham cię, najbardziej na świecie.- wyszeptałam. Czułam
jak jestem cała czerwona, nagle zadzwonił dzwonek.
<Shizuo?>
Od Ricco cd. Emily
Byłem dość zaskoczony zachowaniem Emily. Ale i intrygowało mnie to. Była nieprzewidywalna jak nawałnica.
Podreptałem w stronę łóżka, rozebrałem się do bokserek i położyłem. Byłem zmęczony więc usnąłem dość szybko. Obudziły mnie czyjeś dłonie oplatające się wokół mojego torsu.
- Emi? - zapytałem.
Dziewczyna leżała wtulona we mnie. Początkowo myślałem, że lunatykuje, ale spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma, podciągnęła się i pocałowała mnie. Oderwałem się od niej i przesunąłem na łóżku próbując wyplątać z jej objęć.
- Emily, proszę... Nie powinniśmy... - nie dokończyłem bo usiadała na mnie okrakiem i pocałowała mnie żarliwie.
- Ale ja chcę - wymruczała mi do ucha.
Tego było już dla mnie za wiele. Facet, jakkolwiek poukładany zawsze zostanie facetem, a ja bardzo pragnąłem tej granatowowłosej dziewczyny, która budziła we mnie to wszystko co dawno uśpiłem. Moja dłonie powędrowały pod jej koszulkę, gładząc nagie plecy. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie, z siłą oddając kolejne pocałunki. Zdjąłem z niej górę od pidżamy i odsłoniłem jej pełny, kształtny biust. Usiadłem i nachyliłem się nad wciąż siedzącą na mnie okrakiem dziewczyną. Pieściłem jej szyją, po czym zjechałam niżej ku prężącym się piersiom. Usta zaciskałem na małej, różowiutkiej brodawce, a Emi zadrżała i jęknęła. Moje dłonie wciąż badały jej ciało zsuwając się w dół jej pleców i wślizgując w luźne spodnie.
<Emily?>
Podreptałem w stronę łóżka, rozebrałem się do bokserek i położyłem. Byłem zmęczony więc usnąłem dość szybko. Obudziły mnie czyjeś dłonie oplatające się wokół mojego torsu.
- Emi? - zapytałem.
Dziewczyna leżała wtulona we mnie. Początkowo myślałem, że lunatykuje, ale spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma, podciągnęła się i pocałowała mnie. Oderwałem się od niej i przesunąłem na łóżku próbując wyplątać z jej objęć.
- Emily, proszę... Nie powinniśmy... - nie dokończyłem bo usiadała na mnie okrakiem i pocałowała mnie żarliwie.
- Ale ja chcę - wymruczała mi do ucha.
Tego było już dla mnie za wiele. Facet, jakkolwiek poukładany zawsze zostanie facetem, a ja bardzo pragnąłem tej granatowowłosej dziewczyny, która budziła we mnie to wszystko co dawno uśpiłem. Moja dłonie powędrowały pod jej koszulkę, gładząc nagie plecy. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie, z siłą oddając kolejne pocałunki. Zdjąłem z niej górę od pidżamy i odsłoniłem jej pełny, kształtny biust. Usiadłem i nachyliłem się nad wciąż siedzącą na mnie okrakiem dziewczyną. Pieściłem jej szyją, po czym zjechałam niżej ku prężącym się piersiom. Usta zaciskałem na małej, różowiutkiej brodawce, a Emi zadrżała i jęknęła. Moje dłonie wciąż badały jej ciało zsuwając się w dół jej pleców i wślizgując w luźne spodnie.
<Emily?>
Od Emily cd Ricco
Z każdą chwilą coraz bardziej mi się podobał. Był miły, dojrzały i miał bardzo ciekawe hobby. Czytanie romansów. Może to i dziwne jak na faceta powyżej...eee... 40? Ale w pewnym sensie słodkie. Do tego nic nie mówił o tym co się wydarzyło. Wiedziałam, że ukrywa co czuje, ale nie chciałam nic mówić. Musiał mieć już styczność z takim rodzajem magii...
- Zostaniesz na noc? - zapytałam nagle i odstawiłam pusty kubek po herbacie.
- Nie chcę sie narzucać... - zaczął.
- Nie, nie! To nie problem! Jest już późno, a nie chcę też zostawać sama...
- Rozumiem... w takim razie zostanę. Rano idziesz do biblioteki?
- Około dwunastej. Wcześniej muszę na chwilę wyjść. Ale możemy rano zjeść razem śniadanie. - Uśmiechnęłam się. Czułam się dziwnie. w ogóle go nie znałam... ale jakoś tak... ufałam mu. To było dziwne uczucie. W ciągu jednego wieczora uciekła ze mnie cała nienawiść do świata.
- Wolisz spać na kanapie, czy w łóżku?
- Zajmę kanapę. - odpowiedział.
- Jesteś pewny? Może i jest duża, ale mniejsza od ciebie.
- Tak. - Spojrzałam na niego gniewnie.
- Nie. Śpisz w łóżku. - Odeszłam nim zdążył coś powiedzieć. Odstawiłam kubki do zlewu, a potem poszłam przygotować łóżko i wziąć sobie jakiś pledzik do przykrycia. Jak wszytsko juz skoćńzyłam wróciłam do Ricco.
- Wszystko już gotowe. - Mężczyzna wstał.
- Wole jednak spać tutaj. - Podszedł do mnie.
- Nie ma mowy! Idź już tam! - Powiedziałam popychając go w stronę sypialni.
- A i... jest mały szczegół... - Zaczęłam. - Często lunatykuje w nocy, więc jak coś będzie spadać, lub obijać się to nie masz się czym przejmować. To tylko ja. - Powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi od pokoju przed nosem. Szybko przebrałam się w piżamę, która składała się z krótkiego podkoszulka i spodni od dresów. Położyłam się na kanapie i przykryłam cienkim pledem.
~~W nocy~~
Śniło mi się, że wstaje i zaczynam chodzić po domu. Na początku chodziłam bez celu, ale potem skierowałam się do swojej sypialni. Nie do końca wiedziałam, dlaczego nie było mnie tam na początku, ale sny często są pokręcone, więc nie przejmowałam się tym. Weszłam do pokoju i od razu podeszłam do łóżka. Położyłam się i przytuliłam do czegoś twardego, ale jednocześnie bardzo ciepłego. Potem zasnęłam we śnie.
<Ricco?>
- Zostaniesz na noc? - zapytałam nagle i odstawiłam pusty kubek po herbacie.
- Nie chcę sie narzucać... - zaczął.
- Nie, nie! To nie problem! Jest już późno, a nie chcę też zostawać sama...
- Rozumiem... w takim razie zostanę. Rano idziesz do biblioteki?
- Około dwunastej. Wcześniej muszę na chwilę wyjść. Ale możemy rano zjeść razem śniadanie. - Uśmiechnęłam się. Czułam się dziwnie. w ogóle go nie znałam... ale jakoś tak... ufałam mu. To było dziwne uczucie. W ciągu jednego wieczora uciekła ze mnie cała nienawiść do świata.
- Wolisz spać na kanapie, czy w łóżku?
- Zajmę kanapę. - odpowiedział.
- Jesteś pewny? Może i jest duża, ale mniejsza od ciebie.
- Tak. - Spojrzałam na niego gniewnie.
- Nie. Śpisz w łóżku. - Odeszłam nim zdążył coś powiedzieć. Odstawiłam kubki do zlewu, a potem poszłam przygotować łóżko i wziąć sobie jakiś pledzik do przykrycia. Jak wszytsko juz skoćńzyłam wróciłam do Ricco.
- Wszystko już gotowe. - Mężczyzna wstał.
- Wole jednak spać tutaj. - Podszedł do mnie.
- Nie ma mowy! Idź już tam! - Powiedziałam popychając go w stronę sypialni.
- A i... jest mały szczegół... - Zaczęłam. - Często lunatykuje w nocy, więc jak coś będzie spadać, lub obijać się to nie masz się czym przejmować. To tylko ja. - Powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi od pokoju przed nosem. Szybko przebrałam się w piżamę, która składała się z krótkiego podkoszulka i spodni od dresów. Położyłam się na kanapie i przykryłam cienkim pledem.
~~W nocy~~
Śniło mi się, że wstaje i zaczynam chodzić po domu. Na początku chodziłam bez celu, ale potem skierowałam się do swojej sypialni. Nie do końca wiedziałam, dlaczego nie było mnie tam na początku, ale sny często są pokręcone, więc nie przejmowałam się tym. Weszłam do pokoju i od razu podeszłam do łóżka. Położyłam się i przytuliłam do czegoś twardego, ale jednocześnie bardzo ciepłego. Potem zasnęłam we śnie.
<Ricco?>
Od Law'a cd Xsawier'a
To tak dziwnie brzmiało i równie dziwnie się czułem.
Kochałem Xsawiera i cieszyłem się, że jest moim narzeczonym, ale jakoś tak...
Wstydziłem się no! On jest moim pierwszym chłopakiem i mam prawo!
Chłopak wciągnął mnie do sklepu. Wszędzie było pełno gablot
z biżuterią męską jak i damską. To było przytłaczające. Ale skoro nieswojo się
czuje podczas kupowania pierścionka to co będzie na ślubie? Jeśli w ogóle ten
ślub się odbędzie, bo zawsze możemy przystanąć tylko na oświadczynach. Dobrze,
że chociaż nie było tam innych klientów.
Poczułem jak demon ciągnie mnie do sprzedawczyni, nie
opierałem się bo to by dziwnie wyglądało, jednak moja mina mówiła sama za
siebie.
Kobieta stojąca za przeszkolonym kontuarem miała długie
brązowe włosy spięte w kok i wielki uśmiech na twarzy. Była ładna, ale
rozpoznałem, że na pewno robiła korektę nosa i powiększenie ust.
- Dzień dobry!- powiedziała entuzjastycznie.- Pomóc w czymś?
- Tak.- demon się uśmiechnął.- Chcemy wybrać pierścionek
zaręczynowy.
- To cudownie, gratuluję panu! Mam nadzieję, że będziecie z
narzeczoną szczęśliwi!
- O tak na pewno będziemy szczęśliwi.- uśmiechnąłem się,
przyciągnął do siebie i pocałował w policzek.- Prosimy coś dla mężczyzn.
- Rozumiem i przepraszam za pomyłkę. Proszę tam.
Dziewczyna wskazała jedną z gablot. Podeszliśmy tam i
przyjrzałem się obrączkom. Wszystkie były ładne, ale nie mogłem się jakoś
zdecydować. Byłem za bardzo spięty, a dłoń Xsawiera na moim tyłku mi nie
pomagała.
- Widzę, że się pan krępuje.- uśmiechnęła się kobieta.-
Rozumiem pana, jestem lesbijką i dokładnie wiem jak to jest.
- Tak?- spojrzałem na nią, wieść o tym, że jest lesbijką
jakoś pomogła mi się przełamać.- I jak pani się pozbyła wstydu?
- Po prostu skupiłam się na miłości.
Uśmiechnąłem się do niej i skierowałem z powrotem wzrok na
pierścionki. Tak, ona miała rację, wystarczy skupić się na miłości i osobie
którą się kocha. A ja kocham Xsawiera, mojego demona. A jeśli komuś to nie
pasuję to własnoręcznie wypruję mu flaki bez znieczulenia.
- Podoba ci się któryś?- Xsaw mruknął mi do ucha a ja
zadrżałem, to był akurat odruch bezwarunkowy.
- Tak, tamten mi się podoba.- wskazałem na srebrną obrączkę,
była troszkę szersza i grubsza niż taka przeciętna, a przez jej środek
przechodziły ładne czarne zdobienia. Trochę przypominała tą z witryny lecz nie
były takie same.
Sprzedawczyni wyjęła ją z gabloty i podała ją nam do
bliższego obejrzenia.
- I jak?
- Tak, chcę tą.- uśmiechnąłem się.
[Xsaw?]
Od Nuan'a cd. Eriki
Chciałem ją powstrzymać, bardzo chciałem, ale moja silna wola odpłynęła w nicość z całą resztą rozsądku, gdy jej język i usta pieściły mojego członka. To jaka była delikatna i ostrożna, a przy tym sprawiało mi to nieziemską przyjemność. Zamruczałem jak kot czując rosnące pożądanie. Każdy jej ruch sprawiał, że kolejny impuls rozchodził się po moim ciele, ale kiedy poczułem, że już niedługo dojdę odsunąłem ją od siebie. Na, aż tyle nie chciałem jej pozwolić, nie mogłem...
- Zmień się - wymruczałem kładąc ją na piasku.
Zrobiła o co prosiłem i po chwili leżałem między jej pełnymi udami całując ją namiętnie. Uwielbiałem ją w każdym najmniejszym calu. Jej smak, głos, to jak jej dłonie wędrowały po moim ciele jakby nie do końca pewne tego co robiły, jej uda, które drżały delikatnie gdy wsuwałem się w nią powoli. Dlaczego tak na mnie działała? Co w niej takiego było? Nie mam pojęcia, ale nie chciałem, żeby to się zmieniało. Przy niej czułem się szczęśliwy, żywy. Była jak słońce, moje słońce, które rozgrzewało mnie od środka.
Eri krzyknęła, a w końcu i ja do niej dołączyłem. Osunąłem się na mokry piach, a dziewczyna zawisłą nade mną spoglądając na mnie.
- O czym myślisz? - zapytałem.
- O niczym konkretnym - powiedziała po chwili i wstała.
Erika ubrała się, ja jedynie mignąłem i ruszyliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę.
- A i..... - zaczęła. - Jest jeszcze jeden mały szczegół związany z tym, kim jestem..
- Mianowicie?
- Ciąża u syren trwa trzy miesiące...
- Co?! - zawołałem i nie do końca kontrolowanie nadepnąłem na pedał hamulca.
No ładnie, nie dość, że nie do końca oswoiłem się z myślą, że zostanę ojcem, to jeszcze okazało się, że wszystko będzie działo się w tempie ekspresowym.
Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną. Potarłem nerwowo kark.
- No cóż to dość.... szokujące, ale... Jakoś to będzie, prawda? - zapytałem, bo sam do końca nie byłem pewien.
W życiu nigdy nawet nie trzymałem dziecka na rękach, a co dopiero noworodka. Nie mówiąc już o tym, że miałem o nich dość skromną wiedzę, a na domiar złego nasze dziecko miało być... no cóż dość dziwną krzyżówką genetyczną. Nie miałem pojęcia jakie moce będzie posiadać, bo jeżeli będzie mogło się dematerializować to może być ogromny problem.
- Słuchaj, ja... gubię się w tym wszystkim, ale zrobię wszystko, żeby... żeby ci pomóc, żeby to wszystko jakoś się poukładało. Jakoś sobie damy radę - powiedziałem obejmując ją i całując we włosy.
<Erika?>
- Zmień się - wymruczałem kładąc ją na piasku.
Zrobiła o co prosiłem i po chwili leżałem między jej pełnymi udami całując ją namiętnie. Uwielbiałem ją w każdym najmniejszym calu. Jej smak, głos, to jak jej dłonie wędrowały po moim ciele jakby nie do końca pewne tego co robiły, jej uda, które drżały delikatnie gdy wsuwałem się w nią powoli. Dlaczego tak na mnie działała? Co w niej takiego było? Nie mam pojęcia, ale nie chciałem, żeby to się zmieniało. Przy niej czułem się szczęśliwy, żywy. Była jak słońce, moje słońce, które rozgrzewało mnie od środka.
Eri krzyknęła, a w końcu i ja do niej dołączyłem. Osunąłem się na mokry piach, a dziewczyna zawisłą nade mną spoglądając na mnie.
- O czym myślisz? - zapytałem.
- O niczym konkretnym - powiedziała po chwili i wstała.
Erika ubrała się, ja jedynie mignąłem i ruszyliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę.
- A i..... - zaczęła. - Jest jeszcze jeden mały szczegół związany z tym, kim jestem..
- Mianowicie?
- Ciąża u syren trwa trzy miesiące...
- Co?! - zawołałem i nie do końca kontrolowanie nadepnąłem na pedał hamulca.
No ładnie, nie dość, że nie do końca oswoiłem się z myślą, że zostanę ojcem, to jeszcze okazało się, że wszystko będzie działo się w tempie ekspresowym.
Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną. Potarłem nerwowo kark.
- No cóż to dość.... szokujące, ale... Jakoś to będzie, prawda? - zapytałem, bo sam do końca nie byłem pewien.
W życiu nigdy nawet nie trzymałem dziecka na rękach, a co dopiero noworodka. Nie mówiąc już o tym, że miałem o nich dość skromną wiedzę, a na domiar złego nasze dziecko miało być... no cóż dość dziwną krzyżówką genetyczną. Nie miałem pojęcia jakie moce będzie posiadać, bo jeżeli będzie mogło się dematerializować to może być ogromny problem.
- Słuchaj, ja... gubię się w tym wszystkim, ale zrobię wszystko, żeby... żeby ci pomóc, żeby to wszystko jakoś się poukładało. Jakoś sobie damy radę - powiedziałem obejmując ją i całując we włosy.
<Erika?>
Od Shizuo c.d Riki
Spojrzałem zdziwiony na siostrę, niby domyślałem się, że coś
do mnie czuje, ale gdy usłyszałem to co powiedziała to wręcz zdrętwiałem.
Stałem jak wryty. Dlaczego akurat we mnie? Dlaczego w Tokijskiej Bestii?
- Rika-chan, jakiej zazdrości...?- dlaczego ja dalej
ciągnąłem ten temat?
- Normalnej! Jestem zazdrosna gdy te wszystkie baby się koło
ciebie kręcą!
- Ale ja nawet nie zwracam na nie uwagi, są mi obojętne.-
mruknąłem.- Same za mną łażą.
- To dlaczego się tak dajesz?!
- A co mam im zrobić?!- krzyknąłem i zacisnąłem dłonie w
pięści.- Może je zabije, co? Albo zrzucę je z dachu! Mówiłem im, że mają za mną
nie łazić, ale one dalej swoje!
Byłem wkurwiony, ręce mi się trzęsły i nie wiedziałem co
robić. Boże co się ze mną dzieje?! My nie możemy być przecież razem! A gdyby
spróbować? Gdyby tak... Przecież ona mi się podoba, czuję do niej coś
szczególnego i nie będziemy łamać prawa bo nie jesteśmy spokrewnieni.
Zbliżyłem się do niej, dotknąłem lekko jej karku i zbliżyłem
do siebie. Musiałem trochę nachylić głowę by nasze usta się złączyły, ale w
końcu ją pocałowałem. Delikatnie i czule by nic jej przypadkiem nie zrobić.
Czułem ja cała się rozluźnia i wręcz tonie w moich objęciach. W końcu
przerwałem pocałunek i spojrzałem w jej rozkojarzone oczy.
- Możemy spróbować, ale, nie mówmy nic rodzicom.
[Rika?]
Od Xsawier'a cd Law'a
- Ostatnio ty prowadziłeś. Teraz moja kolej. - uśmiechnąłem się zadziornie i wyszedłem z budynku. Przed nim stała piękna fura mojego narzeczonego. Matko! Jak to piękne brzmi! Cieszyłem się jak małolata, ale nie przejmowałem się tym. W końcu mógł się nie zgodzić... ale i tak dalej bym z nim był~! Wsiadłem do wozu od strony kierowcy. Law usiadł na miejscu pasażera trochę naburmuszony. Nachyliłem się i pocałowałem go w policzek, żeby się trochę rozweselił. Udało się. Na jego twarzy zagościł słodki, aczkolwiek mało widoczny uśmieszek. włożyłem kluczyk do stacyjki i odpaliłem samochód. Od razu zacząłem się cieszyć wspaniałym dźwiękiem w uszach jaki wydawał silnik auta. Ruszyłem z uśmiechem na twarzy.
~~Póżniej~~
- Który ci się podoba? - zapytałem Law'a stojąc przed witryna sklepu jubilerskiego. Patrzyliśmy na dwie męskie obrączki. Jedna była gładka, złota i prosta, a druga srebrna i z delikatnymi grawerami.
- Nie wiem... - odpowiedział, a ja złapałem go za rękę i poprowadziłem w stronę wejścia.
- Może nam coś doradzą. - Powiedziałem.
- Nie! To... dziwne... - powiedział Law i spojrzał na nasze splecione ręce. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Czemu? Wstydzisz się?
- T-tak... - wymamrotał i spuścił wzrok. Błyskawicznie złapałem go w ramiona i przyciągnąłem do siebie. Law próbował mnie odepchnąć, ale nie pozwoliłem mu na to. Pocałowałem go delikatnie w szyje, co wzbudziło ciekawość przechodniów. potem językiem powędrowałem trochę wyżej. Ciało Law'a zadrżało.
- Xsaw... - wyjąkał.
- Kocham cie. - Powiedziałem przegryzając jego płatek uszny. - A teraz chodźmy wybrać ci obrączkę, dobrze?
<Law?>
~~Póżniej~~
- Który ci się podoba? - zapytałem Law'a stojąc przed witryna sklepu jubilerskiego. Patrzyliśmy na dwie męskie obrączki. Jedna była gładka, złota i prosta, a druga srebrna i z delikatnymi grawerami.
- Nie wiem... - odpowiedział, a ja złapałem go za rękę i poprowadziłem w stronę wejścia.
- Może nam coś doradzą. - Powiedziałem.
- Nie! To... dziwne... - powiedział Law i spojrzał na nasze splecione ręce. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Czemu? Wstydzisz się?
- T-tak... - wymamrotał i spuścił wzrok. Błyskawicznie złapałem go w ramiona i przyciągnąłem do siebie. Law próbował mnie odepchnąć, ale nie pozwoliłem mu na to. Pocałowałem go delikatnie w szyje, co wzbudziło ciekawość przechodniów. potem językiem powędrowałem trochę wyżej. Ciało Law'a zadrżało.
- Xsaw... - wyjąkał.
- Kocham cie. - Powiedziałem przegryzając jego płatek uszny. - A teraz chodźmy wybrać ci obrączkę, dobrze?
<Law?>
Od Riki c.d Shizuo
Na całe szczęście nie wyszło nic na jaw. W szkole jak zawsze
otoczyły mnie koleżanki, w klasie było fajnie wszyscy o czymś gadali. Ja
usiadłam w ostatniej ławce przy oknie. Starałam się skupić na lekcji jednak
cały czas myślałam o Shizuo. Gdy przerwa wreszcie nadeszła, pobiegłam na dwór
poszukać braciszka. Jak zawsze wokół niego było strasznie dużo dziewczyn. Aż zrobiłam
się czerwona że złości. Dlaczego on tak łatwo im się daję? Podeszłam bliżej
grupki. Próbowałam się do niego przebić jednak na marne. Nikt w szkole nie
wiedział że jesteśmy rodzeństwem.
- Ej łapy precz od mojego Shizuo!- krzyknęłam. Wszyscy na
mnie spojrzeli
- Rika?- powiedział Shizuo. Ja jedynie do niego podeszłam i
chwyciłam za rękę.
- On jest mój!- krzyknęłam i zaciągnęłam go na dach.
Wreszcie go puściłam.
- Co ty robisz?- warknał.
- Jak możesz! Masz mnie, nie śliń się do nich! Jesteś mój.
Mam dość tej zazdrości!- krzyknęłam i w ten sposób się pewnie dowiedział że go
kocham, ale nie jak brata.
<Shizuo?>
Od Shizuo c.d Riki
- Mam prośbę siostrzyczko.- mruknąłem.
- Jaką?- jej głos był bardzo niepewny jakby coś
przeskrobała, tylko nie wiedziałem co i nie miałem zamiaru do tego dochodzić,
bo mogłoby mnie to nieźle wkurwić.
- Nie przyłaź do mnie w nocy, jak chcesz to mogę ci kupić
pluszaka, ale ja nim nie zostanę.
- Shizu-chan i wierzysz, że się na to zgodzę?- uśmiechnęła
się i przytuliła do mnie.
- Nie.- szepnąłem zrezygnowany.- Idziemy do szkoły.
Wyszliśmy z mieszkania, zamknęliśmy je na klucz i poszliśmy
w stronę naszego liceum. Nie lubiłem szkoły bo tam było pełno zasad których i
tak nie przestrzegałem, najbardziej irytujące były mundurki, nie wyglądałem w
nich groźnie, a wręcz przypominałem pajaca. Chociaż to może lepiej bo mało kto
od razu mnie rozpoznaje.
Po drodze weszliśmy jeszcze do sklepu i kupiłem dwie paczki
papierosów. Rika coś tam ględziła pod nosem na ten temat, ale zignorowałem to i
od razu zapaliłem jednego. Musiałem poczuć ten gorzki smak nikotyny.
Gdy weszliśmy na teren szkoły to od razu go zgasiłem i
poszliśmy na lekcje, bo dzwonek już zabrzmiał.
Pierwszą miałem matmę na której śmiertelnie się nudziłem i
nie słuchałem nauczycielki. Nie byłem debilem i wszystko dobrze umiałem, byłem
jednym z najlepiej uczących się uczniów w klasie, a nauczycielka nie zwracała
mi uwagi bo po prostu się mnie bała. Każdy dokładnie wiedział co się może stać
gdy się zdenerwuję.
Patrzyłem na tablicę pokrytą kredą i myślałem o Rice i
czasem o rodzicach.
[Rika?]
Od Eri cd Nuan'a
Czułam się zupełnie inaczej niż jako człowiek. Znaczy moje ciało było rozpalone i czułam niesamowita przyjemność, ale czułam, że coś jest nie tak. Moje ciało od razu niezwykle się spięło, a łuski jakby wygięły do góry. Nuan wychrypiał moje imię, a ja zorientowałam się, że robię mu krzywdę. Szybko wypuściłam go ze swojego wnętrza. Mężczyzna opadł do wody. Szybko znalazłam się o jego boku.
- Przepraszam! My... syreny jesteśmy bardzo brutalne podczas seksu... zawsze kaleczymy swoich partnerów. - powiedziałam szybko pochylając się nad nim. Nie wiedziałam co zrobić. Jego członek był czerwony i lekko opuchnięty.
- Nie mogłaś mi tego wcześniej powiedzieć!?
- Nie dałeś mi dojść do głosu! Gdyby nie twoje zapędy seksualne to nic by się nie stało... - wymamrotałam cicho. Nuan prychnął, a ja spojrzałam mu w oczy.
- Boli cie?
- Już mniej, ale trochę tak. - Nagle coś mi wpadło do głowy. Wiedziałam, że jemu na pewno się to nie spodoba, ale nie miałam innego wyboru. podciągnęłam się lekko na rękach i pocałowałam go lekko w usta.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj już...
- Nie za to... - westchnęłam cicho. - Za to. - Szybko zniżyłam się do dołu i wzięłam w dłonie jego obrzmiałego członka.
- Eri! Nie! - warknął, ale go nie słuchałam. Błyskawicznie wzięłam go do buzi i zaczęłam pieścić go językiem. Był smaczny i ledwo mieścił mi się w buzi. Nigdy tego nie robiłam, ale chyba Nuan'owi sie podobało.
- Eri... - jęknął, chcąc po raz kolejny zaprzestać moich działań. - przestań. - Przerwałam na chwilę.
- Nie. Przynosi ci to ulgę, więc chce to zrobić. - Powiedziałam i wróciłam do zabawy z jego członkiem.
<Nuan?>
- Przepraszam! My... syreny jesteśmy bardzo brutalne podczas seksu... zawsze kaleczymy swoich partnerów. - powiedziałam szybko pochylając się nad nim. Nie wiedziałam co zrobić. Jego członek był czerwony i lekko opuchnięty.
- Nie mogłaś mi tego wcześniej powiedzieć!?
- Nie dałeś mi dojść do głosu! Gdyby nie twoje zapędy seksualne to nic by się nie stało... - wymamrotałam cicho. Nuan prychnął, a ja spojrzałam mu w oczy.
- Boli cie?
- Już mniej, ale trochę tak. - Nagle coś mi wpadło do głowy. Wiedziałam, że jemu na pewno się to nie spodoba, ale nie miałam innego wyboru. podciągnęłam się lekko na rękach i pocałowałam go lekko w usta.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj już...
- Nie za to... - westchnęłam cicho. - Za to. - Szybko zniżyłam się do dołu i wzięłam w dłonie jego obrzmiałego członka.
- Eri! Nie! - warknął, ale go nie słuchałam. Błyskawicznie wzięłam go do buzi i zaczęłam pieścić go językiem. Był smaczny i ledwo mieścił mi się w buzi. Nigdy tego nie robiłam, ale chyba Nuan'owi sie podobało.
- Eri... - jęknął, chcąc po raz kolejny zaprzestać moich działań. - przestań. - Przerwałam na chwilę.
- Nie. Przynosi ci to ulgę, więc chce to zrobić. - Powiedziałam i wróciłam do zabawy z jego członkiem.
<Nuan?>
Od Riki c.d Shizuo
Było mi tak dobrze że bardzo szybko zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia, niestety ale trzeba iść do szkoły. Spojrzałam jak Shizuo śpi, był taki słodki. Mogłam wykorzystać że śpi, zbliżyłam się do jego ust i delikatnie musnęłam. Szybko wstałam i uciekłam do pokoju przyszykować się. Serce biło mi jak szalone. Gdy wreszcie byłam gotowa, zeszłam na dół. Rodziców nadal nie było. Pewnie postanowili zostać na noc w hotelu i to dobrze. Shizuo siedział na dole i dokończał śniadanie. Gdy na niego spojrzałam zrobiłam się czerwona jak burak. Szybko coś przegryzłam, chciałam szybko wyjść z domu. Jednak przy drzwiach on mnie zatrzymał.
-Ohayo braciszku dobrze ci się spało?- uśmiechnęłam się szeroko.
-Musimy pogadać.- spojrzał na mnie poważnie. Myślałam że zejdę na zawał, o czym on chce ze mną pogadać. Pewnie na mnie nakrzyczy albo coś innego.
-Ale szkoła i pewnie rodzice za chwilę wrócą.- próbowałam się jakoś wykręcić. Albo jest zły za ten pocałunek, ale przecież spał.
-Nic się nie stanie, jeśli się spóźnimy.- spojrzał na mnie.
<Shizuo?>
-Ohayo braciszku dobrze ci się spało?- uśmiechnęłam się szeroko.
-Musimy pogadać.- spojrzał na mnie poważnie. Myślałam że zejdę na zawał, o czym on chce ze mną pogadać. Pewnie na mnie nakrzyczy albo coś innego.
-Ale szkoła i pewnie rodzice za chwilę wrócą.- próbowałam się jakoś wykręcić. Albo jest zły za ten pocałunek, ale przecież spał.
-Nic się nie stanie, jeśli się spóźnimy.- spojrzał na mnie.
<Shizuo?>
Od Shizuo c.d Riki
No to są chyba jakieś żarty! Nawet nie mam jak się ruszyć, a nie chcę
jej zrobić krzywdy! Jak to rodzice zobaczą to mnie zabiją... No może
mama nie, ale tata...
Ale dlaczego ja tak bardzo chce ją dotknąć, pocałować, przytulić czule... Nie nie mogę tak myśleć. Boże ja się zakochałem... I do tego zacząłem czuć mrowienie w okolicach krocza, zaraz się podniecę i to się źle skończy.
- Rika ciężko mi i nie mogę oddychać.- mruknąłem.
- Nie kłam.- wtuliła głowę w moją klatę, a jej włosy leżały dosłownie wszędzie.- Jestem dla ciebie jak piórko.
Mówiła prawdę, tak na prawdę prawie nie czułem jej ciężaru.
- Idź do pokoju bo naprawdę się wkurzę.- warknąłem.
- Oj Shizu-chan! Dałbyś spokój! Chcę z tobą spać i będę z tobą spać! A teraz się łaskawie zamknij!
Patrzyłem się na nią chwilę bardzo poważnym wzrokiem po czym mruknąłem niechętnie.
- A dobra! Śpij sobie tu, ale złaź ze mnie!
Uśmiechnęła się szeroko i zsunęła się na bok, jednak nadal mnie przytulała. Zawładnęła moją ręką, swoje nogi oplotła na jednej mojej, a moja klata posłużyła jej jako poduszka.
- Wygodny jesteś.- zachichotała i zamknęła oczy by zasnąć.
Nic nie odpowiedziałem tylko westchnąłem ciężko, chciałem zapalić papierosa, ale już ich nie miałem. Myślałem, że zwariuję. Szybko zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć.
[Rika?]
Ale dlaczego ja tak bardzo chce ją dotknąć, pocałować, przytulić czule... Nie nie mogę tak myśleć. Boże ja się zakochałem... I do tego zacząłem czuć mrowienie w okolicach krocza, zaraz się podniecę i to się źle skończy.
- Rika ciężko mi i nie mogę oddychać.- mruknąłem.
- Nie kłam.- wtuliła głowę w moją klatę, a jej włosy leżały dosłownie wszędzie.- Jestem dla ciebie jak piórko.
Mówiła prawdę, tak na prawdę prawie nie czułem jej ciężaru.
- Idź do pokoju bo naprawdę się wkurzę.- warknąłem.
- Oj Shizu-chan! Dałbyś spokój! Chcę z tobą spać i będę z tobą spać! A teraz się łaskawie zamknij!
Patrzyłem się na nią chwilę bardzo poważnym wzrokiem po czym mruknąłem niechętnie.
- A dobra! Śpij sobie tu, ale złaź ze mnie!
Uśmiechnęła się szeroko i zsunęła się na bok, jednak nadal mnie przytulała. Zawładnęła moją ręką, swoje nogi oplotła na jednej mojej, a moja klata posłużyła jej jako poduszka.
- Wygodny jesteś.- zachichotała i zamknęła oczy by zasnąć.
Nic nie odpowiedziałem tylko westchnąłem ciężko, chciałem zapalić papierosa, ale już ich nie miałem. Myślałem, że zwariuję. Szybko zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć.
[Rika?]
Od Riki c.d Shizuo
Po spędzeniu trochę czasu z Shizuo musiałam iść spać, racja byłam lekko zmęczona. W pokoju ubrałam się w stylową koszulę nocną z koronkami. Jednak gdy weszłam do łóżka nie mogłam zasnąć. Przekręcałam się w wszystkie strony świata. Wstałam i cichutko weszłam do pokoju Shizuo. Spał idealnie, to była moja szansa. Jednak gdy już przytuliłam się do niego i cieszyłam się tą chwilą on musiał się obudzić.
-Dobra cofam to jestem dzieckiem, mam mózg 3 latka!- powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Rika nie denerwuj mnie i idź do siebie.- cały czas to samo, a ja przecież wiem że chce ze mną spać.
-Zróbmy tak jak byliśmy mali ty leżysz jak kłoda a ja się do ciebie przytulam.- wgramoliłam się na niego tak że siedziałam na jego umięśnionym brzuchu a gdy schyliłam twarz bliżej jego to włosy mimowolnie opadały na jego twarz.
-Rika zjedz ze mnie...- próbował coś powiedzieć ale się pohamował. Ja jedynie się do niego szeroko uśmiechnęłam. Położyłam się tak że widziałam jego twarz.
-To ustalone!- szepnęłam i oplotłam jego nogi swoimi by mi nie uciekł. Sama się w niego wtuliłam tak że słyszałam bicie jego serca. Miałam ochotę go polizać, ale się hamowałam.
-Dobranoc.- powiedziałam i zasnęłam.
<Shizuo?>
-Dobra cofam to jestem dzieckiem, mam mózg 3 latka!- powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Rika nie denerwuj mnie i idź do siebie.- cały czas to samo, a ja przecież wiem że chce ze mną spać.
-Zróbmy tak jak byliśmy mali ty leżysz jak kłoda a ja się do ciebie przytulam.- wgramoliłam się na niego tak że siedziałam na jego umięśnionym brzuchu a gdy schyliłam twarz bliżej jego to włosy mimowolnie opadały na jego twarz.
-Rika zjedz ze mnie...- próbował coś powiedzieć ale się pohamował. Ja jedynie się do niego szeroko uśmiechnęłam. Położyłam się tak że widziałam jego twarz.
-To ustalone!- szepnęłam i oplotłam jego nogi swoimi by mi nie uciekł. Sama się w niego wtuliłam tak że słyszałam bicie jego serca. Miałam ochotę go polizać, ale się hamowałam.
-Dobranoc.- powiedziałam i zasnęłam.
<Shizuo?>
Od Shizuo c.d Riki
Spojrzałem na siostrę i po raz kolejny ugryzłem ciasto, było naprawdę
dobre i miałem nadzieję, że uda mi się zabrać je jutro do szkoły jako
przekąskę.
W kuchni nastała przeraźliwa cisza, a ja starałem się nie patrzeć na Rikę bo wtedy miałem dziwne myśli. Ale ona do cholery była moją siostrą! Nie mogłem się z nią całować, przytulać... Tak nie mogło być.
- Jak myślisz, gdzie poszli rodzice?- miałem dość tej ciszy.
- Nie wiem.- uśmiechnęła się.- Może mama chciał poprawić tacie humor?
- Może.- wzruszyłem ramionami i zjadłem wypiek do końca.- Pewnie są na randce lub w hotelu, wiesz, że tata oświadczył się Izayi?
- Co?! Serio?!- podskoczyła z radości.- W końcu po 11 latach! Jak myślisz kiedy ślub?!
- Nie wiem, może wcale nie będzie... Musieliby wyjechać do innego kraju...
- Trzeba ich namówić!- pisnęła.- Shizu-chan! Musimy im KAZAĆ się pobrać! Nawet księdza przyprowadzę! Albo ty przyprowadzisz, jesteś silniejszy! Ja przegotuję dla nich romantyczną kolację...!- zaczęła machać łapkami i wymyślać cały przebieg ślubu.
- Spokojnie!- złapałem ją za ręce.- Pamiętaj o tym, że oni muszą tego chcieć. Chociaż chciałbym by byli małżeństwem, widać, że się kochają.
- Może masz racje.- mruknęła.- Ale i tak ich zapytamy i przygotujemy kolację.
- Z tą kolacją to jutro.- puściłem jej ręce stwierdzając, że już się w miarę uspokoiła.- Dzisiaj jak wrócą to pewnie będzie późno i będą zmęczeni.
- Dobra.- fuknęła i skrzyżowała ręce na piersiach.- Chcesz jeszcze ciasta?
- Nie, dziękuję, chcę sobie zostawić na jutro do szkoły.- uśmiechnąłem się.- Pozwolisz, że pójdę spać? Jestem zmęczony.
Uśmiechnęła się, przytuliła mnie i życzyła dobrej nocy. Poczochrałem jej trochę włosy i życzyłem tego samego. Przecież nie mogę przestać jej dotykać.
Potem ruszyłem po schodach na górę i wlazłem do swojego pokoju. Od razu otworzyłem okno i sięgnąłem po paczkę papierosów.
- Kurwa. Skończyły się.- mruknąłem i wyrzuciłem pustą paczkę przez ono.
Jutro przed szkołą będę musiał iść do sklepu po fajki, bo długo bez nich nie wytrzymam. Szybko zamknąłem okno i rozebrałem się do bokserek. Byłem schludnym facetem więc ładnie złożyłem swoje ubranie i włożyłem do szafy. Położyłem się do łóżka i wtedy przyszedł do mnie sms.
Sięgnąłem po komórkę, która leżała na szafce nocnej i zobaczyłem kto truje mi dupę o tej godzinie.
Sms był od mamy:
"Shizu- chan~! Wrócimy z tatą późno, musiałem go udobruchać, sam rozumiesz~... Nie wychodź nigdzie i nie rozwal domu~! Buziaczki~! :**"
Ja nie rozumiem jak on mógł być cały czas taki wesoły, chociaż pewnie teraz byli w przerwie przed kolejnym razem.
Uśmiechnąłem się i odpisałem mu, że nie mam zamiaru nigdzie wychodzić i wszystko będzie dobrze.
Odłożyłem komórkę na szafkę, przewróciłem się na bok i zamknąłem oczy by zasnąć. Zrobiłem to szybko, bo byłem zmęczony. Jednak mój sen był lekki i obudziłem się gdy ktoś otworzył drzwi od pokoju. Nie reagowałem, bo myślałem, że to rodzice wrócili i mama zagląda czy śpię. Ale ta osoba odkryła mnie trochę i wsunęła się do mojego łóżka! Wiedziałem kto to jest, czułem jej oddech na moich plecach, jej włosy, które dotykały mojej skóry i jej piersi które docisnęła do moich pleców przytulając się do mnie. Jej ręka powędrowała na mój brzuch i opuszki jej palców jeździły po liniach moich mięśni. Zacząłem żałować, że jestem tak napakowany, bo to było naprawdę przyjemne.
Nie mogłem do tego dopuścić. Nie mogłem!
Złapałem ją za rękę i zdjąłem z siebie.
- Rika, wracaj do siebie.- warknąłem, zaczynałem się denerwować, a nie chciałem jej zrobić krzywdy.- Nie jesteśmy dziećmi i nie będziemy spać razem.
- Ale Shizu-chan, śnił mi się zły sen.- spojrzała na mnie, a mi się zrobiło jej żal.
Nie wiem czy mówiła prawdę, ale miałem ochotę by spała ze mną, chciałem ją przytulić... NIE! STÓJ KURWA, GDZIE LECISZ Z TYMI FANTAZJAMI?! TRZEBA TO PRZERWAĆ!
- Podobno nie jesteś już dzieckiem.- zacisnąłem dłonie w pięści.- Idź do swojego pokoju.
[Rika?]
W kuchni nastała przeraźliwa cisza, a ja starałem się nie patrzeć na Rikę bo wtedy miałem dziwne myśli. Ale ona do cholery była moją siostrą! Nie mogłem się z nią całować, przytulać... Tak nie mogło być.
- Jak myślisz, gdzie poszli rodzice?- miałem dość tej ciszy.
- Nie wiem.- uśmiechnęła się.- Może mama chciał poprawić tacie humor?
- Może.- wzruszyłem ramionami i zjadłem wypiek do końca.- Pewnie są na randce lub w hotelu, wiesz, że tata oświadczył się Izayi?
- Co?! Serio?!- podskoczyła z radości.- W końcu po 11 latach! Jak myślisz kiedy ślub?!
- Nie wiem, może wcale nie będzie... Musieliby wyjechać do innego kraju...
- Trzeba ich namówić!- pisnęła.- Shizu-chan! Musimy im KAZAĆ się pobrać! Nawet księdza przyprowadzę! Albo ty przyprowadzisz, jesteś silniejszy! Ja przegotuję dla nich romantyczną kolację...!- zaczęła machać łapkami i wymyślać cały przebieg ślubu.
- Spokojnie!- złapałem ją za ręce.- Pamiętaj o tym, że oni muszą tego chcieć. Chociaż chciałbym by byli małżeństwem, widać, że się kochają.
- Może masz racje.- mruknęła.- Ale i tak ich zapytamy i przygotujemy kolację.
- Z tą kolacją to jutro.- puściłem jej ręce stwierdzając, że już się w miarę uspokoiła.- Dzisiaj jak wrócą to pewnie będzie późno i będą zmęczeni.
- Dobra.- fuknęła i skrzyżowała ręce na piersiach.- Chcesz jeszcze ciasta?
- Nie, dziękuję, chcę sobie zostawić na jutro do szkoły.- uśmiechnąłem się.- Pozwolisz, że pójdę spać? Jestem zmęczony.
Uśmiechnęła się, przytuliła mnie i życzyła dobrej nocy. Poczochrałem jej trochę włosy i życzyłem tego samego. Przecież nie mogę przestać jej dotykać.
Potem ruszyłem po schodach na górę i wlazłem do swojego pokoju. Od razu otworzyłem okno i sięgnąłem po paczkę papierosów.
- Kurwa. Skończyły się.- mruknąłem i wyrzuciłem pustą paczkę przez ono.
Jutro przed szkołą będę musiał iść do sklepu po fajki, bo długo bez nich nie wytrzymam. Szybko zamknąłem okno i rozebrałem się do bokserek. Byłem schludnym facetem więc ładnie złożyłem swoje ubranie i włożyłem do szafy. Położyłem się do łóżka i wtedy przyszedł do mnie sms.
Sięgnąłem po komórkę, która leżała na szafce nocnej i zobaczyłem kto truje mi dupę o tej godzinie.
Sms był od mamy:
"Shizu- chan~! Wrócimy z tatą późno, musiałem go udobruchać, sam rozumiesz~... Nie wychodź nigdzie i nie rozwal domu~! Buziaczki~! :**"
Ja nie rozumiem jak on mógł być cały czas taki wesoły, chociaż pewnie teraz byli w przerwie przed kolejnym razem.
Uśmiechnąłem się i odpisałem mu, że nie mam zamiaru nigdzie wychodzić i wszystko będzie dobrze.
Odłożyłem komórkę na szafkę, przewróciłem się na bok i zamknąłem oczy by zasnąć. Zrobiłem to szybko, bo byłem zmęczony. Jednak mój sen był lekki i obudziłem się gdy ktoś otworzył drzwi od pokoju. Nie reagowałem, bo myślałem, że to rodzice wrócili i mama zagląda czy śpię. Ale ta osoba odkryła mnie trochę i wsunęła się do mojego łóżka! Wiedziałem kto to jest, czułem jej oddech na moich plecach, jej włosy, które dotykały mojej skóry i jej piersi które docisnęła do moich pleców przytulając się do mnie. Jej ręka powędrowała na mój brzuch i opuszki jej palców jeździły po liniach moich mięśni. Zacząłem żałować, że jestem tak napakowany, bo to było naprawdę przyjemne.
Nie mogłem do tego dopuścić. Nie mogłem!
Złapałem ją za rękę i zdjąłem z siebie.
- Rika, wracaj do siebie.- warknąłem, zaczynałem się denerwować, a nie chciałem jej zrobić krzywdy.- Nie jesteśmy dziećmi i nie będziemy spać razem.
- Ale Shizu-chan, śnił mi się zły sen.- spojrzała na mnie, a mi się zrobiło jej żal.
Nie wiem czy mówiła prawdę, ale miałem ochotę by spała ze mną, chciałem ją przytulić... NIE! STÓJ KURWA, GDZIE LECISZ Z TYMI FANTAZJAMI?! TRZEBA TO PRZERWAĆ!
- Podobno nie jesteś już dzieckiem.- zacisnąłem dłonie w pięści.- Idź do swojego pokoju.
[Rika?]
Subskrybuj:
Posty (Atom)