- Tak! Tak! Proszę! - Wykrzyknąłem... trochę za głośno. - A będziesz miał coś pod tym fartuszkiem? - Uśmiechnąłem się szeroko.
- Zobaczę... - Odparł wymijająco, ale przytulił się do mnie bardziej. Objąłem go trochę, aż poczułem zimny termofor, który trzymał Law przy piersi.
- Teraz nie zasnę. Za dużo o tobie myślę... - Wyszeptałem. Traff nic nie odpowiedział. Spojrzałem na niego. Już zdążył zasnąć. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Sen nie przychodził, ale chociaż powieki mi odpoczną.
~~~~RANO~~~~
Czułem jak rano Law mnie opuszcza. Wstałem zaraz po nim i wymknąłem się pod prysznic. Letnia woda zmyla ze mnie wszystkie brudy, wczorajszego wieczoru. Po umyciu się, włożyłem jakieś bokserki Traff'a i jego spodnie. Jestem na tyle zacofany, że nie wziąłem walizki z ubraniami z firmy... Jego ubrania były na mnie trochę ciasne, ale postanowiłem wytrzymać. Poszedłem do kuchni. Od razu ujrzałem cudny widok. Law szykował stół na śniadanie. I naprawdę założył różowy fartuszek~! Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Dzień dobry. - Powiedział i odwrócił się do blatu, po parę rzeczy. Moje oczy rozszerzyły się. On... on... nie miał nic pod spodem! Widziałem jego cały tyłeczek~! Mój tyłeczek! Uradowany podszedłem go od tyłu i złapałem go za biodra.
- Ślicznie wyglądasz. - Wyszeptałem mu do ucha. Zacząłem powoli obcałowywać jego ramię, co jakiś czas robiąc małe różowe malinki. Jedną rękę położyłem mu na pośladku. - Podniecasz mnie. - Law właśnie kroił jakieś warzywa. Delikatnie wyjąłem nóż z jego reki, odłożyłem go na stół, i jednym ruchem odwróciłem go do siebie twarzą. Na mojej twarzy zagościł krótki uśmieszek, a potem pocałowałem go namiętnie. Dwoma rękami złapałem go za tyłek, a on zatopił dłonie w moich włosach.
- Cześć~! Wróci... - Usłyszałem od strony drzwi. Nieszczęśliwy odwróciłem się do przybysza. A drzwiach stała Erick'a, a na jej twarzy było widać wielkie zdziwienie. Oblizałem obrzmiałe od pocałunku wargi.
- Cześć.
<Law?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz