sobota, 28 grudnia 2013

Od Edvard'a c.d Raymond'a

Myślałem że mnie szlak jasny trafi na miejscu. Zatrzymałem się i poprawiłem okulary.
-Nie będę tracić cennego czasu na jakiegoś bachora!- rozejrzałem się za jakąś stacją benzynową. Marzyłem tylko tym by pojechać na Florydę moja willa nad plażą tylko czeka. Dostrzegłem wreszcie stację pobiegłem i kupiłem baniaki z paliwem. Dość szybko znalazłem się koło auta na całe szczęście nikt nie próbował się do niego. Ale czego mogę się spodziewać po takim zadupiu. Wsiadłem i dałem gaz do dechy.
-Florydo nadchodzę!- wydarłem się. Przejechałem koło tego chłopaka.
-A może tak by się nim zabawić?- mruknąłem i cofnąłem się.
-Sory za tamto ale byłem lekko zirytowany. Może ciebie gdzieś podwiesić?- uśmiechnąłem się przyjaźnie.

<Raymond?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz