środa, 25 grudnia 2013

Od Xsawiera cd Law'a

Był cały w krwi. Modliłem się tylko, żeby to nie była jego krew. W końcu doktorek otworzył lekko drzwi.
- Cześć Xsawier! Jak tam załatwianie spraw? Może pójdziesz jeszcze do sklepu kupić coś do jedzenia? - Wystawił głowę i patrzył się na mnie jakby nigdy nic. Czy on ma mnie za idiotę!? Czułem i widziałem krew na nim, i wiedziałem, że była też w pomieszczeniu. To była krew kobiety... która już nie żyje, a jej ciało leży pod oknem. Czy on myślał,  że ukryje coś takiego przede mną?! Byłem najsilniejszym demonem śmierci! Po zapachu krwi wyczuwam do kogo należała krew i czy ta osoba żyje... wszystko mam jak na dłoni. Jeszcze chwilę, a stracę nad sobą kontrole... uspokój się... uspokój się...
- Jasne. - Odwróciłem się i poszedłem do drzwi. Bez zastanowienia wyszedłem na zewnątrz. Po co mam się denerwować!? Przecież to nie tak, że jesteśmy razem... po prostu raz się ze sobą przespaliśmy i tyle. Nie znamy się id razu na wylot. To, że ja mu powiedziałem o tym, że jestem człowiekiem, nie znaczy, że on ma mi mówić, o tym kim naprawdę jest! Po co!? Kurwa, po co!? Musiałem się przewietrzyć. Może jak wrócę, to wszystko będzie już posprzątane. Oczywiście Law będzie musiał odpowiedzieć na moje pytania. Nie zostawię tego tak. Zwłaszcza, że specjalnie wziąłem sobie wolne od pracy. Chciałem spędzić trochę czasu z Traff'em bez martwienia się o firmę, a teraz to wszystko może pójść na marne. Poszedłem w stronę najbliższego marketu. Szybko wpakowałem do koszyka jakieś produkty. Nawet nie myślałem co brałem... Cały czas myślałem o doktorku. Kimkolwiek był... było to coś nielegalnego. Nie żebym miał coś przeciwko. W swoim życiu zabiłem dużo ludzi i nie tylko ludzi. I większość z nich była niewinna... ale nie mówmy o tym. Najbardziej trapiło mnie pytanie, czemu mi nic nie powiedział? Jestem demonem do cholery! Może tak się zachowuje, ale nie jestem potulny i kochany dla każdego! Kiedyś byłem inny, ale życie na ziemi zmusiło mnie żebym się zmienił, i właściwie wyszło mi to na dobre.
- ... Proszę pana!
- T...tak!? - Skierowałem wzrok na kobietę przy kasie. Nawet nie zauważyłem, kiedy nadeszła moja kolej.
- Należy się 56$ - Podałem kasjerce kartę, a potem wstukałem pin. Baba jeszcze coś do mnie mówiła, o jakiejś siatce, czy czymś. Nie zwracając na nią uwagi wziąłem wszystko w ręce i wyszedłem ze sklepu. Chciałem jak najszybciej wszystko wyjaśnić. Nawet jakby miało mi się to nie podobać. Wróciłem do mieszkania prawie biegiem. Co było trudne, biorąc pod uwagę produkty, które miałem w rękach. Na szczęście nie było tego, aż tak dużo. Wszedłem przez drzwi i odłożyłem zakupy do kuchni. Traff jeszcze nie wyszedł z tego swojego pomieszczenia. Zacząłem szykować jedzenie. Zrobiłem prosty omlet z papryką i pomidorami. Może nie było to za gustowne danie, ale było szybkie i smaczne. Nakryłem do stołu. Teraz pozostało tylko czekać, aż Traff wyjdzie. Czekałem z 10 minut zanim raczył się w końcu pojawić.
- Przepraszam. Musiałem się umyć. - powiedział na wejściu. Nie dziwię ci się...
- Jedz, bo zaraz całkiem wystygnie. Potem porozmawiamy. - Zaczęliśmy jeść... w ciszy. Czułem rosnące napięcie miedzy nami. I na pewno nie było to napięcie seksualne. Ja zjadłem pierwszy. Doktorkowi widocznie nie spieszyło się do wyjaśnień. Czekałem cierpliwie, aż zje.
- Mówiłem ci już, że świetnie gotujesz? - Nieudolna próba przełamania ciszy.
- Tak. - Na tym skończyła się nasza rozmowa. Traff w końcu skończył jeść, a ja zacząłem sprzątać po obiedzie.
- Nie krępuj się. Możesz już zacząć wyjaśnienia. - Powiedziałem do niego, kiedy myłem naczynia.
<Traff?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz